DZIECI MNIEJ NIŻ ZAPOWIADANO

INFORMACJE\ Tylko gmina Żuromin zdecydowała się na otwarcie żłobka i przedszkoli. Placówki ruszyły nie 6 a 11 maja. Nie ma w nich jednak tyle dzieci, ile wstępnie zapowiadano. Rodzicie mieli zapisać łącznie 125 dzieci, dotarło znacznie mniej.

Jak pisaliśmy tydzień temu, tylko gmina Żuromin zdecydowała się na otwarcie placówek opieki nad najmłodszymi dziećmi. Już w czwartek 30 kwietnia zbierano telefonicznie informacje od rodziców, czy są zainteresowani posłaniem pociech i ile tych dzieci będzie. W poniedziałek 4 maja odbyło się w tej sprawie spotkanie władz miasta, kierownictwa wydziału oświaty oraz dyrektorów poszczególnych placówek. Po nim w wydziale oświaty żuromińskiego magistratu podano nam dane dotyczące liczby zapisanych dzieci. W Przedszkolu nr 1 w Żurominie miało być zapisanych 25 dzieci, podobnie jak w „Dwójce’, punkcie przedszkolnym w SP nr 2 i w Miejsko-Gminnym Żłobku. W przedszkolach wiejskich (w Raczynach, Będzyminie, Poniatowie, Kliczewie i Chamsku) miało być zapisanych po 5 dzieci.

Okazuje się, że liczba dzieci zarówno zapisanych, jak i posłanych jest w rzeczywistości nieco inna. Wysłaliśmy do magistratu prośbę o wyjaśnienie.

Jak powiedziała nam w poniedziałek 11 maja dyrektor Miejsko-Gminnego Żłobka w Żurominie Kinga Tybulska, do jej placówki tego dnia rodzice nie przyprowadzili wszystkich. – Na dzień dzisiejszy zapisanych jest 12 maluchów – powiedziała. Placówka zorganizowała opiekę nad maluchami w 3 grupach. W czwartej sali przygotowano tzw. „izolatkę”, gdyby doszło do jakiegoś zakażenia. Jak podaje Tybulska, dzieci w czasie przebywania w żłobku nie noszą masek, ale noszą je już opiekunki, które mają też przyłbice. Przy czynnościach higienicznych panie będą zakładać jednorazowe fartuchy. Najmłodsze dziecko przyprowadzone w poniedziałek miało ok. 1,5 roku. – Być może w trakcie coś się zmieni – powiedziała nam w rozmowie.

Dyrektor Przedszkola Samorządowego nr 2 w Żurominie Wioletta Malinowska poinformowała nas, że jej placówka ruszyła z zajęciami opiekuńczymi, ale trzeba było wszystko przeorganizować. Przede wszystkim usunąć pluszowe i szmaciane zabawki, wyposażyć się w środki dezynfekcyjne. – Działamy, dzieci przyszły bez płaczu, ale praca jest trochę inna – powiedziała nam w poniedziałek 11 maja. Maluchy odprowadzane są przez rodziców i przebywają w budynku w małych grupach. Panie opiekunki mają przygotowane maseczki, fartuchy, przyłbice, które mogą założyć, jeśli będą się czuły w jakiś sposób zagrożone. – Nikt z osób trzecich nie wejdzie do przedszkola, rodzice zostawiają dzieci przy drzwiach, mierzymy temperaturę – dodała.

Jak nam podała, w poniedziałek do placówki przyszło 12 dzieci. Z wstępnego rozeznania telefonicznego wyszło, że zainteresowanie przyprowadzeniem dziecka wyraziło 20 rodziców, ale ostatecznie deklaracje pisemne podpisało 12 z nich. – Czekamy jeszcze na pewno na dwoje kolejnych – dodała. W sumie więc uczęszczałoby tu w najbliższych dniach 14 dzieci. Wioletta Malinowska potwierdza, że warunki przebywania w placówce są rzeczywiście zmienione. – Ale trzeba małymi krokami wracać do normalności – dodała.

W szkole w Poniatowie w poniedziałek 11 maja otwarto oddział przedszkolny dla dwójki dzieci. Punkt czynny jest 5 godzin dziennie. Jak powiedział nam dyrektor Leszek Kawczyński, tydzień temu, kiedy robiono rozeznanie, zgłosiło się 4 dzieci, ale ostatecznie przyszło ich 2. W normalnych warunkach do punktu uczęszcza 8 dzieci. – Raport do kuratorium już wysłaliśmy, musimy to robić codziennie do godz. 10.00 – powiedział. Jak dodał, nie był pewien, czy ta dwójka będzie dalej chodziła, czy jednak rodzice nie stwierdzą, że może dwoje to za mało i kolejnego dnia zostawią je w domach.

