Narkoman nie ma emocji. Spowiedź matki

Pani Danuta zdecydowała się z nami porozmawiać. Sama już pochowała swego syna narkomana. -Może uda się przemówić do innych matek – mówi nam kobieta – Może nie będą popełniać moich błędów – dodaje i nie kryje łez.

Adam Ejnik

a.ejnik@kurierkurierzurominski.pl

„Byłam w biedronce na zakupach i zadzwonił do mnie policjant. Powiedział, że Sławek nie żyje. Miałam pojechać rozpoznać syna. Zidentyfikować ciało swojego dziecka. Nogi się pode mną ugięły i klękłam przy tym wózku. Mój syn nie żył. Żadnej matce nie życzę takiego przeżycia”

Pani Danuta opisała mi moment, w którym dowiedziała się o śmierci swojego dziecka. W jej oczach pojawiły się łzy. Zaczęła płakać. Naszą rozmowę musieliśmy przerywać jeszcze wiele razy… Mimo wielu emocji, pani Danuta była dzielna. Postanowiła podzielić się z Czytelnikami swoim doświadczeniem.

– Może komuś pomogę – mówiła.

[b]Adam Ejnik: Jest pani mamą, której dziecko było narkomanem. Spotkała panią największa tragedia, jaka może spotkać matkę. Widziała pani śmierć swojego dziecka… Niedawno odeszła od nas kolejna ofiara narkotyków. [/b]

Pani Danuta: W takich chwilach natychmiast wracają wspomnienia. To bolesne przeżycia. Człowiek zdaje sobie sprawę, że tej osoby nie ma, że już nigdy się nie przytuli, nie przeprosi. Człowiek ma dużo żalu do siebie, że może coś nie tak zrobił, że może coś nie tak powiedział… i że przez nią dziecko sięgnęło po narkotyki. A teraz już nic nie można zrobić. Nic.

[b]Adam Ejnik: Jak długo pani miała do czynienia z tym problemem. Przypomina pani sobie, kiedy to się zaczęło?[/b]

Pani Danuta: Początki, jak teraz z perspektywy czasu patrzę, to sięgają gimnazjum. Najpierw to była pierwsza kradzież w szkole. Potem była pierwsza ucieczka z domu. Szukaliśmy syna całą noc. Wrócił na drugi dzień. Człowiek sobie nawet wtedy nie zdawał sprawy, że to mogło być coś tak poważnego. Że rozpoczęło się umieranie.

[b]Adam Ejnik: Gimnazjum wiek 14-16 lat, trudny wiek… wtedy kiedy młody człowiek buntuje się przeciw dorosłym… czego wtedy zabrakło, jak pani myśli? Co pani chciałaby inaczej zrobić?[/b]

Pani Danuta:Czego zabrakło? (długie milczenie) gdybym ja mogła drugi raz to przeżywać, to nie ufałabym dziecku. Ja popełniłam błąd, że mu za bardzo ufałam.

[b]Adam Ejnik: W jakich sytuacjach?[/b]

Mnóstwo takich rzeczy było, kradzieże, opuszczanie się w nauce, ucieczki… Ktoś mi coś mówił, coś podpowiadał, a ja, jak to matka ufałam swojemu dziecku, jedynakowi zresztą. Ja zawsze myślałam, że on jest kochany, że on jest dobry, że on takich rzeczy nie robi…

Zaczęło się od kradzieży, ucieczki i pewnie takie różne niemiłe zdarzenia zaczęły się nawarstwiać…

Tak i właśnie wtedy zaczęły się wagary… nie chodził regularnie od szkoły, opuścił się w nauce do tego stopnia, że jak już był w średniej szkole, to ja była m częściej w szkole niż on. Ale wszystko przez ten Żuromin, gdy on chodził u nas na miejscu poza Żurominem do szkoły, to było wszystko dobrze, jak zaczął edukację w Żurominie, to się zaczęły te wszystkie jazdy. Właśnie wszystko się zaczęło od szkoły w Żurominie.

