
Spotkanie o życie. Tak zapowiadały ten mecz oba zespoły. Dwie ekipy z dolnych rejonów tabeli przystąpiły do pojedynku z podobnymi nadziejami. Zdobycie kompletu punktów było celem nadrzędnym dla obu ekip. Tego dnia nie liczyła się piękna gra, nie liczyła się widowiskowość. Celem były tylko trzy punkty. Punkty które pozwoliłyby zasilić skromne konto i dać kolejny impuls do dalszej walki o ligowy byt.
Spotkanie lepiej zaczęli goście. Niestety niefortunne zdarzenie i faul Michała Chojnackiego sprawił, że arbiter tego pojedynku Krzysztof Korycki z Warszawy zdecydował się odgwizdać rzut karny dla przyjezdnych. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Daniel Mitura, zmylił Marka Koczota, który w tym meczu pojawił się między słupkami i wyprowadził sierpczan na prowadzenie. Była 11 minuta gry. Jeszcze przed przerwą żądni rewanżu żurominianie doprowadzili do wyrównania. Do odbitej piłki przez bramkarza gości Piotra Zielińskiego dopadł Yurii Hrushytskyi i doprowadził do remisu. Po zmianie stron więcej z gry mieli nasi gracze i za sprawą Szymona Masiaka wyszli na prowadzenie osiem minut po przerwie. Niestety nie poszli za ciosem, nie potrafili utrzymać korzystnego rezultatu. W 76 minucie gry znów jeden z graczy Kasztelana upadł w polu karnym, znów faulującym okazał się Michał Chojnacki, a sędzia Korycki znów nie miał wątpliwości. Gościom należy się jedenastka. Piłkę, podobnie jak w pierwszej części gry, ustawił Daniel Mitura. Popisał się celnym uderzeniem i mieliśmy remis. Ten jednak nie utrzymał się długo, bo ostateczny cios zadali żurominianie. Celna i niezwykle cenna była główka Szymona Masiaka, która sprawiła, że Wkra w 82 minucie objęła prowadzenie, którego nie oddała do końca rywalizacji. Kasztelan natomiast kończył mecz w osłabieniu po czerwonej kartce dla Wojciecha Mazurkowskiego.
Olgierd Markowski
Dodaj komentarz