
Ewa Jabłońska
e.jablonska@kurierkurierzurominski.pl
Skarga została złożona do Rady Powiatu w kwietniu. Skarżąca pisze, że mimo że jej syn wymagał niezwłocznej porady lekarskiej, to kazano jej czekać w kolejce do lekarza pediatry. Mały Szymonek od kilku dni miał bóle brzucha. 2 kwietnia z samego rana skarżąca pojechała z nim do poradni dziecięcej w Żurominie. W tym czasie przyjmował tylko jeden lekarz dr Bańkowska, a lekarz rodzinny dziecka skarżącej tego dnia przyjmował pacjentów dopiero od godziny 13:00. Matka nie chciała czekać do 13. Poprosiła obecną w poradni dr Bańkowską, żeby zbadała jej dziecko. Pediatra się nie zgodziła i kazała czekać na doktora. Kobieta nie ustępowała. Udała się na oddział. Jednak i to nic nie pomogło. Doktor, który pełnił dyżur na oddziale dziecięcym też kazał kobiecie czekać. W efekcie matka z chorym dzieckiem udała się do lekarza spoza terenu województwa mazowieckiego. W skardze kobieta pisze, że „w takim przypadku dziecko mogło dostać skrętu kiszek i się wykończyć”.
[b]Skarga bezzasadna[/b]
Rozpatrywaniem skargi zajęła się komisja rewizyjna. Wyjaśnienia w tej sprawie złożył komisji dyrektor szpitala Zbigniew Białczak i lekarz rodzinny skarżącej i koordynator Poradni Dziecięcej dr Wiesław Ksyciński. Wyjaśnił, że dr Bańkowska nie przyjęła tego dziecka poza kolejnością, ponieważ jego dolegliwość była lżejsza niż dolegliwości innych czekających w kolejce pacjentów. Sam Ksyciński zobowiązał się zbadać dziecko. Kazał tylko poczekać parę minut, ponieważ musiał zakończyć wizyty na oddziale dziecięcym. Matka jednak nie poczekała. Zdaniem dra Ksycińskiego w tym przypadku nie było uchybień medycznych ani organizacyjnych. Podobnego zdania jest również dyrektor szpitala. Radni uznali skargę za bezzasadną.
Jedynie radny Marek Budzich był przeciw uznaniu skargi za niezasadną.

Dodaj komentarz