
Michał Osiecki
m.osiecki@kurierkurierzurominski.pl
– Wrócę silniejszy – zapowiadał po swojej ostatniej walce Kamil Łebkowski. Dwudziestopięcioletni zawodnik silniejszy wrócił bardzo szybko. Już nieco ponad tydzień po przegranym pojedynku z Jackiem Wojnickim w oktagonie stanął Kamil Łebkowski.
Naprzeciw żurominianina mogliśmy oglądać zawodnika Copacabana Kielce Sylwestra Madeja. Walka rozpoczęła się od uderzeń w stójce, ale po minucie „Bomba” miał już swojego rywala na plecach. Zrezygnował jednak z walki w parterze. W końcowej fazie pierwszego starcia Łebkowski bardzo mocno zaatakował rywala będącego w parterze. Wyprowadził dużo ciosów, a Madeja od dalszej lawiny uderzeń uratował gong kończący zmagania. W kolejnych rundach żurominianin potwierdził swoją dominację. Madej przyjął wiele mocnych ciosów, ale nie dał się znokautować. Sam próbował również zaatakować Łebkowskiego. Próby nie były udane. Ostatecznie zawodnicy walczyli trzy pełne rundy, a o wszystkim zadecydowali sędziowie. Orzekli oni jednogłośnie zwycięstwo Kamila „Bomby” Łebkowskiego.
Decyzja sędziów nie mogła być inna jak zwycięstwo Łebkowskiego
Dodaj komentarz