W Chamsku, jak poinformowała nas dyrektor szkoły Marzena Kąpińska, na tę chwilę żaden z rodziców nie zapisał dziecka do przedszkola. W Kliczewie według dyrektor Janiny Gorczyczewskiej zainteresowana wstępnie była 1 mama, ale przedszkola nie otwarto. – Czekaliśmy na jedno dziecko, ale mama nie dała do końca odpowiedzi. Nie mamy nikogo zgłoszonego – powiedziała Janina Gorczyczewska w rozmowie telefonicznej. Podobnie było w Raczynach, gdzie chętnych zabrakło. – Pani z przedszkola dzwoniła do rodziców, była 1 dziewczynka chętna, ale mama zrezygnowała – poinformowała nas dyrektor Alina Liszewska.

W Będzyminie w poniedziałek nikt nie przyprowadził dziecka. Jak podał nam dyrektor Grzegorz Wronkowski, na tę chwilę rodzice nie zadeklarowali chęci przysłania dzieci. Do punktu normalnie uczęszcza 12 przedszkolaków. 11 maja nikt nie przyszedł. – Jest wstępna rozmowa, że może ktoś pojawi się od środy – dodał Wronkowski, ale nie było to poparte żadną pisemną deklaracją.

W Przedszkolu Samorządowym nr 1 w Żurominie w poniedziałek 11 maja pojawiło się 8 maluchów. Wstępne rozeznanie telefoniczne wykazało, że może być zainteresowanych 20-25 dzieci. Oświadczenia i podpisy złożyło ostatecznie 15 rodziców. – Ale mamy informację, że kolejne dzieci przyjdą w najbliższych dniach – podała Małgorzata Orłowska. W poniedziałek pracę zorganizowano w dwóch grupach. Dzieci nie mają masek, ale mają je już panie opiekunki w razie kontaktu z rodzicami. Jest też płyn dezynfekujący, a z sal usunięto zabawki trudne do zdezynfekowania. – Sala jest duża, wietrzona. Dzieci są zdrowe, badane przy wejściu, nie mają kaszlu, kataru – dodała. Sama jednak nie wie, ile dzieci będzie przebywało w przedszkolu w kolejnych dniach. – Wszystko zorganizowane jest bezpiecznie, mamy środki dezynfekcyjne. Ale jak to będzie, nikt nie wie. Trzeba żyć każdym dniem – powiedziała.

W punkcie przedszkolnym przy SP nr 2 też wstępnie zadeklarowano inną liczbę dzieci, niż ostatecznie przyszła w poniedziałek. Jak podał nam dyrektor Piotr Babiuch zainteresowanych było 21 osób. Na zorganizowane spotkanie, kiedy wyjaśniano zasady sanitarne, przyszło jednak 10 osób, a w poniedziałek 11 maja przyprowadzono 9 dzieci. W szkole złożono 9 deklaracji. – Myślę, że sytuacja będzie rozwojowa, w sensie, że rodzice mają pierwsze obawy, lęki, ale jak zobaczą, że dzieci się dobrze bawią, to myślę, że z każdym dniem będzie ich więcej – stwierdził w rozmowie z naszą redakcją. Podkreślił, że pierwszeństwo w przyjęciu mają dzieci służb mundurowych i medycznych. Na razie jednak nie ma takiego problemu, nie ma aż tak dużo dzieci, żeby wybierać, kto będzie mógł chodzić, a kto nie. – Każdy, kto zechce przyprowadzić dziecko, będzie mógł je zostawić, zapewnimy mu wszystko – powiedział. Dzieci nie chodzą w maskach, ale mają je opiekunki. – Reżim sanitarny jest zachowany i przestrzegany – tłumaczy. Placówka jest czynna od 7.00 do 16.30, ale wszystko wyjdzie w praktyce, jak długo dzieci będą u nas zostawać.

Już w poniedziałek udzielając nam odpowiedzi na zapytanie o rozbieżności w podanych liczbach a stanem faktycznym kierownik wydziału oświaty Bożena Fijałkowska tłumaczyła, że rodzice bardzo często zmieniają decyzje w sprawie deklaracji. „Z wstępnych rozmów z rodzicami wynikało, że w szkołach wiejskich będzie po 5 dzieci, w placówkach przedszkolnych w mieście po 25 dzieci. (…) Placówki są przygotowane do przyjęcia dzieci” – napisała, podając nam przy okazji liczbę dzieci, które w poniedziałek faktycznie przyszły do placówek.

Rzeczywiście, o tym, że rodzice wstępnie co innego deklarowali, a co innego wyszło w praktyce, mówili nam sami dyrektorzy. I tak właśnie liczba dzieci, które trafiły w poniedziałek do przedszkoli jest znacznie mniejsza. A ile będzie do końca tygodnia i w kolejnych dniach, okaże się.

AO

 

Dodaj komentarz

Kliknij by dodać komentarz

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.