
Maciej Zaremba
redakcja@kurierkurierzurominski.pl
Była godzina 20:16, gdy do kontroli w Bagienicach Nowych nie zatrzymał się osobowy samochód volkswagen golf. Policja natychmiast ruszyła w pościg za samochodem, ale ucieczka nie trwała długo. Już na pierwszym łuku drogi kierowca stracił panowanie nad pojazdem i znalazł się w rowie. Samochód dachował. W aucie wystrzeliły poduszki powietrzne, raniąc kierowcę (ten nie miał zapiętych pasów). Policjanci pomogli mężczyźnie wysiąść z auta. Okazało się, że był kompletnie pijany. Badanie wykazało, że miał ponad 2,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Do zdarzenia doszło w środę 1 kwietnia.
[b]Kto kierował samochodem?[/b]
Mężczyzna, którego wyciągnięto zza kierownicy nie chciał się przyznać, że prowadził samochód. Za to jeden z pasażerów twierdził, że to on był kierowcą. Był to 20-letni brat kierowcy. Ja się okazało, również był pijany (ponad dwa promile). W samochodzie był jeszcze trzeci z braci również pijany (ponad dwa promile).
Skąd takie braterstwo w poszkodowanych. Okazało się, że 45-latek był jedyną z trzech osób, które miały prawo jazdy. Pozostali bracia uprawnień nie mieli, ponieważ… zostały im one zabrane za prowadzenie pojazdów pod wpływem alkoholu.
[b]Będzie sroga kara[/b]
Kierowca volkswagena nie uniknie kary i całkiem możliwe, że będzie ona dotkliwa. Mężczyzna nie dość, że nie zatrzymał się do kontroli, to kierował pojazd w stanie nietrzeźwości, jechał bez dokumentów i w dodatku spowodował zagrożenie bezpieczeństwa ruchu drogowego. Sprawa trafiła do Sądu, jednak kierowca jak na razie nic sobie z tego nie robi. Nie zgłosił się nawet na przesłuchanie.
Sprawa jest w toku.
Dodaj komentarz