
Michał Osiecki
m.osiecki@kurierkurierzurominski.pl
To był wieczór, na który czekali wszyscy kibice Kamila Łebkowskiego. Pochodzący z Żuromina fighter stoczył walkę w obronie pasa federacji Profesjonalnej Ligi MMA w kategorii piórkowej. Rywalem „Bomby” był Szwed Carlos Prada, nazywany „pogromcą Polaków”. Pojedynek był dramatyczny, bo nasz zawodnik musiał zmierzyć się nie tylko z rywalem, ale również ze swoimi problemami. – Ukrywałem wszystkie swoje kontuzje nie chciałem, żeby to wypłynęło na światło dzienne przed walką – mówi Kamil Łebkowski.
Walka z Pradą
„Pogromca Polaków” nie zaskoczył w walce Kamila Łebkowskiego. Żurominianin prowadził walkę w stójce, a tam prezentował się zdecydowanie lepiej. Często używał swojej lewej ręki, trafiał dobrze ciosami prostymi, na głowę rywala weszło kilka ciosów zamachowych. Prada natomiast lepiej prezentował się w parterze, choć jak przyznaje nasz zawodnik nie zrobiło to na nim wielkiego wrażenia.
– Biłem mocniej z dołu niż on z góry – komentuje walkę w parterze.
Ostatecznie o wszystkim zadecydowali sędziowie. Przy ich werdykcie nie zabrakło kontrowersji, co sam przyznaje Łebkowski.
– Carlos to bardzo silny przeciwnik, już w pierwszej rundzie poczułem jego cios, ale to ja trafiałem częściej, lepiej. Postawił mi ciężkie warunki, ale przeciwstawiłem się temu – informuje „Bomba”.
Potwierdziła się jednak znana maksyma, że pretendent musi pokazać się ze zdecydowanie lepszej strony niż mistrz. Pretendent musi znokautować, poddać rywala. W tym wypadku tak nie było, a sędziowie zadecydowali na korzyść ”Bomby”. Dwóch sędziów wskazało zwycięstwo Polaka, a jeden uznał pojedynek za nierozstrzygnięty.
Walka z samym sobą
Kamil przed samą galą nic nie mówił o swoich słabościach i problemach. Także w rozmowie z Kurierem wspominał tylko o lekkiej grypie nic poza tym. Prawda okazała się jednak bardziej dramatyczna.
– Złamany nos, wybity palec, zapalenie płuc, czyli wszystko na raz na mnie spadło – mówi już po walce żuromiński fighter – Ukrywałem wszystkie swoje kontuzje nie chciałem, żeby to wypłynęło na światło dzienne przed walką – dodaje.
Nos złamał podczas treningów w Szczecinie, a przez zapalenie płuc nie mógł w trakcie walki pokazać wszystkiego, co potrafi.
– Siłowo byłem przygotowany bardzo dobrze, ale bez kondycji nie mogłem tego wykorzystać. Zapalenie płuc nie pozwoliło mi na toczenie walki w takim tempie, jakim bym chciał – tłumaczy Łebkowski.
Dodatkowo w pierwszej rundzie mocno trafił łokciem rywala i … przytrafiła się kontuzja, dlatego to zwycięstwo smakuje jeszcze lepiej.
W tym roku jeszcze zawalczy
Wiele się mówi o tym, że to nie jest ostatnia tegoroczna walka Kamila Łebkowskiego. Po raz trzeci nasz zawodnik chce zaprezentować się swojej publiczności i walczyć na gali w Bieżuniu. Wiele zależy jednak od jego zdrowia. Wstępnie gala, która ma się odbyć w Bieżuniu z udziałem „Bomby”, zaplanowana jest na 22 listopada. Termin może ulec jednak zmianie ze względu na stan zdrowia naszego zawodnika.

Dodaj komentarz