ZACIĘTA WALKA Z INWESTORAMI TRWA

Uchwalenie miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego nie zamyka tematu zakazu budowy chlewni oraz kurników. Inwestorzy zaskarżają uchwały do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Batalię toczy m.in. gmina Kuczbork.

Nie pierwszy raz na łamach „Kuriera” piszemy o problemie nadmiernej koncentracji chlewni oraz ferm drobiu na terenie powiatu żuromińskiego. Doskonale wiemy, że jesteśmy jednym z większych skupisk produkcji zwierzęcej w Polsce, kto wie, czy też nie w Europie. Mieszkańcy już od wielu lat protestują przeciwko kolejnym planowanym inwestycjom. Głównym powodem jest ich uciążliwość, przede wszystkim nieprzyjemny zapach. Oczywiście nie możemy wrzucać wszystkich producentów do jednego worka. Są tacy, którzy budują fermy z dala od zabudowań. Oddzielają budynki pasem zieleni. Nie brakuje jednak tych, którzy wylewają gnojowicę na pola kiedy im się podoba, albo wyrzucają padłe zwierzęta np. do lasu.

Jedynym narzędziem, które pozwala samorządom ograniczyć, bądź zakazać budowy nowych obiektów są miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego. Wielokrotnie pisaliśmy np. o perypetiach gminy Żuromin związanymi z uchwaleniem tych dokumentów. Uchwały Rady Miejskiej trafiały do Wojewody Mazowieckiego, ten je uchylał, a samorząd nanosił poprawki. W trakcie opracowania miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego dla obszaru administracyjnego gminy jest również Bieżuń. Pozostałe gminy także opracowywały lub opracowują plany dla mniejszych bądź większych obszarów.

Procedura planistyczna niesie za sobą spore koszty. Opracowanie miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego kosztuje od kilkudziesięciu do nawet kilkuset tysięcy złotych. Załóżmy, że samorząd przeszedł już związaną z tym tematem ścieżkę. Rada Gminy podjęła uchwałę o przystąpieniu do sporządzenia miejscowego planu, odbył się przetarg, urbanista opracował dokument, radni to przegłosowali, a wojewoda wszystko zatwierdził. To powinien być koniec. Mieszkańcy są szczęśliwy, tym bardziej włodarze. Okazuje się, że to może być dopiero początek.

Chociażby w gminie Kuczbork kilku inwestorów skorzystało z możliwości zaskarżenia uchwalonych planów do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Jedne orzeczenia są pozytywne dla gminy, drugie dla inwestorów. Sąd stwierdził np. nieważność uchwały Rady Gminy dotyczącej mpzp w obrębie ewidencyjnym Olszewka (dla konkretnej działki). Planowana jest tam budowa dwóch chlewni o obsadzie 960 sztuk tuczników każda. Podobnie sytuacja wygląda w Mianowie, gdzie stwierdzono nieważność planu dla działki, na której inwestor chce wybudować chlewnię na 2000 tuczników. W każdym przypadku po stronie gminy jest również zwrot kosztów postępowania sądowego oraz koszty własnego prawnika. Od wyroku przysługuje skarga kasacyjna do Naczelnego Sądu Administracyjnego, które w obydwu przypadkach władze gminy zamierzają złożyć.

Pozytywne wieści z Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego dotyczyły natomiast Kuczborka oraz Zielonej. Uchwała, która powstrzymała budowę 14 kurników przed Kuczborkiem, czy plan blokujący powstanie 6 chlewni na prawie 12 000 tysięcy tuczników w Zielonej, utrzymano w mocy. W tym wypadku to inwestorzy mogą wnieść o skargę kasacyjną. Jak widać walka z ograniczeniem budowy ferm drobiu, czy chlewnie do najprostszych nie należy. Chwilami przypomina walkę Don Kichota z wiatrakami.

Kacper Czerwiński

Dodaj komentarz

Kliknij by dodać komentarz

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.