
Ewa Jabłońska
e.jablonska@kurierkurierzurominski.pl
W poprzednim numerze Kuriera przedstawiliśmy historię jednego z naszych Czytelników, który skarżył się na jednego z lekarzy żuromińskiego szpitala. Przypominamy. Pan Józef miał wysoką gorączkę i spuchniętą rękę. Ponieważ była sobota, mężczyzna musiał iść na pogotowie. Tam lekarz dyżurujący przepisał mu antybiotyk. Uprzedził też pacjenta, że w przypadku, gdy jego stan zdrowia nie będzie się poprawiał, musi zgłosić się na oddział chirurgiczny. Tak też się stało. Pan Józef w sobotę około godziny 23:00 zgłosił się na izbę przyjęć. Lekarz dyżurujący nie przyjął go do szpitala. Polecił przyjść na drugi dzień. Żurominianin na drugi dzień pojechał do szpitala do Sierpca. Tam natychmiast skierowano go na oddział.
Konieczne było zrobienie badań
Całą historię opowiedzianą nam przez pana Józefa potwierdza zastępca dyrektora szpitala Sławomir Pusz. Wyjaśnia jednak, że doktor dyżurujący na izbie przyjęć nie przyjął pacjenta do szpitala, ponieważ uznał, że nie wymagał leczenia na oddziale.
– Zbadaliśmy całą sytuację, prosząc doktora o wyjaśnienia – mówi zastępca dyrektora Sławomir Pusz – doktor dyżurujący wówczas na izbie przyjęć wyjaśnił, że stan pacjenta nie wymagał leczenia na oddziale. Trzeba było czekać na reakcje przepisanego kilka godzin wcześniej antybiotyku.
Doktor dyżurujący uznał, że antybiotyk nie zaczął jeszcze działać. Podanie kolejnego możliwe jest wtedy, gdy zostaną wykonane badania laboratoryjne.
– Doktor zaproponował pacjentowi, żeby przyszedł na drugi dzień w celu pobrania posiewu – mówi Pusz – pacjent jednak na drugi dzień się do szpitala nie zgłosił.
Dyrektor Pusz wyjaśnił również, że każda skarga pacjentów jest w szpitalu wyjaśniana. Dyrekcja bada sprawę, polecając oskarżanym lekarzom lub personelowi składanie wyjaśnień. Jeżeli wina leży po stronie lekarza, otrzymuje on od dyrekcji upomnienie.

Dodaj komentarz