MMA. Kamil dotrzymał słowa. Żurominianin nadal mistrzem wagi piórkowej

W sobotę 18 października na gali w Białymstoku Kamil Łebkowski obronił pas mistrza federacji PLMMA w kategorii piórkowej. „Bomba” pokonał większościową decyzją sędziów Carlosa Pradę ze Szwecji. – Tego wieczora toczyłem dwa pojedynki – z samym sobą i rywalem – mówi mistrz.
Kamil �ebkowski obroni� pas mistrzowski w wadze pi�rkowej

Michał Osiecki

m.osiecki@kurierkurierzurominski.pl

To był wieczór, na który czekali wszyscy kibice Kamila Łebkowskiego. Pochodzący z Żuromina fighter stoczył walkę w obronie pasa federacji Profesjonalnej Ligi MMA w kategorii piórkowej. Rywalem „Bomby” był Szwed Carlos Prada, nazywany „pogromcą Polaków”. Pojedynek był dramatyczny, bo nasz zawodnik musiał zmierzyć się nie tylko z rywalem, ale również ze swoimi problemami. – Ukrywałem wszystkie swoje kontuzje nie chciałem, żeby to wypłynęło na światło dzienne przed walką – mówi Kamil Łebkowski.

Walka z Pradą

„Pogromca Polaków” nie zaskoczył w walce Kamila Łebkowskiego. Żurominianin prowadził walkę w stójce, a tam prezentował się zdecydowanie lepiej. Często używał swojej lewej ręki, trafiał dobrze ciosami prostymi, na głowę rywala weszło kilka ciosów zamachowych. Prada natomiast lepiej prezentował się w parterze, choć jak przyznaje nasz zawodnik nie zrobiło to na nim wielkiego wrażenia.

– Biłem mocniej z dołu niż on z góry – komentuje walkę w parterze.

Ostatecznie o wszystkim zadecydowali sędziowie. Przy ich werdykcie nie zabrakło kontrowersji, co sam przyznaje Łebkowski.

– Carlos to bardzo silny przeciwnik, już w pierwszej rundzie poczułem jego cios, ale to ja trafiałem częściej, lepiej. Postawił mi ciężkie warunki, ale przeciwstawiłem się temu – informuje „Bomba”.

Potwierdziła się jednak znana maksyma, że pretendent musi pokazać się ze zdecydowanie lepszej strony niż mistrz. Pretendent musi znokautować, poddać rywala. W tym wypadku tak nie było, a sędziowie zadecydowali na korzyść ”Bomby”. Dwóch sędziów wskazało zwycięstwo Polaka, a jeden uznał pojedynek za nierozstrzygnięty.

Walka z samym sobą

Kamil przed samą galą nic nie mówił o swoich słabościach i problemach. Także w rozmowie z Kurierem wspominał tylko o lekkiej grypie nic poza tym. Prawda okazała się jednak bardziej dramatyczna.

– Złamany nos, wybity palec, zapalenie płuc, czyli wszystko na raz na mnie spadło – mówi już po walce żuromiński fighter – Ukrywałem wszystkie swoje kontuzje nie chciałem, żeby to wypłynęło na światło dzienne przed walką – dodaje.

Nos złamał podczas treningów w Szczecinie, a przez zapalenie płuc nie mógł w trakcie walki pokazać wszystkiego, co potrafi.

– Siłowo byłem przygotowany bardzo dobrze, ale bez kondycji nie mogłem tego wykorzystać. Zapalenie płuc nie pozwoliło mi na toczenie walki w takim tempie, jakim bym chciał – tłumaczy Łebkowski.

Dodatkowo w pierwszej rundzie mocno trafił łokciem rywala i … przytrafiła się kontuzja, dlatego to zwycięstwo smakuje jeszcze lepiej.

W tym roku jeszcze zawalczy

Wiele się mówi o tym, że to nie jest ostatnia tegoroczna walka Kamila Łebkowskiego. Po raz trzeci nasz zawodnik chce zaprezentować się swojej publiczności i walczyć na gali w Bieżuniu. Wiele zależy jednak od jego zdrowia. Wstępnie gala, która ma się odbyć w Bieżuniu z udziałem „Bomby”, zaplanowana jest na 22 listopada. Termin może ulec jednak zmianie ze względu na stan zdrowia naszego zawodnika.

 

Dodaj komentarz

Kliknij by dodać komentarz

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.