
Ewa Jabłońska
e.jablonska@kurierkurierzurominski.pl
Sytuacją mężczyzny, który od kilku miesięcy koczuje przy Zielonym Rynku zainteresowali się nasi Czytelnicy. Do redakcji Kuriera zgłaszali się mieszkańcy Żuromina, żeby redakcja zwróciła uwagę na mężczyznę, a tym samym zainteresowała tematem odpowiednie służby.
– Od kilku dni nie ma siły wstać, nie może chodzić – poinformował nas w ubiegłym tygodniu jeden z mieszkańców Żuromina – jeżeli ktoś mu nie pomoże to się dla niego źle skończy.
Mariusz Gesek, bo tak się nazywa mężczyzna, miał wszystko: dom, pracę, rodzinę. Dziś jest na ulicy. Brudny, zziębnięty, w podartych ubraniach. Czy ktoś jest w stanie mu pomóc?
[b]Mariusz ma dom[/b]Z rozmów z ludźmi dowiedzieliśmy się, że mężczyzna od kilku miesięcy jest widziany na ulicach miasta. Ma około 45 lat. Często jest pijany. Śpi w parku, na Zielonym Rynku, był też widziany w wielu innych miejscach. Jest spokojnym człowiekiem, nie awanturuje się, nie szuka zaczepki. Sprawia wrażenie bezdomnego. Dom jednak ma. Wiele osób go zna od dawna i dlatego nie jest im obojętna sytuacja w jakiej się znalazł. Znajomi wypowiada się o nim pozytywnie.
– To inteligentny człowiek, kiedyś lubiłem z nim rozmawiać, często dyskutowaliśmy– mówi jeden z sąsiadów
– Trzeba mu pomóc, sam sobie nie poradzi – mówi inny znajomy mężczyzny – czasami kupię mu coś do jedzenia, ale żal mi patrzeć na to co się z nim stało.
[b]Rodzina próbowała pomóc[/b]Mężczyzna ma dom i rodzinę. Od kilku miesięcy nie utrzymuje z nimi kontaktu, nie bywa w domu. Czasami przywiezie go tam Straż Miejska, ale jak tylko odjedzie, mężczyzna wraca na ulicę. Rozmawialiśmy z żoną mężczyzny. Bardzo trudno jej mówić o całej sytuacji.
– Jestem zdesperowana, nie mogę na to wszystko patrzeć – mówi kobieta – Kiedyś był ogarniętym człowiekiem, prowadził normalne życie.
Od kobiety dowiedzieliśmy się, że wcześniej zdarzały się sytuacje, że nadużywał alkoholu. Prawdopodobnie to spowodowało, że popadł w długi. O zaciągniętych pożyczkach, żona dowiedziała się dopiero, gdy wierzyciele domagali się od niej spłaty.
– To długi spowodowały, że jest w takim stanie – mówi kobieta – Jemu jest tak widocznie dobrze, a ja muszę spłacać jego kredyty
Rodzina próbowała mu pomóc. Zasięgała porad psychiatry i psychologa. Tam pomocy nie uzyskała
– Psycholog mi powiedział, że mąż jest dorosły i może robić, co chce – mówi kobieta.
Wnioskowała w sądzie o skierowanie mężczyzny na przymusowe leczeni w zamkniętym ośrodku. Sąd zasądził leczenie, ale będzie to możliwe dopiero w 2015 roku.
– Sama nie wiem, co jeszcze mogę zrobić i jak mu pomóc – żali się kobieta.
[b]GOPS zna problem – specyficzny styl życia[/b]W ubiegłym tygodniu w sprawie mężczyzny interweniowaliśmy w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej. Dowiedzieliśmy się, że sprawa jest znana, ale nikt formalnie nie zgłaszał do Ośrodka wniosku o zajęcie się mężczyzną. My zgłosiliśmy. Okazuje się jednak, że Ośrodek Pomocy Społecznej niewiele w tej sprawie może pomóc.
– Mężczyzna nie jest bezdomny, ma rodzinę i to rodzina powinna się nim zająć – mówi Anna Bilicka z Miejsko – Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Żurominie – Nie można państwa obarczać takimi obowiązkami.
Po naszej interwencji opieka społeczna zajęła się sprawą. Pracownik socjalny zapoznał się z sytuacją mężczyzny.
– Pracownik stwierdził, że ze względu na specyficzny styl życia mężczyzny, nie jest w stanie mu pomóc – mówi Bilicka.
M-GOPS może pomóc natomiast jego rodzinie.
[b]Muszę z tym skończyć[/b]Udało nam się porozmawiać również z Mariuszem Geskiem. Jest przeraźliwie brudny, ręce mu się trzęsą. Kiedy rozmawialiśmy zdawało nam się, że rozumie swój problem.
– Muszę z tym skończyć. Muszę zacząć normalnie żyć – mówił.
O tym, dlaczego nie chce wracać do domu nie chciał mówić. Czy to problemy z długami, czy problemy natury obyczajowej, jak sugerują nasi Czytelnicy, nie wiemy.
Widać natomiast, że człowiek ten jest bezsilny i jeżeli nie znajdzie się ktoś, kto będzie mu umiał pomóc, to ciężko będzie mu przeżyć.
[b]Internauci komentują[/b]Na naszej stronie internetowej, pod krótką informacją na temat koczującego mężczyzny pojawiło się wiele komentarzy. Artykuł stał się jednym z najczęściej czytanych. Komentarze są różne. Oceniają mężczyznę i jego rodzinę. Internauci krytykują, współczują lub proponują rozwiązanie, inni uważają, że nie ma czym się przejmować, bo nie warto. Jesteśmy innego zdania. Problem nie tkwi w tym, czy pomagać, czy nie, ale w tym, jak można człowiekowi pomóc.
Dodaj komentarz