[b]

Adam Ejnik: Czyli obwinia pani nowe środowisko, w jakim się syn pojawił, nowych kolegów, nowe możliwości popełnienia grzechu…[/b]

Tak, głównie środowisko, bo dlaczego, będąc poza Żurominem, potrafił chodzić do szkoły, potrafił się uczyć? A poza tym to wina jest i szkoły w dużej mierze. Mam żal do nauczycieli, że o tym, że jest coś nie tak, dowiedziałam się dopiero po jakimś czasie. Bo zamieszany był w to też syn nauczycielki, więc szkoła to kryła. Dopiero jak się dobrali do torebki pani pielęgniarki, to wtedy się sprawa rypła. To wtedy dopiero zostałam wezwana do szkoły.

[b]

Adam Ejnik: Chłopacy poważne przestępstwa zaczęli popełniać już w wieku gimnazjalnym…[/b]

Cały ten dramat rozpoczął się, gdy pojawiły się u nas gimnazja. Jak za nas nie było gimnazjów, to było inaczej. Te starszaki zaraz tym młodszym nosa utarły, jak było coś nie tak i był spokój, a teraz to się zrobiło tak, że ten najtrudniejszy wiek, te trzy lata tego dojrzewania, to zrobili gimnazjum, odcięli młodych ludzi od reszty i całe nieszczęście właśnie przez to powstało.

Adam Ejnik: A pani miała dobry kontakt ze swoim dzieckiem?

Syn nie był za bardzo otwarty i wiele nie mówił, ale też mu inni dokuczali. I tak szczerze mówiąc, myślę, że z początku było wszystko ok, jak w każdej rodzinie. A potem tak powoli się oddalał. Zaczął się robić taki agresywny, bardzo zaczął pyskować. Przestałam znać jego kolegów, zaczął wszystko skrywać. Oddalał się od naszych chłopaków, od miejscowych. Jakoś tak naprawdę stał się zupełnie innym człowiekiem.

[b]Adam Ejnik: Z kolegów z podwórka też zrezygnował?[/b]

Tak. Jakoś tak odcinał się od wszystkich. Zaczęło się też wychodzenie późno, wracanie w nocy.

[b]Adam Ejnik: I gdzie on wtedy bywał?[/b]

Twierdził że chodził do kolegów z sąsiedniej wsi. Wyjeżdżał rowerem i wracał w nocy. Zawsze chciałam, żeby wrócił do tej 22, ale on się buntował, zrobił się taki pewniejszy siebie, nie bał się mnie i mnie nie słuchał. Nic do niego nie docierało. Żadne złości, żadne prośby, bo to człowiek próbował i po złości i po dobroci. Nie działało nic.

[b]

Adam Ejnik: Pani podejrzewała, że on może brać narkotyki?[/b]

Był taki incydent, że dostał SMS i ja z tym SMS-em poszłam na policję. No i policjant stwierdził, że to może rzeczywiście chodzić o narkotyki.

[b]Adam Ejnik: Co było w tym SMS-e?[/b]

„Jest interes do zrobienia” czy jakoś tak. To sugerowało, że chodzi o narkotyk i jakiś zaszyfrowany kod. Policja powiedziała, że będzie zwracać uwagę na niego w Żurominie i na tym się skończyło.

Później ja od niego wyczuwałam alkohol. Czułam się bezradna, nie wiedziałam, co można zrobić. Dziecko nie słucha i ja nic nie mogę.

Później w tym gimnazjum jeszcze był następny incydent. Złapali go z chłopakiem, jak kupowali papierosy na sztuki. No i od tamtej pory dostał kuratora. I co z tego, ten kurator to taki pic na wodę. Szczerze mówiąc, to nie wiem , po co ta instytucja istnieje. Oni pilnują rodziców a nie dzieci…

No i w końcu nie mogłam sobie z nim dawać rady, to pojechałam do Warszawy…

[b]Adam Ejnik: Cały czas mówimy o wieku gimnazjalnym?[/b]

Tak, to jeszcze było gimnazjum. Byłam u psychologa od narkotyków chyba na ulicy Dzikiej. I wtedy kupiłam w tej Warszawie testy na te narkotyki. I właśnie psycholog stwierdził, że mój syn nie ma problemów z narkotykami, co mnie do teraz dziwi, bo patrząc z perspektywy czasu, wiem, że syn miał już problem. Może jakieś dopalacze brał, może coś innego. Bo według mnie właśnie wtedy można było jakoś zareagować, coś zmienić. To był ostatni dzwonek.

