Ligowa spowiedź Teodorczyka

Już w najbliższy piątek startują rozgrywki po zimowej przerwie T-Mobile Ekstraklasy. Lech Poznań, w którego barwach gra wychowanek Wkry Żuromin Łukasz Teodorczyk pierwsze spotkanie ligowe zagra ze Śląskiem Wrocław. W rozmowie z Michałem Osieckim i Adamem Ejnikiem „Teo” opowiada o kulisach transferu do klubu z Wielkopolski i kontuzji za czasów Polonii, która o mały włos nie zahamowała jego kariery. Docenia klasę Arkadiusza Głowackiego oraz Inakiego Astiza. Typuje również najlepszą jedenastkę Ekstraklasy.
NULL

Redakcja

redakcja@kurierkurierzurominski.pl

[b]Redakcja: Rok temu trafiłeś do Lecha Poznań. Wcale nie musiałeś tam grać. Był temat twojego transferu do Legii. Dlaczego upadł?[/b]

Łukasz Teodorczyk: Najpierw z władzami klubu z Łazienkowskiej rozmawiał mój menadżer. Rozmowy odbywały się beze mnie. Później skontaktował się ze mną menadżer Marcin Kubacki, ustaliliśmy nasze warunki. Mieliśmy się spotkać – ja i Marcin, z władzami Legii, z ich strony poszła informacja, że się dogadamy. W międzyczasie w Legii zmienił się prezes. Temat troszkę upadł, a oni dodatkowo rozmawiali jeszcze z Dwaliszwilim. Zgłosił się w tym czasie Lech Poznań. Prowadziłem rozmowy równolegle. Byli konkretni. Legia zwlekała.

[b]

To nie było tak, że do początku nie chciałeś iść do Legii?

Nie mam nic do Legii. Poszedłem do Lecha, tam gram, tam zdobywam bramki i z tego się cieszę. [/b][b]

Czasami odnosi się wrażenie, że partnerzy w Lechu nie szukają cię i nie grają z tobą. W Polonii miałeś Wszołka, a Wszołek miał ciebie, a w Lechu mieliśmy wrażenie, że początki były bardzo trudne…

[/b]

Tutaj gramy bardziej bokami. Ja mam być w polu karnym i strzelać bramki. Nie interesuje szkoleniowca to, że ja wyjdę po piłkę i będę kiwał po trzech, rozgrywał. W Lechu gramy zupełnie inaczej, niż graliśmy w Polonii. Tam miałem wziąć piłkę na siebie, rozegrać do partnera i dopiero mieliśmy szukać okazji. Może z tego wynika ta różnica. Na początku też nad tym się zastanawiałem, jak to jest…

[b]Czyli też odnosiłeś takie wrażenie?[/b]

Tak, jak najbardziej. Rozmawiałem o tym z trenerem, pytałem czy coś jest nie tak, pytałem, co robię źle. Trener uspokoił mnie.

Cieszysz się dużym zaufaniem trenera?

Każdy zawodnik, który przychodzi do nowego zespołu ma większy kredyt zaufania. Przez pierwsze pół roku strzeliłem jedną bramkę, teraz idzie mi zdecydowanie lepiej. Myślę, że ja to zaufanie mam.

Mimo tego zaufania, o którym mówisz, czasem wydaje się, oglądając mecze z pozycji dziennikarza, widza, kibica, a przede wszystkim twojego fana, że trener Rumak czasem podejmuje decyzję zbyt szybko i ściąga cię z boiska, a Ty jeszcze możesz dać coś zespołowi, strzelić bramkę.

To, że szkoleniowiec zdejmuje mnie w przerwie z boiska, taka jest jego decyzja. Ja nie mogę tego negować. Na wszystko trenerowi mogę odpowiedzieć wejściem na boisko i kolejną zdobytą bramką. Jestem napastnikiem, muszę strzelać bramki. Jeśli bramkarz zachowuje czyste konto, to znaczy, że zagrałem słabo…

[b]

To prosta zasada, ale zarazem konkretna i bardzo życiowa…[/b]

Naprawdę tak jest. Tym bardziej w Poznaniu. Jak bramkarz dobrze wykonuje swoje zadania, zachowuje czyste konto, to jest doceniany, dostaje kolejne szanse. Jak napastnik strzela bramki jest tak samo. Ktoś może powiedzieć, że ważne są asysty. Ok, zgadzam się. Asysty są ważne dla skrzydłowego, czy środkowego pomocnika. On jest z tego rozliczany, a ja jestem napastnikiem i muszę strzelać bramki. Po to jestem w tym klubie.

[b]Od początku musiałeś rywalizować o miejsce w ataku z Bartkiem Ślusarskim. Jakby nie było – ikoną klubu. [/b]

Ikona jak nie świeci, nie strzela bramek, to nie ma ikony. W Poznaniu jest ciśnienie na wynik. Jak ktoś nie potrafi sobie poradzić to go nie ma.

