
Michał Osiecki
m.osiecki@kurierkurierzurominski.pl
Po wysokiej porażce w minionym tygodniu w Łysych trener Mariusz Kołakowski wstrząsnął drużyną. W pierwszej jedenastce zabrakło doświadczonych graczy Boruty. Na ławce usiadł Michał Golian, w kadrze zabrakło Dariusza Borzyma. W jedenastce pojawił się za to zdolny junior Damian Kociela, w składzie był również Maciej Watkowski. Gospodarze byli bardzo zmobilizowani do tego, by osiągnąć korzystny rezultat. Od pierwszych minut widać było wyraźnie piłkarską złość i ambitną walkę o każdą piłkę. Mimo dobrego początku to goście jako pierwsi zdobyli w tym spotkaniu bramkę. Do rzutu rożnego podszedł Hubert Lemanek. Dośrodkowanie pomocnika Wieczfnianki pozostawiało wiele do życzenia. Odbitą przed defensorów futbolówkę opanował jeszcze raz Lemanek i silnym strzałem z ostrego kąta pokonał Cypriana Kołakowskiego. Mocne wstrzelenie piłki okazało się strzałem. Zaskoczony golkiper musiał skapitulować. Bilsko kapitulacji Kołakowski był także po uderzeniu Michała Dąbrowskiego z rzutu wolnego. Wtedy jednak na pomoc młodemu bramkarzowi przyszła poprzeczka.
[b]„Klops” bramkarza przed przerwą[/b]To był jednak koniec dobrych informacji dla zespołu Mariusza Kołakowskiego. Jeszcze przed przerwą goście znów wyszli na prowadzenie. Tym razem dzięki dużemu udziałowi młodego bramkarza Boruty. Młodzieżowiec skapitulował przy niegroźnym uderzeniu z dwudziestu kilku metrów. Choć futbolówka leciała w środek bramki to Cyprian Kołakowski nie był w stanie poradzić sobie z tym strzałem. Po przerwie wiele się nie zmieniło. Gospodarze nie potrafili narzucić swojego stylu gry, wszystkie „drugie” piłki zbierali zawodnicy Wieczfnianki i to oni mogli rozpoczynać swoje ataki. Mimo to „Boruciarze” mieli kilka okazji, by zdobyć wyrównującego gola. Na ich nieszczęście jednak obrońcy byli na posterunku nawet wtedy, gdy piłka minęła już bramkarza. Tak było w 69 minucie gry, kiedy dobrą akcję przeprowadził skrajny defensor Łukasz Ossowski. Niestety już chwilę później gospodarze mieli do odrobienia dwie bramki. Po dokładnym dośrodkowaniu z rzutu rożnego najwyżej do piłki wyskoczył zawodnik Wieczfnianki i celnym strzałem pokonał bramkarza gospodarzy.
[b]Gol Ulatowskiego na otarcie łez[/b]Strata bramki wymusiła na szkoleniowcu gospodarzy zmiany. Na boisku pojawił się m.in. doświadczony pomocnik Paweł Ulatowski, a z linii obrony do ataku przesunięty został Rafał Markiewicz. Wprowadzony na początku drugiej połowy Krzysztof Deka zajął miejsce na prawej stronie pomocy. Gospodarze za wszelką cenę dążyli do zdobycia choćby jednego punktu, ale starania te spełzły na niczym. Borucie udało się zdobyć kontaktową bramkę dopiero w 94 minucie spotkania. Piłkę w pole karne z połowy boiska wstrzelił sprowadzony z Wkry Żuromin Radosław Jankowski, a futbolówkę głową uderzył Ulatowski. Chwilę później arbiter zakończył spotkanie.
Boruta Kuczbork – Wieczfnianka Wieczfnia 2:3 (1:2)
Kociela, Ulatowski

Dodaj komentarz