Ponad dwa lata – rok na przygotowanie projektu i ponad rok na wybudowanie – tyle mniej więcej czasu potrzeba, by zabytek, który ledwo działa zamienił się w nowoczesną oczyszczalnię.
– Myślę, że w przyszłym roku o tej porze wbijemy szpadel. W tej chwili wszystkie pieniądze będą tak dysponowane, żeby to pchać, bo jak coś zaczniemy, to nie będzie tak, że się to zatrzyma – poinformował radnych wiceprezes spółki Wojciech Kwieciński podczas ostatniego posiedzenia komisji infrastruktury 7 lutego.
Jak tłumaczy Wojciech Kwieciński poprzednie plany zakładały modernizację w innej technologii, trzeba będzie odświeżyć dokumentację, zakładając zastosowanie nowocześniejszej technologii. Firma chce wyłonić w niedługim czasie projektanta dokumentacji. – Żeby nie popełniać błędu na tej oczyszczalni, że po wybudowaniu już była przestarzała technologicznie, więc poszliśmy trochę do przodu, będzie technologia, która jest przyszłościowa – podkreśla Kwieciński.
– To jest zadanie priorytetowe, ja tego zarządowi nie odpuszczę, rada naczelna spółki też nie. Wszyscy mamy świadomość, jak wygląda, lata 70-te, strach na to patrzeć, co tam stoi. No i kompostownik, tego też nie odpuścimy – mówi burmistrz Aneta Goliat.
Prezes ŻZK zwrócił uwagę na ważny problem. – Nie można dopuścić, żeby wody opadowe znalazły się w kanalizacji sanitarnej, ona nie do tego służy – podkreśla Kosiński. Deszczówka powinna być zatrzymywana i zagospodarowywana we własnym zakresie.
– Więc zrobimy akcję w mieście, bo mamy sygnały. Powiem wprost, kontrole, wpuścimy gaz kolorowy, będzie zadymienie, będzie smutno, będzie przykro. (…) Podobno Żuromin jest potężnie wpięty do sanitarki – mówi burmistrz Aneta Goliat.
Na inwestycję spółka zamierza szukać dofinansowania zewnętrznego, bo budowa oczyszczalni w nowoczesnej technologii to ogromny koszt. Prawdopodobnie będzie to kredyt z Banku Ochrony Środowiska, w części umarzalny. Koszt budowy szacowany jest na ok. 20 mln zł. Spółka ma ok. 8 ml zł własnych środków.
AO
Dodaj komentarz