O rybach i rakach

„Gdyby nie ryby i raki, zginęliby Bieżuniaki”. To powszechnie znane przysłowie obrazuje w sposób bardzo dobitny swoistą, wielowiekową symbiozę mieszkańców Bieżunia z mieszkańcami rzeki. Spróbujmy przyjrzeć się tym drugim i dzięki informacjom nieocenionego doktora Stanisława Ilskiego przybliżyć charakterystyczne gatunki, ich wygląd i zwyczaje.
Kie�b

Płynąca przez nizinne torfowe tereny Wkra tworzyła zakola, w których głębokość wody niekiedy przekraczała cztery metry. Były to doskonałe miejsca zimowania ryb. Już od połowy grudnia z zimowisk w stronę bagien zaczynał się ciąg na tarło. Ryby tworzyły potężną ławicę i płynęły w górę rzeki. Pierwsze ruszały miętusy – ryby zimnolubne z rodziny dorszowatych, odbywające tarło w okresie od połowy grudnia do końca marca. W rejonie Bieżunia ławice miętusów pojawiały się regularnie co roku pomiędzy 20-24 grudnia. Odławiane były masowo „na sidła” i w „wiersze” jako danie wigilijne. W lutym pojawiał się pierwszy ciąg szczupaka, tzw. „lutówki”. Następny ciąg szczupaka odbywał się w momencie kwitnienia olszy czarnej, to znaczy na przełomie marca i kwietnia. Tysiące szczupaków podążało korytem rzeki na bagna, by tam odbyć tarło. Szczupak, największy drapieżnik Wkry, zasiedlał spokojne, bogate w drobnicę rejony rzeki oraz liczne starorzecza. Dorastał nierzadko do wagi kilkunastu kilogramów. Najbardziej widowiskowy był ciąg jazia. Ławica składająca się z tysięcy ryb płynących obok siebie, długa na kilkaset metrów, przemieszczając się w górę rzeki, piętrzyła wodę na kilkanaście centymetrów. Czwartym gatunkiem ryby odbywającym ciąg na tarło w górę rzeki była płoć. Płoć pojawiała się w rejonie Bieżunia około 8 maja. Ponieważ ikry jazia i płoci stanowią przysmak dla okonia, zaraz za nimi pojawiał się okoń. Okoń, mimo że uważany jest przez wędkarzy za chwast rybny, jest rybą bardzo smaczną i cenioną przez koneserów. W biosystemie spełnia bardzo ważną funkcję – jest selekcjonerem narybku innych gatunków ryb oraz stanowi około 70% pokarmu szczupaka. Na przełomie maja i czerwca w rzece i na bagnach pojawiały się nagle inne gatunki ryb. W zacisznych zatoczkach czy na płytkich rozlewiskach żerowały niewielkie stada leszczy, wśród grążeli liny oraz najpiękniejsze z naszych ryb wzdręgi, do złudzenia przypominające „złotą rybkę”. W „okienkach” pomiędzy roślinnością czatowały na zdobycz szczupaki. Wszystkie płycizny o wodzie stojącej lub wolno płynącej okupowało mrowie „drobnicy” różnych gatunków ryb, wśród których popłoch siały okonie. Wysychające, zeutrofizowane rejony bagien były doskonałym siedliskiem dla karasia oraz piskorza – ryby ukochanej przez dzieci, łapanej rękoma w rzadkim torfowym błotku. W głębszych miejscach rzeki pojawiały się węgorze, ryby bardzo tajemnicze, które przybywały do nas z odległego o kilka tysięcy kilometrów Morza Sargassowego. W głębszych bystrzynach rzeki oraz przy śluzach młyńskich królował boleń, atakując co pewien czas stada pływających tuż pod powierzchnią uklei lub muranek. Natomiast w płytszych bystrzynach można było spotkać klenia oraz wszędobylskiego kiełbia.

Nie od wczoraj wiadomo, iż mieszkańcy Bieżunia nazywani bywają kiełbiarzami. Mając to na uwadze, właśnie kiełb został wybrany przez Towarzystwo Przyjaciół Bieżunia na patrona Nagrody przyznawanej osobom wybitnie zasłużonym dla naszego miasteczka. Dotychczas Statuetkę Bieżuńskiego Kiełbia otrzymali dr Stanisław Ilski, kanonik Stefan Zaleski, a także Wiktor Mieszkowski oraz ostatnio ks. profesor Jan Śledzianowski.

Wracając do mieszkańców Wkry, nie sposób nie wspomnieć o tak charakterystycznych skorupiakach jakimi były raki. Zwisające do koryta rzeki korzenie rosnących nad brzegiem drzew, podwodne nory wydrążone przez zwierzęta, bardzo czysta i dobrze natleniona woda oraz obfitość pokarmu umożliwiły intensywny rozwój raka rzecznego czyli szlachetnego, dużego słodkowodnego skorupiaka, który osiągał długość 20-25 cm i masę 200-300 g. Rak rzeczny rośnie przez całe życie. Żyje około 20 lat, dnie spędza w ukryciu, żeruje nocą. Jego pokarmem jest padlina, żywe rybki i rośliny. Delikatne, o wysokich walorach smakowych mięso raka, poszukiwane przez smakoszy, powodowało nadmierne połowy, nie spowodowało to jednak jego wyginięcia. Przyczyną prawie całkowitej zagłady raka szlachetnego we Wkrze było wystąpienie w ostatnim ćwierćwieczu XIX wieku dżumy raczej, choroby wywołanej przez grzyb Aphanomyces astaci. Grzyb ten atakuje pokrycie i centralną część aparatu nerwowego raków, które giną po upływie tygodnia. Po raz drugi choroba ta pojawiła się w latach 1919-1920 i w połowie lat trzydziestych, powodując totalne wyniszczenie populacji. W latach sześćdziesiątych ubiegłego stulecia, aż do regulacji rzeki, raki występowały sporadycznie. Po likwidacji starego koryta i z powodu znacznego zanieczyszczenia wody populacja raka została całkowicie zniszczona. Obecnie czystość wody we Wkrze znacznie się poprawiła i ponownie pojawiają się raki, niestety nie szlachetne, lecz bliscy ich krewniacy – raki stawowe czyli błotne, mające ograniczone wymagania co do warunków środowiska. Są one mniejsze i gorzej oceniane przez smakoszy.

 

Dodaj komentarz

Kliknij by dodać komentarz

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.