
W ubiegłym tygodniu naszą redakcję odwiedził prezes Towarzystwa Miłośników Ziemi Żuromińskiej Marek Markowski. Poprosił nas o interwencję w sprawie rzeźb stojących przed Żuromińskim Centrum Kultury. Jak twierdzi, od niemalże dwóch lat monituje w tej kwestii zarówno w Urzędzie Gminy i Miasta Żuromin oraz w Żuromińskim Centrum Kultury. Na jego prośby nikt nie reaguje. Rzecz w tym, że rzeźby powinny stać tam, gdzie obecnie ŻCK ustawiło tablice reklamowe na wynajem, a nie na schodach przed wejściem głównym do budynku.
– Kiedy usłyszałem o tragedii, która wydarzyła się na terenie pałacyku w Muchowie od razu pomyślałem o naszych żuromińskich rzeźbach – mówi Marek Markowski. Chodzi o sprawę śmierci 6-letniego chłopca, który zginął w połowie lipca przygnieciony przez drewnianą rzeźbę. Prawdopodobnie gdy dziecko próbowało się na nią wspiąć, 50-kilogramowy posąg przewrócił się na nie. W wyniku wypadku dziecko zmarło na miejscu. – Jeżeli u nas dojdzie do podobnego nieszczęścia, to ja pytam, kto będzie za to odpowiadał?- dodaje zbulwersowany Markowski.
Skąd się wzięły rzeźby?
Ponad dwa lata temu Towarzystwo Miłośników Ziemi Żuromińskiej wspólnie z Żuromińskim Centrum Kultury zorganizowało plener rzeźbiarski. W 2017 r. obchodziliśmy 300. rocznicę urodzin kanclerza Andrzeja Zamoyskiego, który nadał prawa miejskie Żurominowi (w 2017 świętowano również 250-lecie nadania praw miejskich). W związku z tymi dwoma rocznicami zorganizowano plener, który miał upamiętnić ważne wydarzenie dla naszego miasta oraz postać z nim związaną. Rzeźby przez kilka dni powstawały na oczach mieszkańców Żuromina, w parku przed ŻCK. Artyści wykonali trzy drewniane postaci: kanclerza Andrzeja Zamoyskiego, jego żonę Konstancję oraz Żyda (przed wojną ludność żydowska stanowiła około 50% mieszkańców Żuromina). Fundusze na plener pochodziły z Urzędu Gminy i Miasta Żuromin z tzw. małych grantów.
Gdzie mają stanąć?
Docelowym miejscem, gdzie miały stanąć rzeźby był pas zieleni przed Żuromińskim Centrum Kultury (od strony ulicy Lidzbarskiej). Z przyczyn formalnych ustalono, że staną one bliżej budynku. Wykonano stosowny projekt oraz zgłoszenie tzw. małej architektury do Starostwa Powiatowego w Żurominie. Towarzystwo Miłośników Ziemi Żuromińskiej wynajęło również geodetów, którzy zgodnie z projektem wyznaczyli miejsce, w którym miały stanąć. Te jednak po dziś stoją wciąż na schodach wejściowych do ŻCK od strony parku.
– Ja naprawdę już nie wiem, kogo prosić o pomoc. Zorganizowaliśmy plener, wykonaliśmy projekty, czy ja mam te rzeźby zabrać, bo nikt ich nie chce?- pyta Marek Markowski.
Kto jest odpowiedzialny?
Postanowiliśmy zacząć od żuromińskiego magistratu. Tam dowiedzieliśmy się, że o rzeźby powinniśmy pytać dyrektora ŻCK, który jest gospodarzem terenu, na którym stoją. Urzędnicy potwierdzili jednak, że rzeźby nie stoją tam, gdzie powinny. O komentarz poprosiliśmy więc samego dyrektora ŻCK Janusza Kuklewicza. Na początku rozmowy telefonicznej (dyrektor przebywa obecnie na urlopie) dziwił się, dlaczego w ogóle zajmujemy się tą sprawą. Jego zdaniem to Towarzystwo zrobiło i „zostawiło” rzeźby. Dodał, że żadnego zgłoszenia na umiejscowienie ich ŻCK nie składało.
Sprawa „polityczna”
Całej sprawie nadano już polityczny podtekst. Sugerowali to nam zarówno urzędnicy, jak i dyrektor ŻCK. Dlaczego? Bo w miejscu wyznaczonym pod rzeźby stanęły tablice reklamowe, które wynajmuje Żuromińskiego Centrum Kultury. Jedną z nich kilka dni wynajął poseł Waldemar Olejniczak i właśnie to miało „zmotywować” prezesa TMZŻ do interwencji (redakcja „Kuriera” również ma tam swój baner reklamowy).
– To totalna bzdura, proszę zapytać urzędników i dyrektora ile już razy w ciągu tych dwóch lat interweniowałem w tej sprawie – komentuje Marek Markowski. Jaki będzie dalszy ciąg tej sprawy? Również jesteśmy ciekawi. Do tematu z pewnością wrócimy.
KC

Dodaj komentarz