
Wiesław Ksyciński jest specjalistą pediatrii i neonatologii. Obecnie pełni funkcję Koordynatora Pionu Pediatrycznego Podstawowej Opieki Zdrowotnej żuromińskiego szpitala. Ma za sobą 35 lat pracy w ochronie zdrowia. Przez wiele lat był ordynatorem Oddziału Intensywnej Terapii Neonatologicznej Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Ostatnio ordynator Oddziału Noworodków z Intensywną Opieką Medyczną Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Rzeszowie. Ksyciński był również kierownikiem specjalizacji kilkunastu lekarzy pediatrów i neonatologów oraz autorem publikacji naukowych w periodykach polskich i zagranicznych. Jak sam mówi, przyjeżdżając do Żuromina podjął nowe wyzwanie i ma nadzieje zostać ty na dłużej.
Już od przyszłego na łamach Kuriera będą ukazywały się artykuły autorstwa Wiesława Ksycińskiego dotyczące zdrowia, opieki i pielęgnacji dzieci
Ewa Jabłońska: Witamy Pana na łamach naszego tygodnika.
Wiesław Ksyciński: Cieszę się, że misja naszego szpitala zbiega się z misją państwa pisma. Dzięki temu będę mógł podzielić się z rodzicami problemami opieki nad dzieckiem, zarówno w aspekcie praktycznym jak i teoretycznym na poziomie popularno – naukowym. Będą to publikacje cykliczne pod wspólnym tytułem „Na krawędzi zdrowia”. Chciałbym, aby miały one formę interaktywna, tzn. aby była możliwość e-mailowego zadawania pytań i zgłaszania codziennych problemów dotyczących zdrowia dzieci. Być może także te kontakty zainspirują mnie do podejmowania nowej oczekiwanej przez opiekunów tematyki.
E.J. A w naszym szpitalu podoba się panu?
WK: Nasza poradnia dziecięca dysponuje znakomitą kadrą lekarską i pielęgniarską. Lekarze i pielęgniarki pracują tu od lat. Wszyscy pracownicy udzielają świadczeń zdrowotnych z zakresu pediatrii naprawdę na wysokim poziomie.
E.J. Jakie ma pan plany związane z dalszym funkcjonowanie Poradni Dziecięcej?
WK: Chcę powołać do życia na naszym terenie szkołę Rodzicielstwa dla rodziców na wzór Szkół Rodzenia. W tych ostatnich matka jest edukowana właściwie do momentu porodu. Może „szkoła” to nie jest najszczęśliwsza nazwa, ale póki co nie nomenklatura jest najważniejsza.
Z mojego doświadczenia wynika, że rodzice, jeśli chodzi o zdrowie, często korzystają z internetu. Jest to jednak źródło zupełnie niekontrolowane i w pewnych sytuacjach się nie sprawdza. Jest także na rynku wiele poradników medycznych, ale w tym wszystkim brak kontaktu z żywym kompetentnym człowiekiem. Poza tym czas, jaki możemy poświęcić pacjentowi w natłoku przyjęć, jest nie zawsze wystarczający. Nieraz najwięcej minut zajmuje wizyta dorastającego dziecka z problemami psychologicznymi niż z typowo somatycznymi. Staram się rozmawiać z rodzicami jednak w poczekalni pozostali pacjenci są niecierpliwi. Dlatego chcę powołać szkołę Rodzicielstwa.
E.J. Na czym będzie polegała Szkoła Rodzicielstwa?
WK: Na spotkaniach z specjalistami z różnych dziedzin w zakresie opieki nad dzieckiem. Moglibyśmy spokojnie udzielać porad zainteresowanym rodzicom niemowlaków jak i dzieci starszych. Tematyka byłaby różnorodna np. dotycząca szczepień, infekcji, żywienia itp. pozyskałem już kilka poważnych sponsorów, którzy zapewnią kadrę wykładowców z renomowanych ośrodków. Jestem już po spotkaniach z Konsultantami Krajowymi w dziedzinie pediatrii i neonatologii, a planuję jeszcze wizyty u Konsultantów Wojewódzkich. Chciałbym na tych spotkaniach ewentualną wiedzę internetową rodziców trochę „uczłowieczyć”, czyli nadać jej praktyczny a zarazem ludzki kształt. W szkole widzę nie tylko rodziców, ale i opiekunów w szerokim znaczeniu tego słowa. Może taka inicjatywa pomoże przywrócić autorytet domowego lekarza pediatry, który byłby nie tylko wirtualnym doradcą, ale powiernikiem w sprawach zdrowia dzieci. Oczywiście udział w zajęciach będzie bezpłatny. Myślę, że wiosną wystartujemy.
E.J. Czy w najbliższym czasie planuje pan jeszcze jakieś zmiany w Poradni dziecięcej?
WK: Chcę także zmienić wizerunek pomieszczeń obecnie zajmowanych przez naszą poradnię, który, co tu dużo mówić, nie przystaje do dzisiejszych standardów. Uzyskałem zapewnienie pana dyrektora Zbigniewa Białczaka, że znajdą się środki na remont i nowe wyposażenie. Znikną m.in. archaiczne okienka w poczekalni czy wysłużone miejsca do siedzenia, ma być ciepło i kolorowo. Zresztą zmian będzie wiele, a wszystko to dla podwyższenia komfortu naszych pacjentów. Chcielibyśmy, aby było przyjaźnie i zmniejszył się stres chorych dzieci związany z wizytą u lekarza. Nie będę zdradzał wszystkich projektów. Czymś musimy zaskoczyć i dzieci i rodziców. Myślę, że wspólnie uda nam się wprowadzić ducha powiedzenia Janusza Korczaka „Kiedy śmieje się dziecko, śmieje się cały świat”.
Dodaj komentarz