
Olgierd Markowski: Pamiętam jak w grudniu rozmawialiśmy na temat twojej przyszłości. Skupiliśmy się na grze w I lidze i Radomiaku, aż tu nagle – Karol Podliński w KGHM Zagłębiu Lubin. Spodziewałeś się, że zimą zmienisz barwy klubowe?
Karol Podliński: Nie, absolutnie nie spodziewałem się, że przyjdzie mi zmienić klub już teraz. Skupiałem się na przygotowaniach z Radomiakiem, na najbliższej rundzie i realizacji celu, który jako drużyna chcieliśmy osiągnąć na koniec sezonu. Bardzo się cieszę, że udało się przeprowadzić transfer do Ekstraklasy, a także z tego, że tym klubem jest właśnie KGHM Zagłębie Lubin.
OM: Już latem byłeś w kręgu zainteresowań Miedziowych. Wtedy ostatecznie nie trafiłeś do zespołu. Po pół roku jednak propozycja gry wróciła.
KP: O zainteresowaniu Zagłębia dowiedziałem się w przeddzień zamknięcia okienka transferowego (23 lutego – przyp. red). Wszystko działo się tak bardzo szybko. Formalności trzeba dopiąć w niespełna dwa dni. Negocjacje potoczyły się bardzo sprawnie. Tego samego dnia wieczorem musiałem wyjechać z Radomia, żeby być w nocy w Lubinie. Następnego dnia rano miałem zaplanowane testy medyczne. Po południu podpisaliśmy kontrakt, a chwilę później wyszedłem z drużyną na pierwszy trening.
OM: Ledwie po kilku treningach z drużyną od razu wskoczyłeś do pierwszej jedenastki. To było dla Ciebie zaskoczenie?
KP: To prawda. Dostałem szansę na grę bardzo szybko. Trochę byłem tym zaskoczony, ale z drugiej strony byłem na to gotowy. Mam nadzieję, że wypadłem w nich dobrze i że nie zmarnowałem szansy, którą dostałem. Oba spotkania wygraliśmy, a to cieszy.
OM: Debiut przypadł na mecz z Cracovią. Jakie emocje Ci towarzyszyły?
KP: Było sporo emocji, ale takich pozytywnych, które mnie nakręcały i motywowały. Trener Sevela wspierał mnie dobrym słowem, uświadamiał, że jest to dla mnie kolejny krok w przód i wielka szansa. Ja też miałem tego świadomość. Zespół natomiast poznałem już trochę latem, gdy byłem na testach. Można powiedzieć, że dzięki temu, wejście do drużyny było trochę łatwiejsze. Kojarzyłem chłopków i oni mnie też, to pomagało. Jak na pierwszy raz na tym poziomie było chyba całkiem nieźle. Szkoda mojej niefortunnej interwencji, po której sędzia podyktował rzut karny, ale finalnie wszystko skończyło się dobrze.
OM: Jakie cele stawiasz sobie w nowym klubie?
KP: Przede wszystkich chcę jak najwięcej grać. Chcę pomóc drużynie, by jak najczęściej wygrywała. Oczywiście zależy mi również na tym, by zdobywać bramki. To dla mnie jako napastnika jest to bardzo ważne. To moje pierwsze kroki w Ekstraklasie. Tutaj gra jest dużo szybsza i bardziej intensywna niż w I lidze, a jakość i doświadczenie zawodników większe.

Dodaj komentarz