SZKOŁY NIE SEGREGUJĄ ŚMIECI

INFORMACJE\ Żuromińskie szkoły nie segregują śmieci, a co za tym idzie, ponoszą wyższe opłaty za ich wywóz. I nie wiadomo, jak w końcu będą realizować ustawowy wymóg segregacji, bo przecież od nowego roku zmieniają się w tej materii przepisy.

Zarówno wiejskie, jak i miejskie szkoły oddają dziś śmieci zmieszane. Generuje to spore koszty dla okrojonych, jak się okazuje, budżetów wszystkich placówek. –za każdy pojemnik płacę 240 zł, dwa razy w miesiącu to jest 480 zł, pomnożyć to przez 12 miesięcy, to wywóz nieczystości prawie pochłania mi budżet z jednego paragrafu – tłumaczy Janina Gorczyczewska, dyrektor Szkoły Podstawowej w Kliczewie Małym. Problem ten poruszyła podczas ostatniego spotkania dyrektorów szkół z radnymi komisji rewizyjnej w czwartek, 14 listopada.

Według informacji dyrektor Szkoły Podstawowej nr 1 Ewy Kowalczyk – Brożyny, miesięczny rachunek za wywóz śmieci wynosi ok. 1,5 tys. zł. To ogromne obciążenie dla placówki, ale jest to jedna z dwóch największych szkół w gminie.

Z kolei w Szkole Podstawowej w Będzyminie, choć nie ma możliwości odbioru śmieci segregowanych, nowy dyrektor (od września) Grzegorz Wronkowski wprowadził swoje zasady. – Nie ma segregacji w szkołach. Odpowiedziano mi w Żuromińskich Zakładach Komunalnych, że nie ma takiej możliwości – podkreślił podczas posiedzenia komisji. Ale to go nie zniechęciło. – Ja mimo wszystko segreguję. Uczę dzieci, że się segreguje – dodał dyrektor. Zaciekawił tym radnych, bo skoro nie ma możliwości formalnej, by szkoły śmieci gromadziły w sposób selektywny, to od razu zapytali go, jak są odbierane. Wronkowski poinformował ich, jak to fizycznie wygląda. – W tym dniu, kiedy są odbierane śmieci selektywne, pracownicy szkoły biorą je do siebie pod dom – powiedział. Wywołało to niemałe oburzenie wśród rajców. Stwierdzili, że absolutnie tak nie powinno być. – My już minęliśmy etap edukacyjny, jesteśmy na etapie karania. Ja wielokrotnie powtarzałam, że trzeba zacząć od szkół – stwierdziła w dyskusji wiceprzewodnicząca rady Halina Jarzynka, która wielokrotnie tę kwestię podnosiła podczas sesji i komisji.

– Na naszą szkołę potrzeba by było 38 tys. zł na same kosze, żeby je wszędzie ustawić – mówi z kolei wicedyrektor SP nr 2 w Żurominie Marek Bielikowicz. Te miałyby stanąć na korytarzach, w klasach, przed szkołą, tak, by dzieci naprawdę miały możliwość wrzucania do nich wszystkich śmieci.

Z kolei dyrektor „Jedynki” Ewa Kowalczyk-Brożyna zwróciła uwagę na to, że nie może doprosić się od Żuromińskich Zakładów Komunalnych, żeby zabrali stare meble lub zużyty sprzęt szkolny w te dni, kiedy taka zbiórka jest organizowana na terenie miasta. – Ja dzwonię, żeby podjechali, ale absolutnie nie ma mowy – poinformowała radnych. Twierdzi, że tego typu śmieci stanowią dla placówek problem.

Według informacji dyrektorów, kłopotliwe są też liście z przyszkolnych drzew. – Nie ma kto od nas tego odebrać – zauważyła Janina Gorczyczewska z SP w Kliczewie. Najczęściej, mimo zbierania ich w worki, lądują one w koszu na śmieci zmieszane.

– To są sprawy do ustalenia z panią burmistrz. Segregacja śmieci, jak to zorganizować – zauważyła na koniec spotkania wiceprzewodnicząca Halina Jarzynka. Jak stwierdziła, zaraz będzie nowy budżet w każdej placówce. – Uważam, że szkoły powinny oczekiwać, żeby znalazły się w nich kosze do segregacji śmieci. Małymi kroczkami zacznijmy edukację – dodała. Jej zdaniem nie załatwią tematu segregacji ani żadne ulotki, ani rozmowy. – Najważniejsza jest praktyka – twierdzi radna.

AO

 

Dodaj komentarz

Kliknij by dodać komentarz

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.