
Kacper Czerwiński: Druga tura wyborów samorządowych, jest wieczór, spływają wyniki. Siedzi Pan w domu i uświadamia sobie, że wygrał. Pierwsza myśl, która przyszła Panu do głowy to…?
Jacek Kołodziejski: Szczęście, ale trwało to zaledwie kilka sekund, później ogarnęło mnie przerażenie.
K.C.: Przerażenie? Sam Pan tego chciał, w końcu do trzech razy sztuka (śmiech).
J.K.: To prawda, ubiegałem się o stanowisko wójta gminy Lutocin po raz trzeci, ale dopiero jak wygrałem wybory uświadomiłem sobie ogrom odpowiedzialności. Nie jest mi obca praca z ludźmi, jednak zawodowo byłem odpowiedzialny za kilkudziesięciu uczniów, a teraz za wszystkich mieszkańców gminy. Zawsze byłem świadomy ogromu pracy, który mnie czeka, ale dopiero w tamtej chwili to do mnie doszło. Przez chwilę nawet zrobiło mi się przykro, że stracę przynajmniej na 5 lat to co kocham, czyli pracę w szkole.
K.C.: A kolegów też Pan straci? Gmina Lutocin dokłada ogromne pieniądze do oświaty, Pan chce to zmienić. Odważnie, jak na nauczyciela.
J.K.: Będziemy podejmować trudne decyzje. Ci, co mnie znają, wiedzą jakie mam poglądy w tej kwestii. Musimy przyjrzeć się gminnej sieci szkół i poszukać oszczędności. Dwa budynki szkolne w Lutocinie, mała szkoła w Przeradzu, mała szkoła w Swojęcinie i jej filia w Jonnem. I to właśnie ta ostatnia… Uczy się w niej około 20 uczniów, w zerówce jest 6, pierwszej klasie 1 dziecko, w drugiej 9, w trzeciej 4. To jest szkoła, która przynosi nam duże wydatki.
K.C.: Czyli filia w Jonnem jest do zamknięcia. To zadanie na 2019 rok?
J.K.: Można powiedzieć, że procedura już ruszyła. Podczas wspólnego posiedzenia komisji stałych poruszyłem tę sprawę z radnymi. Poinformowałem ich, jakie są koszty związane z funkcjonowaniem tej placówki.
K.C.: O jakich kosztach mowa? Ile to jest konkretnie?
J.K.: To jest ponad 400 tysięcy złotych rocznie, jeżeli podzielimy to przez liczbę uczniów wyjdzie nam 20 tysięcy złotych z małym haczykiem na jedno dziecko. Największym wydatkiem są pensje, pochłaniają około 360 tysięcy złotych. Pracuje tam 3 nauczycieli w pełnym wymiarze godzin, a nawet z nadgodzinami, do tego woźna oraz dwoje nauczycieli na 5 i 6 godzin. Ta filia została stworzona kilka lat temu i tak naprawdę zastanawiam się po co? Uczniowie po jej ukończeniu kontynuują naukę w Lutocinie, a powinni robić to w macierzystej placówce, czyli w Swojęcinie. Mogę się jedynie domyślać.
K.C.: Edukacją trochę Pan zatrzęsie.
J.K: Jeżeli pozwolą na to mieszkańcy, radni oraz kuratorium. Na razie są to plany.
K.C.: A zmiany kadrowe? W niektórych pokojach jakoś pusto, czy mi się tylko wydaje?
J.K.: Na pewno się szykują. Na dziś w naszym urzędzie nie ma sekretarza.
K.C.: No właśnie, dlaczego nie ma?
J.K.: Były sekretarz podjął pracę w Starostwie Powiatowym w Sierpcu.
K.C.: Nie chciał go Pan zatrzymać? Rozmawialiście ze sobą?
J.K.: Starosta sierpecki poprosił o przeniesienie pana Dobiesza do pracy w urzędzie w Sierpcu. Skorzystał z możliwości przeniesienia pracownika samorządowego do pracy w innej jednostce. Zezwalają na to przepisy. Wyraziłem zgodę uznając takie rozwiązanie za korzystne dla obu stron. Zresztą ja sam będę korzystał z tej procedury. Kadrę mojego urzędu zasili dotychczasowy pracownik żuromińskiego starostwa.
K.C.: Stanowisko sekretarza pozostaje cały czas wolne. W kuluarach wymienia się kilka nazwisk. Czy to prawda, że zaproponował Pan tę funkcję Zbigniewowi Noskowi?
J.K.: Nie odpowiem na to pytanie. Wiem, że mówi się o kilku nazwiskach, ale rozmowy jeszcze trwają i nie zamierzam zdradzać ich szczegółów.
K.C.: Przyglądałem się ostatniej sesji Rady Gminy. Widzę, że się dogadujecie. Głosowania były jednomyślne. Z przymrużeniem oka pozwolę sobie stwierdzić, że było nudno.
J.K.: Dogadujemy się. Rada jest stosunkowo młoda, najstarszy radny ma 52 lata. Dodam, że 9 radnych po raz pierwszy zasiada w radzie.
K.C.: A jakie ma Pan plany inwestycyjne?
J.K.: Priorytetem jest infrastruktura drogowa. Chciałbym podnieść jakość naszych dróg. Niestety środki, które mój samorząd może przeznaczyć na inwestycję są naprawdę małe. Liczę, że uda nam się znaleźć oszczędności, chociażby takie jak potencjalne zamknięcie szkoły w Jonnem. Proszę sobie wyobrazić, że dokładamy do oświaty 50%. Wiem, że szkolnictwo nigdy nie będzie rentowne, ale otrzymujemy 3,8 mln złotych subwencji oświatowej i drugie tyle dokładamy. To jest pół na pół. A to są miliony.
K.C.: Podczas ostatniej sesji Rady Gminy rozmawialiście na temat miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego, zamierzacie w kolejnym roku opracować plan dla całej gminy?
J.K.: Tego nie damy rady zrobić, podzielimy jednak gminę na kilka etapów. Obecnie na naszym ternie nie ma żadnego planu zagospodarowania przestrzennego. W styczniu oraz w lutym w sołectwach zostaną zorganizowane spotkania z urbanistą, który wytłumaczy mieszkańcom, jak to wszystko będzie wyglądać oraz odpowie na każde pytanie. Jesteśmy gminą rolniczą, ale mieszkańcy chcą tych planów, a to jedyne narzędzie, żeby powstrzymać nadmierną budowę chlewni i kurników.
K.C.: Jedyne narzędzie w rękach samorządowców i do tego nieidealne.
Dodaj komentarz