
Macie Zaremba
redakcja@kurierkurierzurominski.pl
Wiele szczęścia mieli uczestnicy wypadku na drodze Gościszka – Bagienice. Podczas manewru mijania zderzyły się tam dwa duże samochody: ford transit, którym kierował 23-latek z Chamska oraz autobus autosan, którym kierował 58- letni mieszkaniec Żuromina. Zarówno w samochodzie dostawczym (1 osoba) jak i w autobusie (5 osób) byli pasażerowie.
Choć wypadek wydawał się niezwykle groźny, to nikomu nic się nie stało. Niewielkie potłuczenia mieli tylko kierowca i pasażer forda transita.
Na miejsce sprowadzony został śmigłowiec z Płocka. Na szczęście poszkodowanych nie było i maszyna nie zabrała ze sobą nikogo.
Pasażerowie autobusu najedli się tylko strachu.
– Niczego się nie spodziewaliśmy – mówi jedna z pasażerek – gdy nagle usłyszeliśmy huk i szarpnęło nami – dodaje.
Pasażerów, którym najpierw przyjrzał się lekarz, zabrał specjalnie podstawiony inny autobus.
W akcji ratowniczej pomagali strażacy, którzy nie tylko zabezpieczyli teren, ale przede wszystkim wydobyli z samochodu dostawczego zakleszczonego kierowcę i pomagali w wylądowaniu śmigłowcowi.
Winą za wypadek obarczony został młody kierowca forda, który prawdopodobnie wprowadził pojazd w poślizg i znalazł się na pasie ruchu, po którym prawidłowo jechał autobus.
– Pamiętajmy, że warunki zimą są bardzo zdradliwe. W każdym miejscu szosa może być w innym stanie – mówi Kierownik Ogniwa Ruchu Drogowego żuromińskiej policji aspirant sztabowy Jan Składanowski – Musimy brać to pod uwagę i zachować szczególną ostrożność. Utrudnione na wąskich, ograniczonych hałdami śniegu drogach są przede wszystkim manewry wyprzedania, wymijania i omijania. Każdy kierowca powinien dostosować prędkość, biorąc pod uwagę szereg czynników: stan nawierzchni, stan techniczny swojego pojazdu oraz warunki atmosferyczne, jakie panują na dworze. Wtedy nasza jazda będzie bardziej bezpieczna.
Perypetie z gapiami
Jak się dowiedzieliśmy, służbom ratowniczym w niesieniu pomocy przeszkadzali gapiowie, którzy za wszelką cenę chcieli być jak najbliżej miejsca wypadku. Najbardziej zuchwałych musiała uspokajać policja.
Dodaj komentarz