Bieżuń. Proszę mi pomóc

W lipcu zeszłego roku Marioli Lemańskiej z Bieżunia zmarł ukochany ojciec. W czerwcu tego roku spłonął jej dom, w lipcu straciła zasiłek. Kiedy spotkałem się z kobietą, płakała i nie była w stanie nic powiedzieć. W końcu wykrztusiła. – Ja błagam, niech mi ktoś pomoże odbudować dom. Ja z resztą sobie już poradzę.
Mariola Lema�ska nie ma ju� domu i nie ma za co go odbudowa�

Adam Ejnik

a.ejnik@kurierkurierzurominski.pl

Mariola Lemańska z Bieżunia zadzwoniła do redakcji w zeszłym tygodniu. Trudno było zrozumieć jej słowa wypowiadane przez łzy. – Ja nie mam już wyjścia, tylko Wy możecie mi pomóc – Muszę odbudować dom, dla swojej córki, żeby mogła normalnie żyć – mówiła kobieta.

[b]

Tragedie przy Sierpeckiej[/b]

Nieszczęścia na bieżuniankę spadły wszystkie na raz. Przed rokiem zmarł jej ojciec. – Z nim wszystko było takie proste – mówi kobieta – Nie było żadnych problemów. Tata wszystkiemu zaradził. Tak mi go teraz brakuje bardzo.

Na początku czerwca spłonął jej dom. O zdarzeniu pisaliśmy przed miesiącem. Ogień zaprószył się najprawdopodobniej od iskry z komina. Na strychu były poukładane styropianowe tafle. Płonęły jak pochodnia.

– Miałem na zimę ocieplać dom – mówi Cezary, partner kobiety.

Zamiast ocieplania były inne prace, rozbiórka resztek dachu i jednej ze ścian.

– Pomagała mi rodzina, koledzy, sąsiedzi – mówi mężczyzna – Było w tym tyle życzliwości ludzkiej – dodaje.

Cezary i Mariola musieli się rozstać. Kobieta z córką poszła mieszkać do swojej matki. Tam, w pokoju i kuchni mieszkają w 6 osób.

– Chciałabym wziąć prysznic i wrócić do swojego biurka – mówi córka kobiety Vanessa.

Mariola Lemańska znów zaczyna płakać.

To nie koniec nieszczęść. W czerwcu Cezary stracił pracę. Przez rok pracował w Urzędzie w Bieżuniu przy robotach interwencyjnych. Umowa się skończyła. Mariola straciła zasiłek. W lipcu po raz ostatni odebrała 200 zł.

– Z codziennym życiem, mimo to, byśmy sobie poradzili – mówi mężczyzna – Ale nam trzeba odbudować ten dom. Straciliśmy wszystko: ubrania, meble, sprzęt kuchenny.

Domu nie mieli za co ubezpieczyć.

[b]

Ludzie są dobrzy[/b]

Mariola Lemańska chwali ludzi.

– Dostaliśmy pomoc z Urzędu. Bardzo nam pomógł pan Zbigniew Przywitowski, ale to jeszcze nie starczy, żeby do zimy się wprowadzić – dodaje.

Mariola Lemańska – właścicielka domu otrzymała z Ośrodka Pomocy 5000 zł. Pieniądze te nie starczyły nawet na belki na dach (kosztowały one 6 200 zł). 1200 zł dołożył kobiecie przedsiębiorca z Bieżunia Zbigniew Przywitowski. Ponadto biznesmen kupił dla rodziny 200 pustaków.

– Dam z siebie wszystko – mówi nam pan Cezary – ale do dachu potrzebny jest fachowiec. Nie mamy mu z czego zapłacić. Sam tego nie zrobię. Potrzebna nam pomoc.

[b]

Proszą o pomoc[/b]

– Może ktoś nam pomoże – mówi Mariola Lemańska – Straciliśmy wszystko. Najważniejszy jest dom, ale nie mamy nie tylko gdzie mieszkać. Dziś nie mamy nic. Najpierw był ogień, potem strażacy, ratując budynek, zalali meble, sprzęt AGD, pościele, ubrania – dodaje.

– Ludzie są dobrzy – powtarza Mariola Lemańska – Gdyby nie strażacy, nic by tutaj nie

zostało. Dzisiaj spotkałam burmistrza, wyjął z kieszeni 100 zł i dał mi dziś na zakupy. Ludzie są dobrzy.

Rodzina Lemańskich jest w sytuacji bardzo trudnej. Apelujemy na łamach Kuriera o pomoc dla tych mieszkańców Bieżunia. Wszelką pomoc prosimy kierować do pani Lemańskiej albo za naszym pośrednictwem (telefon 505 175 044), albo bezpośrednio do Bieżunia. Rodzinie przyda się wszystko od sprzętu AGD, który komuś może już nie jest potrzebny, poprzez meble i ubrania po pomoc przy odbudowie domu. Pani Lemańska i jej partner szczególnie dziękować będą za materiały do odbudowy domu.

– Dach jest niewielki, może komuś zostały arkusze blachy, które się nie przydadzą – mówi pan Cezary.

Dołączamy się do tych próśb.

 

Dodaj komentarz

Kliknij by dodać komentarz

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.