A co ja mogłam bez pomocy. Nawet nie myślałam, że to taki problem. Rodzic jest taki, że problemy przypisuje trudnemu wiekowi… przegapi to i całe zło ciągnąć się będzie do końca życia…

[b]Adam Ejnik: Ale z drugiej strony przecież pani szukała pomocy. Nie była pani bierna.[/b]

Pani Danuta: Ja bardzo chciałam synowi pomóc. Przecież i kuratorka przychodziła, ja jej mówiłam, że syn się niczego nie boi, że żadne groźby nie pomagają. Ale gdybym ja miała tę wiedzę kiedyś, którą teraz mam, po prostu bym wzięła go za ryja i pojechałabym do odpowiedniego ośrodka. Wsadzić do ośrodka póki on jest nieletni i można za niego decydować. Bo później, jak był starszy, nie było nad nim władzy. I to jest bardzo ważne – póki mamy nad dzieckiem władzę, to wyciągnijmy go z tego bagna, wywieźmy go do ośrodka na siłę.

[b]

Adam Ejnik: Brakowało pani wiedzy. Pani bardzo kochała swoje dziecko, ale nie wiedziała jak mu pomóc.[/b]

Pani Danuta: Dobrze by było, żeby rodzice mieli taką świadomość. Dobrze by było, gdyby im ktoś podpowiedział, co mają robić. Żeby ktoś im naprawdę potrafił uświadomić powagę problemu, z jakim się zetknęli. Jeżeli rodzice nie będą teraz nic robić, kiedy jeszcze można, to potem dzieci stracą.

[b]Adam Ejnik: Po czym rodzic gimnazjalisty ma poznać, że jego dziecko może mieć problem?[/b]

Pani Danuta: Na pewno dużo do myślenia mogą dać takie dziwne wychodzenia z domu wieczorem , wracanie w nocy, że zaczyna się izolować. Zamyka się w pokoju , nie chce rozmawiać, odburknie coś. Potem może znikać coś z domu, robi się coraz bardziej agresywny, pyskaty, może zacząć pojawiać się alkohol.

Sławek zmieniał się. Zaczął się jakimiś magicznymi sztuczkami interesować. Zmienił muzykę, której słuchał, zaczął się nagle Dżemem interesować. Też nie pomyślałam, że to może być na tym tle. Pojawiły się naszywki z marihuaną. Zmienił się.

Był dzieckiem i nagle z dnia na dzień stał się zbuntowany. Zaczął chodzić swoimi ścieżkami. Nie było ze mną rozmowy, nie byłam dla niego żadnym autorytetem. Zmienił się w inną osobę, która z trudem przypominała moje dziecko.

[b]Adam Ejnik: Wspominała pani, że pojawił się alkohol?[/b]

Pani Danuta: Tak, bo często narkoman miesza jedno z drugim. I powiem szczerze, że ten alkohol mnie wprowadził w błąd, bo ja nie walczyłam z narkotykami, tylko walczyłam z alkoholem. Ja się dowiedziałam, że on jest narkomanem dopiero w tamtym roku. Na kilka miesięcy przed jego śmiercią. Kiedy już miał 27 lat i nie miałam na niego żadnego wpływu.

[b]Adam Ejnik: Co panią zmyliło?[/b]

Pani Danuta: Pan nawet nie ma pojęcia, jak oni potrafią manipulować ludźmi. Nie wiem, jak to się dzieje czy jeden drugiego uczy, jak ma się zachować, nie wiem… Na poczekaniu wymyśla historyjki, w które trudno nie wierzyć. Jak się dowiedziałam, że on jest narkomanem, to wtedy świat się dla mnie skończył.