[b]Za początek sezonu obrywało ci się, a w rezultacie jesteś drugim strzelcem T-Mobile Ekstraklasy.[/b]

Wiesz dlaczego mi się obrywało? Najpierw strzeliłem kilka bramek w Lidze Europejskiej. To rozbudziło apetyty, a potem nie strzeliłem bramki przez pięć kolejnych spotkań, z czego chyba dwóch nawet nie grałem. Summa summarum w 26 meczach mam 14 bramek. Grałem w dziewiętnastu ligowych spotkaniach, z czego w jednym osiem minut, a w drugim trzynaście.

[b]

Jesteś lepszym piłkarzem niż za czasów gry w Polonii?[/b]

Minął rok, odkąd przyszedłem do Poznania. Z pewnością się rozwinąłem. Poznań to miejsce, w którym tylko grać w piłkę. Nic innego zawodnika nie powinno interesować, ma wszystko, co jest mu potrzebne.

[b]Przeciw któremu obrońcy w polskiej lidze grało ci się najciężej?[/b]

Głowacki. Zdecydowanie najtwardszy, doświadczony obrońca. Bardzo dobrze się ustawia, każdy mecz przeciwko niemu boli. Do tego jeszcze Inaki Astiz. Swego czasu jak grałem jeszcze w Polonii, ten obrońca również zapadł mi w pamięć ze względu na swoją grę.

[b]Pewnie pamiętasz z tego okresu także Ivicę Vrdoljaka. [/b]

Jego pamiętam bardzo dobrze i pewnie będę pamiętał.

[b]

O mało nie zahamował twojej kariery.[/b]

Patrząc na to z drugiej strony, może nawet mi pomógł? Przy moim charakterze mogę powiedzieć, że mi pomógł. Wielu w moim przypadku mogłoby się podłamać. Ponad pół roku nie grałem, miałem kilka operacji. Wielu pewnie miałoby dość. Ja trenowałem trzy, nawet cztery razy dziennie. Wróciłem dwa miesiące szybciej na boisko, niż zakładali lekarze.

[b]Masz jeszcze uraz psychiczny związany z kontuzją?[/b]

Chyba tylko do Vrdoljaka. Nie rozmawiałem z nim po kontuzji. Słyszałem tylko, że brał numer telefonu do mnie, mówił chłopakom w szatni Legii, że dzwonił. Nie wiem, gdzie on dzwonił. Na pewno nie do mnie.

[b]Kontuzje są jednak integralną częścią piłki nożnej.[/b]

Taki jest ten sport. Trudno. Patrząc na to z jeszcze innej strony, nigdy bym nie pomyślał, że coś może mi pęknąć. To tak naprawdę chyba jakiś zbieg okoliczności. Byłem całym ciężarem na jednej nodze, on zrobił wślizg od tyłu, dołożył drugą nogę – strzeliło i tyle.

[b]Lubisz przyjeżdżać do Żuromina. Często pojawiasz się w rodzinnym mieście. [/b]

Jestem bardzo często. W Poznaniu tak naprawdę nie mam nikogo. Tu mam przyjaciół, rodzinę. Lubię tu wracać.

[b]Czujesz się tu gwiazdą?[/b]

Nie, chyba nie. To małe środowisko, wszystkich się zna, wszyscy znają ciebie. Dlatego, że tych ludzi się zna, to nie odbieram tego, że ktoś mnie zawoła, przybije pionę jako bycie gwiazdą, to takie kumpelskie. Tu w Żurominie nie odczuwam presji. Zacząłem to odczuwać w Poznaniu. Tam na każdym kroku jest się rozpoznawalnym. Czasem to aż męczy. Ale nie ma się co dziwić. Poznań żyje piłką.

[b]

A jak jest w Poznaniu, podaj jakiś przykład. [/b]

Gdziekolwiek się nie wyjdzie to jest się rozpoznawanym. Tam piłką nożna żyją wszyscy. Miałem kiedyś sytuację, że zaczepiła nas na mieście – mnie i kolegę również grającego w Lechu – kobieta po pięćdziesiątce i udzieliła nam reprymendy za grę całego zespołu. Krzyczała: „co wy gracie”. Była bardzo bezpośrednia. Do tej pory się z tym nigdzie nie spotkałem. Kiedy przegrywamy, pojawiają takie głosy, kiedy wygrywamy, kibice nosiliby nas na rękach. Takie są uroki tego sportu.

[b]

Będziesz walczył o koronę króla strzelców?[/b]

Chcę strzelać bramki, a czy wystarczy, to się przekonamy. Już w piątek początek pierwszej wiosennej kolejki. Będzie mecz ze Śląskiem, mam nadzieję, że uda mi się pokonać bramkarza.

Jedenastka T-Mobile Ekstraklasy Łukasza Teodorczyka:

Gostomski – Olkowski, Kokoszka, Głowacki, Brzyski – Lovrencsics, Jodłowiec, Quintana, Garguła – Nakoulma, Teodorczyk*

*Nazwisko Teodorczyk do jedenastki T-Mobile Ekstraklasy wpisała redakcja Kuriera

 

Dodaj komentarz

Kliknij by dodać komentarz

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.