Świat jest pełen kolorów

O malarstwie, inspiracji, a także o pracy i życiu rodzinnym rozmawiamy z malarką oraz plastyczką z Centrum Kultury w Żurominie Beatą Sobieraj.
[b]Robert Bartosewicz: Dlaczego wybrała pani właśnie malarstwo? Jak i kiedy to zainteresowanie się zaczęło? [/b]

Beata Sobieraj: Dlaczego malarstwo? Lubię bawić się kolorami. Świat jest pełen kolorów, uczucia są kolorowe. Od dzieciństwa lubiłam rysować i malować. Wyobrażałam sobie różne, dziwne rzeczy. Chciałam na przykład, żeby śnieg mógł być kolorowy. Oczywiście w rzeczywistości to nierealne, ale na kartce, płótnie można za pomocą barw wyczarować kolorowy śnieg. Sprawiało mi to zawsze ogromna frajdę. Od rodziców zawsze dostawałam na ważne uroczystości materiały plastyczne. Pamiętam akwarele w pudełku. To były 24 kolory, w tym złoty i srebrny w komplecie z obrazkami do malowania. Miałam wtedy 6 lat. Do dziś pamiętam tę chwilę oraz to, jaką radość sprawił mi ten prezent. Później dostawałam także albumy z malarstwem różnych artystów i pragnęłam malować tak jak oni.

[b]R.B.: Czym jest dla pani malarstwo? Czy jest to może swego rodzaju wyrażanie rzeczywistości, a może raczej oderwanie się od niej?[/b]

B.S.: Malowanie jest dla mnie wyrażaniem uczuć. Ktoś kto potrafi pięknie pisać, napisze opowiadanie o smutku, a ja wyrażę ten smutek poprzez kształty i kolory na płótnie. Podobnie jest z czymś przyjemnym: radością, miłością itp. Staram się też przedstawiając pejzaż, portret, czy martwą naturę, „ubrać” te tematy we własne przemyślenia i oddać odrobinę siebie.

[b]R. B.: Co można najczęściej zobaczyć na pani obrazach? Jakie to są motywy? Dlaczego właśnie takie? Co panią inspiruje? [/b]

B. S.: I tu trudno określić, co można zobaczyć. Malując prosty temat, chociażby kompozycję jesienną, oczywiście będą tam atrybuty dotyczące tej pory roku, ale staram się „przemycić” odrobinę siebie. Będą to moje ulubione kolory albo pewne akcenty, które w tym momencie oddaja mój stan duszy.

Czasami wiąże się to ze zniekształceniem, albo wyolbrzymieniem „piękna” przedmiotu, czy też osoby. Najchętniej tworzę prace na pograniczu surrealizmu połączonego z kubizmem. W tej formie powstała moja praca dyplomowa z malarstwa u prof. Sawaniuka. A ostatnio cykl akwarel, które malowałam przez dwa lata, po kilka prac miesięcznie. Łącznie powstało 50 prac. To taki prezent dla siebie na urodziny, dwa lata życia Beaty 🙂

[b]R.B.: Co uznaje pani za swój największy sukces, jeśli chodzi o malarską pasję?[/b]

B.S.: No i tu powinna pojawić się pauza. Nie mam się czym pochwalić, bowiem spektakularnego sukcesu jako malarka nie odniosłam. Może jeszcze odniosę (śmiech). Właściwie to nigdy nie zależało mi na poklasku. Wychowałam dwójkę wspaniałych dzieciaków, z których jestem dumna i chyba to jest mój największy sukces. Owszem malowałam gdzieś pomiędzy pracą zawodową a obowiązkami domowymi, ale głównie dla potrzeby samego malowania, odreagowania, to była moja ucieczka w marzenia. Mam niezły zbiór własnych prac. Czasami wręczam komuś bliskiemu, bo spodobało się, ale powiem szczerze: jestem przywiązana do swoich prac i ciężko mi się z nimi rozstać. Może to sentyment, a może to, że w każdej pracy jest cząstka mnie i mojego życia. Kilka prac gdzieś zaistniało na wystawach grupowych, głównie w czasach szkolnych i studenckich, poplenerowych w Polsce, a także wystawach przyjaciół. Kilka zdobi ściany rodziny i przyjaciół we Francji, Kanadzie, USA i Niemczech. Od czasu bycia w Związku Twórców Ziemi Zawkrzeńskiej, jeżdżą na wystawy, razem z dziełami kolegów malarzy. Jeśli ktoś zwróci się do mnie z prośbą o „pomoc malarską”, chociażby pani z przedszkola, czy też ksiądz, nigdy nie odmawiam i traktuję to jako wyzwanie. Tak było z odnowieniem kościelnych chorągwi. Z przyjemnością przyjęłam propozycję zrobienia grafik do tomiku poetyckiego „Spectrum” Krzysia Kowalskiego, wykonałam 35 monotypii.

