Głos przestrogi Kościoła

Na początku wieku XX związek Kościoła ze społeczeństwem był ogromny. Księża ofiarnie angażowali się w życie swoich parafian – w niemal każdej jego dziedzinie. Ksiądz był największym autorytetem. Ślady tego powiązania odnaleźć można na każdym kroku, przeglądając czasopisma z początku poprzedniego stulecia. Księża organizowali krucjaty, powstawały stowarzyszenia młodzieży katolickiej. Obok tych jakże wzniosłych przedsięwzięć trafiały się takie, które dla współczesnego czytelnika mogą wydawać się zabawne.
To �uromi�ski ko�ci� by� latarni� i drogowskazem dla niewykszta�conej ludno�ci naszego miasta. Fotografia ko�cio�a pochodzi, jak wskazuje napis na odwrocie z 1941 roku

Adam Ejnik

a.ejnik@kurierkurierzurominski.pl

I Parafianie nie pijcie denaturatu

Taki nakaz padał z ambon kościołów diecezji płockiej. Miesięcznik Duszpasterski Płocki głosi, że picie denaturatu przybrało, zwłaszcza w niektórych grupach ludności, ogromne rozmiary. W związku z tym Dyrekcja Państwowego Monopolu Spirytusowego postanowiła zwiększyć zawartość środka skażającego w tym trunku. Aby zapobiec masowym zatruciom księża musieli przejąć rolę posłańców głoszących tę, jakże nieszczęsną nowinę. Władze przekazały parafiom specjalną broszurę, w której opisano skutki zażywania denaturatu. „Wobec wagi sprawy i konieczności by odnośne informacje dotarły do wiadomości najszerszych sfer bez różnicy stanu i wieku, Ministerstwo prosi o polecenie użycia wszelkich środków propagandy, jakimi rozporządza duszpasterstwo (kazania katechizacje, odwiedzanie chorych itp.) Misja bardzo szczytna. Ciekawi mnie bardzo, czy aby te apele poskutkowały, przecież do dziś żywy jest frazeologizm „pić jak szewc”. A szewców w Żurominie było wielu.

II Jak zachować się podczas robót sezonowych

Organizacje kościelne próbowały też pomagać kobietom, które wyjeżdżały na roboty sezonowe. Był to proceder bardzo popularny w przygranicznym Żurominie i innych miejscowościach naszego powiatu. W jednej z lokalnych gazet korespondent podpisujący się „Żurominiak” (najprawdopodobniej ksiądz Charszewski) narzekał, że często kobiety wracają z tych robót z przychówkiem. Często był on wynikiem gwałtu, ale też czasami frywolnego trybu życia prowadzonego przez młodych ludzi podczas tych wojaży. Poniżej prezentuję wybrane punkty regulaminu dla kobiet stworzonego przez Chrześcijańskie Towarzystwo Ochrony Kobiet.

1. Najniebezpieczniejszy jest pobyt młodych dziewcząt pojedynczo w rodzinach; lepiej gdy umieszczają się całymi grupami, osobno dziewczęta i osobno chłopcy.

5. Należy na robotach dobrze się odżywiać, nie oszczędzać na jedzeniu; a dziewczęta szczególniej niech nie kupują taniej a nietrwałej tandety pruskiej do stroju, niech lepiej chowają pieniądze na zakupy w kraju.

8. W Niedzielę i Święta, w Niemczech szczególniej, niech dziewczęta unikają zabawy w karczmach; stamtąd płynie wszelkie zgorszenie, niech raczej w dni odpoczynku czytają książki i piszą listy do rodziny.

9. Należy pilnować się w drodze powrotnej, aby nie okradli.

11. Należy przed wyjazdem zaopatrzyć się w książki polskie do czytania lub też zbiorowo, o ile gdzie pracuje większa grupa ludności polskiej, zaprenumerować sobie „Zorzę”, „Gazetę Świąteczną”(„Mazura”), czytać je wspólnie i udzielać sobie wzajemnie.

12. Pamiętaj o mowie twojej, nie psuj jej obcymi wyrazami – nie wchodź w bliższe stosunki z cudzoziemcami, lecz staraj się od nich skorzystać w zakresie umiejętności rolniczej, pracy zawodowej itp.

I ja przyłączam się do tych postulatów: Dziewczęta, czytajcie książki!

Adam Ejnik

 

Dodaj komentarz

Kliknij by dodać komentarz

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.