Czarne Wesele

Zima za pasem. Ale kto się dziś boi zimy? Centralne ogrzewanie, nowoczesne instalacje grzewcze, samochody z podgrzewanymi siedzeniami, ciepłe i lekkie ubrania – współczesny człowiek nie wie, jak straszna była zima dla jego przodków. Weźmy choćby zwykłe ogrzanie mieszkania. Kiedyś, żeby mieć materiał grzewczy trzeba było go sobie nakopać i uformować. Czarne wesela (kopanie torfu) były w naszych bagiennych okolicach powszechne.
W pracach przy wydobyciu torfu pracowa�y ca�e rodziny

Adam Ejnik

a.ejnik@kurierkurierzurominski.pl

Czarne Wesele takim mianem Słowińcy określali czas kopania torfu. Całodzienna ciężka praca kończyła się wspólnym ucztowaniem, śpiewami całych wsi, a epitet „czarne” zapewne pochodził od koloru wykopywanego surowca. Bagienne okolice Żuromina, to również region, w którym znajdowały się bogate złoża torfu. Starsi ludzie doskonale pamiętają czasy, kiedy wiosną wyjeżdżało się w okolice Dębska, na Bidakowo czy w okolice Siemcich kopać torf.

Torf dla naszych dziadków był najważniejszym materiałem opałowym. Rozróżniano kilka jego gatunków. Najlepszy był torf smołowy (popularniejsze określenie w naszym rejonie „węglowy”), miał on kolor czarny i posiadał duże właściwości energetyczne. Najsłabszy torf miał kolor brunatny, to torf stosunkowo świeży z nie do końca rozłożonymi cząstkami roślin

Kopanie torfu rozpoczynało się późną wiosną. Do jego wydobycia stosowano specjalne konstrukcje zwane kręczkami (kręćkami). Pan Kazimierz Stańczak z Żuromina objaśnia, jak wyglądało wydobycie: „Najczęściej po torf jeździliśmy w okolice Dębska, choć jakościowo najlepszy był torf z Siemcich. Był to tak zwany torf węglowy. Kiedy jechaliśmy, do konia zaczepialiśmy trzy skrzynki (z wypowiedzi wynika, że na nie ładowało się wydobyty i uformowany torf – dop. ae). Wyjeżdżaliśmy rano, jeszcze było szaro. Tę czynność wykonywaliśmy przez trzy dni. Na miejscu konie przywadzało się do krętki i tak chodziły. Wychodziły bryły torfu i je się układało, żeby schły. W międzyczasie trzeba było je przekładać na różne strony. Później układało się torf w czwórki, jak wyschły układało się następną serię w klaftry (klaftra – gwarowo miara objętości torfu wg “Zanikająca gwara lubawska na terenie Welskiego Parku Krajobrazowego” dop -ae). I na koniec woziło się go do domu. Tam mieliśmy duży chlew na ten torf. Zimą paliło się go całymi kładami”.

Kazimierz Stańczak wspomina również, że torf kopało się nie tylko na swoje potrzeby, ale i w celach zarobkowych: „Rutkowski zawsze ten torf kupował. A sprzedawało się go tak – chłop jechał z torfem, a ludzie wychodzili na drogi i kupowali. „Panie, do mnie.” – krzyczeli. O węglu nie było wtedy mowy.”

Pan Jan Karolewski wspomina, że torf nie tylko służył do palenia w piecu. Kładło się go (zapalony?) zimą na oknie: „Torf się kładło na okna jak zamarzały. Torf trzymał ciepło. Węgiel to śmierdzi, dymi się, torf kładło się na okno i mróz z okien odgrzewało. Okna były pojedyncze i na nich taki bury mróz siedział.”

W czasach kiedy tona węgla warta jest tyle co minimum socjalne, warto sobie przypomnieć, jak z mrozem radzili sobie nasi przodkowie. Już wiosną napełniali oni magazyny, które wystarczyć miały na całą zimę. Energię mieszkańcom naszych rejonów dawały, wydawałoby się nieprzyjazne człowiekowi, bagna.

W artykule wykorzystano materiały z wywiadów pochodzące z konkursu Ocalmy wspomnienia (fragmenty prac Joanny Pawlak i Katarzyny Lotarskiej, Ilony Kosek i Anieli Wojtkowskiej oraz fotografie Aliny Balickiej i Agnieszki Bulkowskiej)

Piosenki, jakie śpiewano podczas wydobywania torfu, przypomina Jan Karolewski

Przyśpiewka 1

[i],,Przez te ogrody szły bystre wody,

zbierałaś Andziu czarne jagody.

Hojra, stary ja hojra.

Zbierała Andzia czarne jagody.

Co uzbierała, to spoczywała,

Bo się nikogo nie spodziewała.

Hojra, stary ja hojra.

Bo się nikogo nie spodziewała.

I przyszedł do niej taki pan młody

I prosił grzecznie o te jagody.

Hojra, stary ja hojra

I prosił grzecznie o te jagody

A ona prosi na miłośc Boga

Słonko zachodzi, daleka droga.

Hojra, stary ja hojra

Słonko zachodzi, daleka droga.

Nie bój się Andziu dalekiej drogi

Mam ja konika, ma cztery nogi.

Hojra, stary ja hojra

Mam ja konika, ma cztery nogi.

Mam ja konika ostro kutego

Zawiezie on cie do domu swego.

Hojra, stary ja hojra

Zawiezie on cie do domu swego

Wziął ją za rączkę, wziął ją za obie

I podprowadził pod lipkę sobie.

Hojra, stary ja hojra

I podprowadził pod lipkę sobie

A pod tą lipką, pod tą zieloną

Mówili sobie, że się ożenią.

Hojra, stary ja hojra

Mówili sobie, że się ożenią.

Poszła pod lipkę jak malowana

Wyszła spod lipki blada jak ściana.

Hojra, stary ja hojra

Wyszła spod lipki blada jak ściana.

Wyszła spod lipki, wytrzeszcza ślipki

O Janku, Janku jadła bym śliwki.

Hojra, stary ja hojra

O Janku, Janku jadła bym śliwki.

Poszli do sadu, do śliwkowego

Narwali śliwek do gustu swego.

Hojra, stary ja hojra

Narwali śliwek do gustu swego.

Narwali śliwek, narwali gruszek

Aż pannę Andzię zabolał brzuszek.

Hojra, stary ja hojra

Aż pannę Andzię zabolał brzuszek

Boli ją brzuszek, boli ją główka

To panny Andzi taka wymówka.

Hojra, stary ja hojra

To panny Andzi taka wymówka.

[/i]

Przyśpiewka 2.

[i]Nasza Andziula prześliczna dama hahaha

Nasza Andziula prześliczna dama

Kupiła sobie suknię zieloną

Suknię zieloną nie bardzo drogą hahaha

Suknię zieloną nie bardzo drogą

Bo była biedna, biedna ubogo

I z tej radości, z tej uciechy hahaha

I z tej radości i z tej uciechy

Poszła do lasu zbierac orzechy

I wtem niechcący krzaczkiem ruszyła hahaha

I wtem niechcący krzaczkiem ruszyła

Śpiącego wilka ze snu zbudziła.

Wilk się obudził widzi, że dama hahaha

Wilk się obudził widzi, że dama

Ona ze strachu zemdlała sama

Nie bój się Andziu gęstej leszczyny hahaha

Nie bój się Andziu gęstej leszczyny

Bo w tej leszczynie chłopcy siadają hahaha

Bo w tej leszczynie chłopcy siadają

Ładne dziewczyny odprowadzają.[/i]

 

Dodaj komentarz

Kliknij by dodać komentarz

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.