Ja tego nie mogę znieść. Gimnazjalistka w tarapatach

- Gwiżdżą na mnie jak na psa, mówią, że jestem w ciąży, zabierają mi z plecaka podpaski i malują na czerwono. Tak wygląda moje życie w gimnazjum. Ja tego nie mogę znieść – mówi 14-letnia Aneta z niewielkiej szkoły w powiecie żuromińskim. Mama Anety postanowiła się zwrócić o pomoc do nas.- Szkoła nic mi nie pomaga – twierdzi pani Hanna.
Aneta ma do�� swojej szko�y

Maciej Zaremba

redakcja@kurierkurierzurominski.pl

Niewielki domek na skraju wioski. Tu mieszkają państwo Bartkowscy. Małżeństwo z dwójką dzieci. Domek skromny, wewnątrz schludnie. Widać, że każdy ma tu swoje miejsce.

Pani Bartkowska zwraca się do nas z prośbą o pomoc. Twierdzi, że jej córka jest w szkole nękana i że się o nią boi.

[b]W szkole[/b]

Aneta chodzi do pierwszej klasy Gimnazjum w niewielkiej miejscowości kilka kilometrów od jej domu. Prawie nikogo tam nie zna i trudno jej znaleźć wspólny język z rówieśnikami.

– Jakoś tak od początku wszyscy się ze mnie śmiali – mówi Aneta.

Wychowawczyni Anety pani Mariola Karpińska także dostrzega, że dziewczyna jest zamknięta w sobie, że trudno jej znaleźć wspólny język z rówieśnikami.

– Od początku dobrze nie było, ale od jakiegoś czasu córka przeżywa gehennę – mówi mama dziewczyny.

Zaczęło się od wyzwisk. Potem kilkoro uczniów zaczęło Anetę nawoływać jak psa: cmokali, gwizdali, wołali „do nogi”. Dziewczyna cierpiała i z każdym dniem szkoły miała coraz bardziej dość.

Apogeum miało nastąpić, kiedy Aneta poznała przez Internet chłopaka z Żuromina.

– Wtedy w szkole zawrzało. Dziewczyny wyśmiewały się ze mnie. Wołały, że jestem w ciąży. Tego nie można było wytrzymać – mówi dziewczyna.

Dziewczyna próbowała się chować przed rówieśnikami w łazience, ale i tam dochodziły do niej docinki typu: „Anetka nie denerwuj się, bo to zaszkodzi dziecku. Żebyś nie poroniła”. Innym razem rówieśnice wyciągnęły jej z plecaka podpaski, pomalowały na czerwono i krzyczały na korytarzu, ze to ona je zgubiła.

Wtedy uciekła z łazienki szkolnej przez okno. Do szkoły nie chciała wracać. Jednak najgorsze jeszcze miało nadejść.

[b]Złapał mnie za piersi[/b]

Na lekcji wychowania fizycznego klasa Anety miała zajęcia z inną klasą. W czasie zajęć, jak opowiada dziewczyna, jeden chłopak podbiegł z tyłu i obiema rękoma złapał ją za piersi.

– Dałam mu w pysk – powiedziała Aneta.

Sprawa ujrzała światło dzienne. Zajęli się nią nauczyciele, wychowawczyni. Oficjalna wersja jest taka, że chłopiec biegł i „jak to na wf-ie” zahaczył dziewczynę ręką akurat na wysokości piersi.

Wersje te, jak widzimy, nie pokrywają się.

Podczas rozmowy w domu państwa Bartkowskich dziewczyna była spokojna, na pytania odpowiadała wolno i stanowczo.

[b]Szkoła dba o swoich uczniów[/b]

Odwiedziliśmy szkołę Anety. Spotkaliśmy się z jej wychowawczynią i z panią dyrektor. Panie wiedziały o kilu incydentach w szkole z udziałem Anety.

– Aneta już taka jest – mówiła wychowawczyni – trudno jest jej się porozumieć w grupie rówieśników. Miała kiedyś koleżankę, ale teraz już chyba nie są tak blisko – tłumaczy wychowawczyni.

Pani Mariola mówi nam, ze rozmawiała z matką Anety, na dowód pokazuje mi wpisy do dziennika, wśród których są 4 podpisane przez mamę Anety.

– Spotykałyśmy się i próbowałyśmy na bieżąco rozwiązywać wszelkie problemy – mówi pani Mariola.

– Nasza szkoła jest bezpieczna – dodaje dyrektor szkoły Janina Kręglicka – nie mamy tu przypadków agresji.

Na dowód dyrektor pokazuje mi ankietę bezpieczeństwa – spośród 81 osób dwie wpisały, że miały do czynienia z lekkimi przejawami agresji.

Bieżące problemy rozwiązujemy natychmiast – mówi dyrektor – Ponieważ nie mamy w szkole zatrudnionego psychologa, potrafię wynająć taką osobę, żeby pomagała moim uczniom – dodaje kobieta.

Doszliśmy do wniosku, że sprawę Anety uda nam się rozwiązać bardzo szybko. Że wystarczy się spotkać z jej rodziną, porozmawiać, dojść do wspólnych wniosków.

Dyrektor postanowiła zaaranżować spotkanie z rodziną.

[b]Rodzina ma dość[/b]

Po kilku dniach zadzwoniliśmy do pani Hanny. Pytaliśmy, czy coś się zmieniła. Kobieta mówi, że rozmawiała z dyrektor, ale chce sprawę nagłośnić. Uważa, że jej córka została skrzywdzona i że nauczyciele, kiedy była na to pora, nie pomagali jej.

– Jak ja jeździłam do szkoły, to nie mieli dla mnie czasu – mówi Hanna Bartkowska.

Sytuacji w szkole będziemy się przyglądać. Miejmy nadzieję, że Aneta znajdzie sobie miejsce w plątaninie emocji i charakterów szkoły gimnazjalnej.

[i][b]Uwaga: w artykule zmieniliśmy imiona i nazwiska bohaterów ze względu na ich osobiste dobro. [/b][/i]

[ewydanie][quote=Podziel się informacją]



Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. 

Swoją stronę założysz [url=/user/login] TUTAJ [/url]”. 

Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: [url=https://mazowieckiemedia.pl/141978,Zostan-dziennikarzem-obywatelskim.html]kliknij[/url] 
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. [url=mailto:e.jablonska@kurierkurierzurominski.pl] Pomogę: Ewa Jabłońska[/url]
 [/quote]
 

Dodaj komentarz

Kliknij by dodać komentarz

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.