57 hektarów zboża poszło z dymem. Rolnicy są wściekli

- Podpalili, niech odpowiadają. Niech nam oddadzą nasze pieniądze – mówi jeden z rolników poszkodowanych w pożarze.We wtorek pod Zieloną wybuchł olbrzymi pożar. Ogień strawił 57 hektarów zbóż i rżyska. Rolnicy jako winnych wskazują obsługę jednego z kurników. Pracownicy mieliby palić śmieci. Ci jednak się nie przyznają.- Jak ja mogę odpowiadać za spalone zboże, kiedy na naszym terenie żadne śmieci się nie paliły – mówi Henryk Wąsiewski, właściciel fermy.
Po�ar mi�dzy D�brow� i Zielon� strawi� 57 ha zb�

Maciej Zaremba

redakcja@kurierkurierzurominski.pl

Olbrzymi pożar ogarnął tereny między Dąbrową a Zieloną na granicy gmin Żuromin i Kuczbork. Paliło się 57 hektarów zboża i rżysk. Nad gminą unosiły się kłęby dymu, a ogień zagrażał sąsiadującym z polami fermom (każda po kilka kurników) oraz stacji paliw.

Dodatkowo zagrożone były samochody na wojewódzkiej 563. Przemieszczały się one drogą, gdy ogień wdzierał się na pobocze.

Do pożaru doszło we wtorek 22 lipca.

[b]154 strażaków walczy z żywiołem[/b]

Zdarzenie pod Zieloną to jeden z największych pożarów w powiecie. W akcji brało udział 154 strażaków z 5 powiatów.

O godzinie 12:45 Państwowa Straż Pożarna otrzymała wiadomość o pożarze. Jednostka PSP na miejscu była o 12:49.

Dowódcy natychmiast poprosili o posiłki. Do Zielonej zjeżdżało coraz więcej jednostek. Strażacy zaczęli działania od ochrony zagrożonych budynków stacji paliw oraz ferm. Następnie służby zamknęły drogę wojewódzką.

Zaczęła się walka z ogniem, która trwała do godziny 16:11.

– Dość szybko uporaliśmy się z pożarem, biorąc pod uwagę, że płomienie pojawiły się na olbrzymiej przestrzeni. Ponadto warunki sprzyjały rozprzestrzenianiu się ognia. Wiał silny wiatr, było sucho – mówi zastępca komendanta Państwowej Straży Pożarnej mł. bryg. Dariusz Stumski.

Łącznie w działaniach uczestniczyło 154 strażaków. Były w Zielonej jednostki PSP z Żuromina, Mławy, Sierpca. Ochotnicy: z Bieżunia, Lutocina, Sławęcina, Kuczborka, Poniatowa, Lubowidza, Chamska, Jonnego, Płociczna, Zielunia, Zielonej, Krzeczanowa, Szydłowa, Lipowca, Strzegowa, Niechłonina, Płośnicy, Zalesia, Szczutowa, Bożewa, Zawidza.

Ciekawostką jest, że część z tych jednostek nie jechała na wezwanie, tylko „na dym”. Ochotnicy z powiatu działdowskiego zobaczyli kłęby dymu i kierowali się w ich stronę, sądząc, że pali się las.

Strażaków byłoby jeszcze więcej, ale część jednostek (z Płońska, Glinojecka, Gruduska, Baboszewa) została zawrócona, gdy okazało się, że pożar jest pod kontrolą.

Działania gaśnicze zakończono po godzinie 16, jednak na miejscu pozostała jeszcze jednostka z Zielonej, której zadaniem było dogaszanie pogorzeliska i kontrola, żeby ogień nie zapalił się na nowo.

[b]

Ogromne straty rolników[/b]

Po dokładnych przeliczeniach okazało się, że w czasie pożaru spaliło się 57 hektarów zboża i rżysk (przy czym rżysk było niewiele, większość spalonych pól to zboże na pniu). To więcej niż podawały początkowo inne media (była mowa o 30, 40 ha). Pola należały do 20 rolników, a straty szacuje się na 125 000 zł.

– Żaden z nas nie ubezpieczał pól – mówi nam jeden z rolników – Przynajmniej nie od ognia – dodaje.

Strażacy oszacowali też wartość mienia, które udało się uratować. Było to 2,5 miliona zł.

[b]Kto zaprószył ogień[/b]

Policja szuka winnego podpalenia. Może się to okazać niezwykle trudne. Straż nie była w stanie ocenić, czy ktoś podpalił zboża, czy płomienie przeniosły się z działki sąsiadującej fermy, co od początku sugerują mieszkańcy.

– Owszem na jednym z kurników były ślady po wypalaniu, ale nie jesteśmy w stanie ocenić, czy zboża zapaliły się od tego ognia, czy odwrotnie – ogień przeniósł się na posesję z pól – mówi Dariusz Stumski.

Policja jeszcze nic nie wie.

– Trwają czynności i przesłuchiwanie świadków – informuje nas naczelnik wydziału Zbigniew Rzymkowski.

Za to niektórzy rolnicy próbują wskazać winnych.

– Pracownicy z fermy drobiu palili śmieci – mówi nam jeden ze świadków i jednocześnie poszkodowany Janusz Rochna – Jestem przekonany, że ogień zaprószył się od tej fermy.

Rolnik widział, jak zaczęło się palić, widział kłęby czarnego dymu, które unosiły się obok fermy. Całe zdarzenie obserwował z kombajnu, którym kosił zboże na sąsiednim polu.

– Jestem poszkodowany i nie mogę pozwolić, żeby ktoś, swoim nieodpowiedzialnym zachowaniem doprowadził mnie do ruiny – mówi Rochna.

Z rolnikiem obejrzeliśmy pogorzelisko, dotarliśmy też do domniemanego źródła pożaru. Rzeczywiście, za siatką widać spalone przedmioty, wypalone trawy. Ale czy jest to dowód na winę pracowników kurnika?

Właściciel fermy Henryk Wąsiewski twierdzi, że nie.

– Nie mogę przyznać się do winy, skoro u mnie nikt nie palił śmieci – mówi biznesmen. Na dowód pokazuje nam worki ze śmieciami, które przechowywał w hali.

Janusz Rochna jednak nie wierzy takim zapewnieniom.

– Worki, to można było wziąć z innego kurnika. Będę domagał się sprawiedliwości – mówi.

Jak będzie ta sprawa przebiegać, będziemy Państwa informować.

[b]Plaga pożarów[/b]

22 lipca był jednym z najtrudniejszych dni dla strażaków z naszego powiatu. Jednostki PSP były wzywane do pożarów 13 razy. W tym do olbrzymiego pożaru pod Zieloną, do pożaru domu w Gościszce. Paliły się też zboża w innych miejscowościach. Następnego dnia zapaliło się zboże za Poniatowem.

– Żniwa to bardzo trudny okres dla strażaków, tym bardziej, że w tym roku mamy sucho i wietrznie. Dlatego apeluje do mieszkańców powiatu, żeby zachowali szczególną ostrożność i podczas prac polowych, i podczas zwykłych spacerów na obrzeżach miejscowości. O pożar bardzo łatwo – przestrzega Dariusz Stumski

 

Dodaj komentarz

Kliknij by dodać komentarz

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.