
Rada zebrała się 17 maja, a w spotkaniu uczestniczyli również przedstawiciele mławskiej Rady Powiatowej MIR z Kazimierzem Sobotką na czele, starosta żuromiński Jerzy Rzymowski oraz przedstawiciele ciechanowskiego biura z Aliną Demby na czele.
Antonowicz o ASF i szkodach łowieckich
Dużo informacji przekazał zebranym Jan Antonowicz, członek zarządu MIR. – Ciągle przewija się jeden z tematów, tzn. niedokończony ASF. Producenci trzody są załamani. Padła niedawno informacja, że 50 tys. gospodarstw z tego tytułu przestało produkować trzodą chlewną, przeszło na inne produkty – zaczął. I mówiąc o sytuacji związanej z trzoda podkreślił, że jest bardzo groźna. – Polska nie jest już samowystarczalna pod względem mięsa wieprzowego. Więcej zjadamy mięsa wieprzowego, niż w kraju produkujemy. Jesteśmy importerem. Nasza wieprzowina idzie też na eksport, ale w sumie w bilansie jesteśmy jej importerem – podkreślił. Jak poinformował, istnieją zalecenia, by zatrudnić ok. 2000 lekarzy weterynarii w sektorze mięsnym, żeby mięso było bardziej badane i bezpieczne.
– Przepisy weterynaryjne w ubojniach muszą się zmienić – dodał Antonowicz.
W posiedzeniach Rad często brali udział powiatowi lekarze weterynarii. – Jest problem, bo zarobki w inspektoratach są niewystarczające. Cudem jest, jeżeli lekarz dostaje 3.000 zł na rękę – powiedział. Podkreślił jednak, że są obietnice zmian w tym temacie, czy jednak zostaną spełnione, nie do końca wiadomo. Według jego informacji, kiepskie pobory otrzymują też pracownicy ODR czy Agencji, dlatego sporo osób rezygnuje tam z pracy. – Kończy się perspektywa unijna do 2020r., i okazuje się, że mamy wykorzystane w 30 proc. pieniądze na rzecz rolnictwa. Ludzie odchodzą z agencji, nie ma komu wniosków obsłużyć. Są dwuletnie opóźnienia w realizacji wniosków i to jest bardzo niebezpieczne. Dziś ktoś złoży wniosek, a za dwa lata może on nie pasować już do jego potrzeb. Stąd są niewykorzystane pieniądze – tłumaczył zebranym.
Antonowicz nawiązał też do trapiących rolników szkód łowieckich i związanymi z tym odszkodowaniami. – Jeżeli my mówimy o zmianach w ustawie o likwidacji szkód, to zaraz Sejm się zbiera i całą ustawę chce do góry nogami przewrócić. Nam nie jest potrzebna zmiana w Związku Łowieckim, w zasadach, w organizacji. Nam potrzebna jest ustawa, która likwiduje szkody łowieckie. Tamto to sprawa polityczna, czy szefem będzie Franek czy Wacek – podkreślił.
Odniósł się też do ustawy o obrocie ziemią. – Nie udało nam się wpłynąć na korzystny kształt ustawy o obrocie ziemią – powiedział. Jak stwierdził, wprowadzona w 2015r. ustawa zablokowała cenę ziemi rolniczej. – Uważam, że ustawa jest zdecydowanie przesadzona – powiedział. Jego zdaniem chłopska ziemia powinna być dostępna w wolnym obrocie.
Witkowski o ustawie odorowej
Sporą część spotkania zdominowało wystąpienie szefa żuromińskiej Izby, Adama Witkowskiego. – 13 maja byłem w Sejmie. Jestem z zespole ds. ustawy odorowej – zaczął. I przekazał uzyskane tam informacje. W spotkaniu tym brało udział 160 osób, byli m.in. przedstawiciele partii, różnych związków, znalazł się też ksiądz. – Ustawa przygotowana przez ministra ochrony środowiska ogólnie była negowana na tej sali – powiedział.
– Ustawa nie idzie w kierunku obrony średniego rolnika. Furtka jest otwarta dla wielkich firm – powiedział. Witkowski podkreślił, że podczas posiedzenia komisji nikt nie zaczął dyskusji co zrobić, żeby zniwelować odór. – Jak zrobić, żeby odór zmniejszyć. Powiedziałem do posła, że ja zostałem zobowiązany przez swoich, żebym wiedzę posiadł, co zrobić. Bo my w Żurominie, Mławie się dusimy – relacjonował. Jego wystąpienie wywołało ciszę na sali. – Na temat likwidacji smrodu nie było dyskusji. Rozmawiano tylko, że rolnikowi nie wolno zabronić budować i tyle. Ale rolnikowi się zabrania, a fabryki mogą powstawać – skwitował.
