
Chciałbym w tym miejscu przybliżyć Czytelnikom nieco historii oświetlenia ulicznego. Przyjmuje się, że pierwszy raz zastosowano je w Londynie, kiedy burmistrz tego miasta Sir Henry Barton polecił w 1417 “rozwieszać każdego wieczora zimą latarnie ze światłami pomiędzy Hallowtide i Candlemasse”.
Dopiero jednak w XIX wieku coraz powszechniejsza dostępność z jednej strony nafty i wynalezionej przez Łukasiewicza lampy naftowej, zaś z drugiej – gazu miejskiego pozwoliła na użycie tych paliw do oświetlania skrzyżowań i ulic (pierwsze latarnie gazowe zainstalowano w Londynie w 1814 r., w Paryżu w 1819). Dla porównania, na ziemiach polskich latarnie olejowe instalowano jeszcze w I poł. XIX w., np. w Opolu od 1827 i Łodzi – od 1835.
Później, wraz z postępem elektryfikacji, uliczne latarnie olejowe, naftowe i gazowe zostały niemal wszędzie zastąpione lampami elektrycznymi, najpierw łukowymi (Paryż 1843), potem żarowymi (Nowy Jork, 4 września 1882 – rozbłysło 14 tysięcy elektrycznych lamp ulicznych), wreszcie fluorescencyjnymi, rtęciowymi i sodowymi .
Wracając na rodzime podwórko, pierwsze udokumentowane na zdjęciu fotograficznym lampy uliczne pojawiły się w Bieżuniu ok. 1917 roku. Jedna z nich widoczna jest w lewym, dolnym narożniku zdjęcia wykonanego podczas okupacji Bieżunia przez Niemców podczas I wojny światowej. Stąd podpis: Biezun (Rußland)- Marktleben im Kriege [ Beżuń ( Rosja)- życie rynku w czasie wojny].
Wtedy to uruchomiona została na ulicy Sierpeckiej, przez znanego bieżuńskiego kupca Ludwika Węglewskiego, niewielka elektrownia na ropę lub holozgas (węgiel drzewny). Przetrwała niedługo, bo do około 1924 roku.
Prąd powrócił do Bieżunia dopiero w 1930 roku dzięki inwestycji ówczesnych właścicieli pałacu Jana Ilskiego i Stefana Choteckiego. Nowa elektrownia wykorzystywała energię Wkry i oświetlała nie tylko pałac, ale i 100 żarówek w Bieżuniu. Pozostałością po niej jest usytuowany na posesji Zenobii i Jana Ilskich, przy końcu ulicy Zamkowej stary transformator. Wychylony nieco od pionu, nazywany bywa przez mieszkańców ,,Bieżuńską Krzywą Wieżą’’.
W okresie powojennym ulice były, jeżeli w ogóle były, oświetlane lampami umieszczanymi na drewnianych, następnie na betonowych, prefabrykowanych słupach nie mających nic wspólnego z estetyką, dobrym gustem i smakiem. Niestety większość ulicznych lamp w naszych miejscowościach to niestety pozostałość tego systemu. Obywatel miał się cieszyć, że w ogóle miał prąd i światło. Na szczęście powoli się to zmienia.
Dzisiejszej, wyłożonej granitową kostką i oświetlonej pięknymi, stylizowanymi lampami ulicy Zamkowej daleko jeszcze do podobnych traktów w Pradze, Florencji czy Amsterdamie. Mały krok zapoczątkowany śmiałym projektem urbanistycznym Andrzeja Zamoyskiego z lat 70. XVIII wieku, został już jednak zrobiony. Oby były następne.

Dodaj komentarz