
Maciej Zaremba
redakcja@kurierkurierzurominski.pl
Kierowca wracał ciągnikiem z pola. Na zaczepie między pojazdem rolniczym a przyczepą podróżował sobie pasażer. Taką sytuację we wsi Olszewo w środę około godziny 18:00 zastał patrol policji. Kierowca ciągnika otrzymał mandat w wysokości 100 zł.
Cała sytuacja być może banalna, ale tydzień temu na łamach Kuriera opisywaliśmy podobne zdarzenie ze wsi Chamsk. Wówczas pod koła naczepy wpadła żona kierowcy. Niemal doszło do tragedii. O tym zdarzeniu z Chamska dobrze wiedział kierowca ciągnika w Olszewie.
– A tam – machnął ręką na przypomnienie tego faktu – A jak miałem przewozić? – pytał.
– Jakby dobrze siedziała, to by nie spadła – wtóruje kierowcy starsza kobieta, być może jego matka.
Dalsza część dyskusji z policjantem polegała na tym, żeby nie karał mandatem młodego kierowcy ciągnika. Targi się skończyły, gdy okazało się, że przyczepa nie ma potrzebnych badań. Tym razem kary mandatu za to przewinienie nie było. Policjant udzielił upomnienia i zabrał dowód rejestracyjny pojazdu.
– Proszę Pana – powiedziała jeszcze kobieta – To jest nie po gospodarsku. Jak nam nawóz ukradli, to do dziś nie mamy. A tu mandat za taką błahostkę.
Policjant był nieugięty. Nic dziwnego, skoro dla kierowcy nie jest przestrogą świeży jeszcze wypadek z Chamska, to na pewno nie będzie nią też upomnienie.
Dodaj komentarz