– Ma pan rację. U nas kurniki na Podkrajewie powstają. To są fabryki azotu. Deszcz nie pada. My rolnicy mający po 30, 40 hektarów nie mamy nawet dojścia, nikt nie chce z nami rozmawiać – powiedział jeden z członków mławskiej Rady.
Witkowski dopowiedział, że wspomniano na spotkaniu, iż rozwiązaniem byłyby biogazownie. – Tylko okazuje się, że przeciwko biogazowniom też są protesty. Na spotkaniu powiedziano, że przeciwni biogazowniom są wójtowie i burmistrzowie, bo jak dochodzi do wydania zezwolenia to bojąc się o swoje głosy popierają oni tych protestujących. Takie wątki padały na spotkaniu – skomentował szef żuromińskiej Rady.
– W gminie Kuczbork wydaliśmy ogromne pieniądze na plany zagospodarowania przestrzennego – poinformował Waldemar Skuza, członek Izby Rolniczej, a jednocześnie przewodniczący Rady Gminy z Kuczborka. Podkreślił, że przecież pańszczyznę zniesiono już dawno. – Naszą ziemią chce decydować rząd, minister rolnictwa. Tworzą KOWRY, inne twory, a to nowa pańszczyzna, którą my, rolnicy, wyrabiamy dla rządzących. Skoro rolnik nie ma prawa zadecydować o swojej ziemi, to jest to nadal pańszczyzna – powiedział.
Demby i Sobotka o emeryturach rolniczych
Obecna na zebraniu kierownik ciechanowskiego biura Izby Rolniczej Alina Demby sporo czasu poświęciła problematyce rolniczych emerytur. Opowiedziała o przypadku osoby, która przepracowała w rolnictwie 25 lat, bez 1 dnia.
– Emerytury z KRUS to skandal, nawet szkoda mówić. Nie inspirują rolnika, żeby wypracował jakiś majątek – powiedział z kolei Kazimierz Sobotka, szef mławskiej Rady Powiatowej. Stwierdził, że trzeba dbać o ludzi pracy, rolników. – Emerytura powinna się należeć jak w ZUS, za wypracowany wiek i opłacone składki – zakończył.
Podziękowania od prezesa i starosty
Na koniec spotkania członkowie zarówno mławskiej, jak i żuromińskiej Izby otrzymali od prezesa Mazowieckiej Izby Rolniczej Wiktora Szmulewicza specjalne podziękowania za dotychczasową współpracę z wyrazami uznania dla dokonań na rzecz polskiego rolnictwa.
Głos zabrał także obecny na spotkaniu starosta Jerzy Rzymowski. Podkreślił wagę współpracy między Radami Powiatowymi i dziękował za działalność. Stwierdził jednak, że chyba głos ich członków, będących reprezentantami rolników na każdym z powiatów, nie ma jednak siły przebicia w instytucjach wyższego szczebla. – Te decyzje, te ustawy i to prawo, które są tworzone przez rząd, Sejm nie zawsze idą z oczekiwaniami i potrzebami rolnictwa – powiedział. Jego zdaniem to przykre, że tworzy się przepisy, które nie są dobre.
– Nie mamy szczęścia do dobrych ministrów rolnictwa, tak uważam ze swoich obserwacji – podkreślił.
To ostatnie posiedzenie żuromińskiej Rady w obecnym składzie. Przypominamy, że gminę Bieżuń reprezentowali przez 4 lata Adam Witkowski (przewodniczący), Łukasz Sławęcki, gminę Kuczbork: Zdzisław Malanowski i Waldemar Skuza, gminę Lubowidz: Sylwester Margalski i Jerzy Orzechowski, gminę Lutocin: Agnieszka Dobiesz (zastępca przewodniczącego) i Anna Banach, gminę Siemiątkowo: Tomasz Bilicki i Dariusz Sajewski, a gminę Żuromin: Wiesław Mikas (delegat na walne Zgromadzenie) i Sławomir Dwórznik.
Kadencja kończy się w wraz z końcem maja. 28 lipca odbędą się wybory członków na nowy okres.
AO
Dodaj komentarz