Przecież ja całe życie walczyłam z alkoholizmem, a okazało się, że on jest narkomanem. Dopiero się obudziłam. Uśpiło mnie to, że psycholog w Warszawie powiedział mi, że Sławek nie ma problemów z narkotykami. Zrobiłam mu test narkotykowy i wynik był negatywny, więc odrzuciłam te możliwość i szukałam innych przyczyn jego nienormalnych zachowań. Ja mam ogromny żal do siebie, że wtedy tak się dałam oszukać. Niedawno kupiłam sobie podręcznik na temat narkomani. Wszystko się zgadzało. Gdybym ja to wiedziała wcześniej, to może by się udało syna ocalić.

[b]Adam Ejnik: Co się jeszcze zgadzało? Jak jeszcze można poznać, ze dziecko ma kłopoty narkotykowe?[/b]

Pani Danuta: Na przykład że śpi w różnych godzinach, że ze szkoły nie wracał wtedy, kiedy powinien. Zawsze wracał ostatnim autobusem i też na to nie było rady. A później, już w zawodówce, to ja byłam częściej w szkole niż on. Postanowiłam przenieść go do innej szkoły. Nauczyciel podpowiedział mi, że Sławek zadaje się z nieodpowiednimi osobami, ale co te przenosiny mogły dać, skoro on i tak do szkoły nie chodził. Po gimnazjum to już nie mogłam sobie w ogóle poradzić. To była zatrata. Straciłam kontrolę.

I co jeszcze… Często krwawił z nosa. Na to rodzice tez powinni zwracać uwagę. Twierdził, że ma zatkane zatoki i że go boli. Brał środki przeciwbólowe. Tylko że, jak byliśmy u lekarza, to okazało się, że zatoki są zdrowe. Ale lekarz też mi nie powiedział, że może być coś nie tak.

Później zaczęły się problemy z ciśnieniem. Miał podwyższone i często był czerwony na twarzy. No i znowu dramat. Mówię, chodź do lekarza, a on nie chciał. Pewnie bał się, że się wyda. Stale było coś nie tak z jego zdrowiem.

No i w końcu skończył 18 lat, ale szkoły nie skończył, bo przestał w ogóle chodzić. To powiedziałam mu, że musi iść do pracy.

[b]Adam Ejnik: Taki warunek pani postawiła…[/b]

Pani Danuta: Tak. Chciałam żeby na człowieka wyszedł. Tym bardziej, że widziałam, że popija i zastanawia się, skąd pieniądze wziąć. Czy brał z domu. Na początku chyba nie. Ja takich drobnych kradzieży mogłam nie wyłapać. Ale w pewnym momencie zaczęły ginąć pieniądze grubsze, nawet po 100, po 200 złotych.

Powiedziałam mu, że własne potrzeby musi sam zaspokajać, bo moje obowiązki wobec niego skończyły się, jak skończył chodzić do szkoły.

Nic to nie zmieniło. Co z tego, że poszedł do pracy? Porobił trzy miesiące i wszystkie pieniądze, jakie miał, to wydała na narkotyki i na alkohol. Zaczęły się jazdy.

Pojechałam wtedy do Mławy do psychologa. Powiedział mi, żebym postawiła synowi warunki, a jak się nie będzie stosował, to powinien się wyprowadzić z domu. Inaczej pani sobie nie da rady, mówił. Postawiłam warunek, że do domu nie może przychodzić po alkoholu. Nie posłuchał, więc kazałam mu się wyprowadzić.

W międzyczasie okazało się że okradł naszego sąsiada. Pamiętam, przyjechała policja. Było to 13 grudnia. Nigdy nie zapomnę. Przyjechała policja i go zabrała na komisariat. Przyznał się do wszystkiego. Dostał w zawiasach 3 lata. Na niego nic nie działa. Był zimny.

Narkoman nie ma emocji. Oni maja jeden problem, jak zdobyć pieniądze na narkotyki. Żadnego poczucia wstydu, żadnej empatii. To był człowiek bez uczuć. Mnie było tak wstyd, a on nic.

Potem wrócił do domu, ale nawet słowa przepraszam nie powiedział. Obiecał poprawę. Zawsze potrafił skłamać, zawsze potrafił powiedzieć to, co człowiek chciał usłyszeć.

