
Chodziło o sytuacje obecną, w czasie pandemii. Dodatkowo w projekcie posiedzenia zapisano tematy: praca i funkcjonowanie urzędu w okresie pandemii, działania w zakresie pomocy mieszkańcom, przedsiębiorcom i rolnikom z terenu gminy w okresie pandemii.
Przewodniczący komisji Waldemar Bukowski stwierdził na początku, że warto o tym porozmawiać, bo w obecnej sytuacji chyba zmieniło się finansowanie szkół, placówek takich jak Żuromińskie Centrum Kultury czy Powiatowo-Miejskiej Biblioteki Publicznej w Żurominie. – Wiadomo, że te zadania uległy nieco zmianie, (…) bo nie są prowadzone w normalnym trybie. Czy to ma odzwierciedlenie w finansach? – powiedział.
Sytuację zaczęła wyjaśniać skarbnik gminy Grażyna Sikut. – Ciężko powiedzieć (…) Pierwsza rata podatku nie wpłynęła, dużo ludzi się zatrzymało. Nie to, że nie wpłynęły, wpłynęło mniej, a reszta jest praktycznie bez zmian – powiedziała. – Koszty nas nie dotyczą, my jesteśmy zobowiązani, jeśli chodzi o dotacje wszystkie (…), my to musimy dać, ewentualnie one mogą nie być rzeczywiście rozliczone na koniec. Bo jak tych działań nie było, to nie wszystko będą w stanie wszyscy rozliczyć – mówiła skarbnik. Miała na myśli funkcjonowanie ŻCK, biblioteki czy MKS „Wkra”.
Stwierdziła, że niektórzy będą pewnie zwracać całą przyznaną dotację. – „Wkra” wydaje mi się, że nie będzie w stanie rozliczyć dotacji. Podejrzewam, że pewnie, tak naprawdę to moim zdaniem cała powinna być do zwrotu ta dotacja – oceniła Sikut.
– Nad „Wkrą” nie ma się co na razie pochylać, bo te działania jeśli chodzi o sport, są odmrażane. Ta dotacja była dużo pomniejszona – zareagował Bukowski. Chodziło mu o to, że do końca roku jest jeszcze sporo czasu na realizację zaplanowanych zajęć.
– Te dotacje głównie idą na płace. Cała idea przekazywania dotacji jest taka, żeby zachować miejsca pracy, więc nie szukamy tutaj żadnych oszczędności – tłumaczyła Sikut. Nie ma ich za bardzo w oświacie, poza godzinami ponadwymiarowymi.
– Rezerwa uruchomiona, 70 tys. będzie jeszcze więcej, pewnie będzie cała wykorzystana, nie przejdzie na następny rok – poinformowała radnych.
– Będą straty chociażby związane z Centrum Kultury. Wszystkie imprezy, które sobie dyrektor zaplanował, miały być de facto z pieniędzy zarobionych przez kino – mówił z kolei wiceburmistrz Michał Bodenszac. Radni, m.in. Andrzej Supko, zauważyli, że oszczędności mogą się pojawiać w takich działach, jak zakupy materiałów dydaktycznych czy zużycia prądu w szkołach. Wiceburmistrz przypomniał, że wiadomo już, iż zaplanowane na wrzesień podwyżki są już zawarte w przekazywanej samorządom subwencji oświatowej, wiec nie będzie już żadnych dodatkowych środków. – Więcej pieniędzy nie będzie (…) Dostaliśmy mniej, żeby wydać więcej – dodał Bodenszac.
Radny Waldemar Bukowski spytał, czy burmistrzowie nie rozważali zabezpieczenia w maseczki wszystkich mieszkańców gminy, a nie tylko osoby w wieku powyżej 65 lat, jak to się stało dotychczas. Interesował się, czy na ich zakup przeznaczono sporo pieniędzy, bo jak przywoływał przykłady, inne samorządy kupiły maseczki wszystkim mieszkańcom, nie dzieląc społeczeństwa na grupy obdarowane i nieobdarowane.
– Średnio po 5 zł była maseczka. Kupiliśmy 2,5 tys. maseczek – informował wiceburmistrz Michał Bodenszac. – To nie lepiej było zatrudnić krawcową i materiał kupić? – spytała radna Halina Jarzynka. – Podobno gumka strasznie zdrożała – odparł jej humorystycznie wiceburmistrz Michał Bodenszac. Potem zaś przekazał wiadomość, że „jakiś duży sponsor z szefową uzgodnił dostawę maseczek dla każdego mieszkańca”.
Radny Waldemar Bukowski sugerował, by w dystrybucję maseczek na terenach wiejskich zaangażować sołtysów. I zapytał, czy osoby, które roznosiły maski seniorom, za tę usługę zapłacono. – Naszym pracownikom i harcerzom nie, Spółdzielni Socjalnej Szansa z tego co pamiętam symboliczną złotówkę za maseczkę w terenie – powiedział Michał Bodenszac.
Jak wynika z późniejszej informacji, przekazanej przez skarbnik gminy, za usługę rozniesienia maseczek spółdzielnia zarobiła 1,8 tys. zł.
Radni pytali też, jak w okresie pandemii pracuje urząd. Wiceburmistrz poinformował ich, że obostrzenia wprowadzono zaraz na samym początku. Najpierw zamknięto kasę w urzędzie, potem kilka dni obsługiwano petentów w punkcie na parterze budynku. Następnie całkowicie zamknięto urząd i prowadzono obsługę jedynie przez internet i telefon. – Potem pracowaliśmy w systemie zdalnym (…) przychodziliśmy do pracy co drugi dzień, co drugi zdalnie. Kto mógł i chciał wykorzystywał zaległe urlopy, a teraz wróciliśmy do normalnego trybu pracy – powiedział wiceburmistrz. Na teren urzędu wpuszczanych jest po 5 petentów.
Radni interesowali się, czy wskutek zamknięcia kasy w urzędzie nie spadły wpłaty na konto urzędu z tytułu wywozu nieczystości czy inne, bieżące opłaty. Radny Bukowski pytał też, co zrobić, kiedy jakaś wieś/sołectwo chce zmienić przeznaczenie funduszu sołeckiego, do czego ma prawo, a są obostrzenia w postaci zakazu zgromadzeń. Dociekał, jak można zebrać głosy mieszkańców, bo dotychczas organizowano zebrania. Ostatecznie forma zebrania głosów poparcia ma zostać ustalona, jeśli któreś sołectwo będzie chciało dokonać zmiany zaplanowanego już zadania.
AO

Dodaj komentarz