
O wypowiedzi włodarza miasta na temat Olgi Tokarczuk i późniejszym jego oświadczeniu, w którym przepraszał za użycie słów „debil i jełop” pisaliśmy już na łamach „Kuriera”. Podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej w Lubowidzu w zeszłym tygodniu (30 października) radni PiS próbowali podnieść ten temat i wywołać dyskusję.
Temat rozpoczął radny Marian Osik. – Chciałbym, żeby pan przewodniczący rady się odniósł. Sytuacja robi się niesmaczna, w telewizji na świecie, że rada nie bierze w tym udziału. Ludzie dzwonią z różnych stron. Nawet na Lubowidzu kolega mówi, że jesteśmy siebie warci – zaczął. Stwierdził, że on się nie poczuwa do stanowiska burmistrza i wcale go nie popiera w tym, co wypowiada.
Przewodniczący Michał Zieliński odparł mu, że nie ma podstaw, by łączyć burmistrza z radą i on nie odpowiada za to, co ludzie mówią i jak coś kojarzą. – Rada nie ma nic wspólnego z burmistrzem. Jest oddzielnym ciałem – podkreślił.
– My nie odpowiadamy za czyjeś słowa – dodał radny Tomasz Mazurkiewicz. Jego zdaniem można by uciąć wszystkie te komentarze specjalnym oświadczeniem. – Że za słowa odpowiada osoba, która je wypowiedziała. Na stronie urzędu jest stwierdzenie, że jeśli rada się nie odetnie, jest jednakowa – powiedział. Uważa, że rada nie ponosi konsekwencji za słowa burmistrza i powinno się takie coś podkreślić.
– Te słowa po części spadają na osoby, które go wybrały – dodał w dyskusji radny Tomasz Drążewski.
– Ja nie będę robił żadnego głosowania ani oświadczeń w imieniu rady. Prawo jest proste dla wszystkich. Musicie bronić się sami – skomentował na koniec dyskusji zaznaczając, że sesja to nie czas i miejsce na podnoszenie tego tematu. Dodał, że radni mogą wydać stosowne oświadczenia we własnym zakresie.
Czy radni, którzy wywołali dyskusję tak właśnie zrobią, okaże się.
AO

Dodaj komentarz