[b]R.B.: Co bardziej się „przydaje” w malowaniu, w tworzeniu: wiedza nabyta na uczelni czy osobista wrażliwość na otaczającą rzeczywistość czy może jedno i drugie? [/b]

B.S.: Sądzę, że jedno i drugie. Wrażliwość na piękno, otaczającą rzeczywistość się ma od urodzenia. Tak uważam. Są ludzie wrażliwi i ci pozbawieni wrażliwości. Wiedza nabyta na uczelniach artystycznych pozwala na rozwój techniczny, ale też uczy kreatywności i odbioru dzieł sztuki.

W liceum plastycznym przez 5 lat poznawałam nowe środki wyrazu artystycznego, oprócz „normalnych” przedmiotów takich jakie obowiązywały w LO, były: malarstwo, rysunek, rzeźba, grafika, liternictwo, projektowanie itp. Studia to kontynuacja. Można powiedzieć, że mam 10 -letnie przygotowanie artystyczne, które czasami przeszkadza mi w malowaniu, bo gdzieś zgubiłam proporcje, albo nie ma głębi. Mając tę wiedzę stałam się własnym krytykiem.

[b]R. B.: W tym roku mija 30 lat pani pracy w Centrum Kultury w Żurominie. Praca w tym miejscu to zapewne także praca twórcza, wymagająca kreatywności. To także ciągły kontakt z ludźmi i z ich twórczością. Co dla pani przez te 30 lat było tu najważniejsze, najbardziej cenne? Ma pani na ten temat jakieś przemyślenia, spostrzeżenia? [/b]

B.S.: Tak, praca twórcza i bardzo wyczerpująca. Dekoracje do imprez, plakaty, aranżacje wystaw, praca z dziećmi i młodzieżą, tak aby było ciekawie i zachęcająco dla odbiorców – czasami bywa ciężko, gdyż w dzisiejszych czasach coraz trudniej o oryginalność. Ale lubię to co robię i wciąż uczę się od innych. Najważniejsze jest to, że pomimo upływu lat moi pierwsi uczniowie pamiętają mnie i dzielą się ze mną swoimi sukcesami i troskami. Są też tacy, którzy „podsyłają” do mojej pracowni plastycznej swoje dzieciaki. Część z moich wychowanków obrała trudną drogę artystyczną, komunikują się ze mną co do prac, zapraszają na obrony, wystawy, śluby, odwiedzają i przy lampce wina dyskutujemy na tematy artystyczne i to jest miłe i chyba dla mnie najcenniejsze.

rozmawiał ROBERT BARTOSEWICZ

[i]Beata Weronika Sobieraj

Urodziła się 30 marca 1966 r. w Mławie. Ukończyła Państwowe Liceum Sztuk Plastycznych w Nałęczowie. Obroniła pracę z malarstwa i projektowania zabawek. Następnie ukończyła studia artystyczne na Katedrze Sztuk Pięknych na UWM w Olsztynie i obroniła pracę dyplomową z malarstwa. Od 26 lat mieszka w Żurominie. Pracuje w Żuromińskim Centrum Kultury na stanowisku plastyka. Oprócz malarstwa uprawia małe formy rzeźbiarskie, grafikę, wykonuje scenografie i kostiumy. Interesuje się fotografią i filmem. Ma na koncie kilka wystaw zbiorowych malarstwa i fotografii. Brała udział w plenerach malarskich min. w takich miejscowościach jak Biecz, Żabnica i Czerwińsk. Należy do Związku Twórców Ziemi Zawkrzeńskiej. Organizuje plenery dla dzieci i młodzieży. Jest pomysłodawczynią i realizatorką kilkunastu projektów kulturalnych. Jej prace malarskie znajdują się w zbiorach prywatnych rodziny i przyjaciół w Polsce i zagranicą.[/i]

Dodaj komentarz

Kliknij by dodać komentarz

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.