[b]Adam Ejnik: A pani?[/b]

Pani Danuta: Pozwoliłam mu wrócić do domu. To był kolejny błąd, jaki popełniłam, to brak konsekwencji i naiwność. Wierzyłam mu ślepo, a on to potrafił wykorzystać. Człowiek szukał dobra w tym dziecku. A on był zły. Niczego się nie bał, był hardy i pewny siebie. Policji też się nie przestraszył. Nie było w nim żadnych emocji. Nie ma miłości, nie ma przyjaźni, nie ma współczucia.

[b]Adam Ejnik: Czy wie pani, co on brał?[/b]

Pani Danuta: Szczerze mówiąc, to on wszystko brał. Ale świetnie się kamuflował. Raz jeden jedyny znalazłam na podwórku lufkę pod płotem. Nigdy nic więcej u niego nie znalazłam, zawsze bardzo dyskretnie przeglądałam mu torbę, kieszenie. Nigdy nie było najmniejszego śladu, że on ma do czynienia z narkotykami. Oni potrafią się doskonale maskować.

[b]Adam Ejnik: Pani koszmar trwał kilkanaście lat…[/b]

Pani Danuta: Tak, jestem wrakiem człowieka. Wykończona kilkunastoletnim zmaganiem z synem narkomanem. Przyszłam tu, żeby powiedzieć innym matkom, jak to jest. Chciałabym, żeby rodzice bardziej przyglądali się swoim dzieciom i zaczynali wychowanie od najmłodszych lat. Niech nie produkują egoistów. Żeby te dzieci potrafiły zwracać uwagę na uczucia, na ludzkie krzywdy, a nie tylko co, za ile. Pieniądze nie mogą być najważniejsze. To jest zgubne i ma zły wpływ na młodego człowieka.

[b]Adam Ejnik: Co by pani poradziła matkom?[/b]

Pani Danuta: Żeby więcej czasu poświęcały swoim dzieciom niż pracy, bo pieniądze nie są najważniejsze. Żeby więcej kontaktu mieli z dziećmi i ze sobą. Nie może być tak, że jedno siedzi na jednym telewizorze, drugie na drugim, dzieci na komputerze. Trzeba tworzyć więź. Ale nie można dzieciom przesadnie ufać. Trzeba dyskretnie kontrolować, przyglądać się im. Znać kolegów, znać znajomych swojego dziecka. Patrzyć w jakim stanie dziecko wraca do domu i nie dać się oszukać. Bo teraz tyle jest tego cholerstwa. Różne wynalazki. Jak stracimy kontrole, to przegramy tę walkę. Bo narkotyki to największe zło. Nie zdajemy sobie sprawy, co to jest. Nie mamy wiedzy na ten temat. A na własnych błędach nie możemy się uczyć, bo to jest zbyt kosztowne.

(długa cisza)

Syn mi przed śmiercią powiedział: Mamo, ja jestem śmieciem.

PS Moja rozmówczyni zdawała sobie sprawę, że wiele osób rozpozna jej tożsamość po tym, co powiedziała, jednak zdecydowaliśmy się na zmianę imion bohaterów opowieści. Sławek i pani Danuta to imiona zmyślone.

[quote]Rachunek jest prosty: bierzesz – umierasz.

W Żurominie w ostatnich dwóch latach zmarło 7 młodych ludzi. Ich śmierć powszechnie wiąże się z zażywaniem narkotyków.

Próby zrobienia rachunku wszystkich osób w Żurominie, które w ostatnich 15 latach zmarły z przedawkowania dają nam liczby sięgające 20 osób. W wielu przypadkach trudno udowodnić, że śmierć spowodowana była nadużyciem narkotyku, gdyż nie przeprowadzana była sekcja zwłok.

Każda taka śmierć wiąże się z wielkim bólem najbliższej rodziny.[/quote]

[ewydanie][quote=Podziel się informacją]



Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. 

Swoją stronę założysz [url=/user/login] TUTAJ [/url]”. 

Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: [url=https://mazowieckiemedia.pl/141978,Zostan-dziennikarzem-obywatelskim.html]kliknij[/url] 
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. [url=mailto:e.jablonska@kurierkurierzurominski.pl] Pomogę: Ewa Jabłońska[/url]
 [/quote]

 

Dodaj komentarz

Kliknij by dodać komentarz

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.