GDYBY NIE KARPA…

WYDARZENIA\ Radny powiatowy Józef Stankiewicz stwierdził na ostatniej sesji, że gdyby nie pozostawiona w pasie drogowym karpa po wyciętym drzewie, to wypadek drogowy miałby inny przebieg

– Parę miesięcy temu cieszyłem się, że krzaki między cmentarzem a kościołem w Syberii zostały wycięte. Ale w sobotę lekko przeraziłem się, gdy zobaczyłem pojazd, który na tym odcinku drogi dachował, uderzając w karpę, która jest ok. poniżej 30 cm nad poziomem ziemi. Dachując na szosę zawadził o ogrodzenie naszego bloku i postawiło go do pionu – relacjonował Stankiewicz na obradach Rady Powiatu 26 marca. Stwierdził, że drogi powiatowe są niebezpieczne.

– W dalszym ciągu nie widzę, można powiedzieć, takich efektywniejszych prac, które by oczyszczały nasze drogi powiatowe, szczególnie pobocza, z zakrzaczenia i zarośli. Panowie, naprawdę jest to niebezpieczne w terenie szczególnie leśnym. Osłony żadnej przed wkroczeniem na jezdnię zwierząt dzikich nie ma – zwrócił się do członków zarządu.

Radny Tomasz Makuszewski próbował drążyć temat przedstawiony przez Stankiewicza, bo – jak nam później tłumaczył – miał nieco więcej wiedzy na temat całego zdarzenia. A mowa jest konkretnie o wypadku, o którym pisaliśmy na naszych łamach. Wspomniany kierowca, który na trasie Syberia-Płociczno dachował, niestety – po policyjnym badaniu alkomatem – okazał się mieć w wydychanym powietrzu prawie dwa promile alkoholu. Dlatego też Makuszewski zwrócił uwagę na to, że należałoby najpierw poznać szczegóły zdarzenia, a nie winić… karpę.

– Jaka była przyczyna, że ten pan uderzył w karpę? Chciałbym zasugerować, że jeżeli tam była karpa, to ona nie była powodem tego, że ten samochód dachował – mówił radny Makuszewski.

Na co Stankiewicz odparł: – Jeżeli by karpy nie było, pojechałby na pole.

– Ale dlaczego uderzył w karpę? Trzeba podejść do tego racjonalnie – kontynuował Makuszewski.

– Trzeźwemu mogło się to samo zdarzyć. Dochodzeniowcem nie jestem. Ja widziałem efekt i zdarzenie, które nastąpiło. Karpa była przyczyną tego zdarzenia – upierał się Józef Stankiewicz.

– Trudno mi się ustosunkować, bo nie znam całego zdarzenia, ale odnoszę wrażenie, że karpa jest na poboczu, nie była w asfalcie – zaczął z nim rozmowę starosta.

– Pół metra od jezdni – doprecyzował Stankiewicz.

– To myślę, że to wystarczające miejsce, żeby swobodnie przejechać. Tak więc nie sądzę, że byłą przyczyną – skomentował Rzymowski.

AO

   

Dodaj komentarz

Kliknij by dodać komentarz

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.