Komu szkodzi lakiernia w Będzyminie?

- Nasza lakiernia jest całkowicie bezpieczna i posiada najnowsze atesty. Nasz zakład nikomu nie szkodzi – mówią właściciele firmy AgroMax z Będzymina.Bracia Pstrągowscy są oburzeni słowami jednej z mieszkanek Będzymina, które pojawiły się w lokalnych mediach. Kobieta skarżyła się Radzie Miejskiej w Żurominie, że trudno jej żyć wobec otaczających ją chlewni, kurników i… lakierni.- Lakiernia nie hałasuje i nie wydziela szkodliwych substancji – mówi Krzysztof Pstrągowski współwłaściciel firmy.
Marek i Krzysztof Pstr�gowscy (od lewej) zaprzeczaj�, a�eby ich firma by�a dla kogokolwiek uci��liwa

Ewa Jabłońska

e.jablonska@kurierkurierzurominski.pl

W jednym z wrześniowych wydań Kuriera Żuromińskiego ukazał się artykuł, w którym mieszkanki Będzymina skarżyły się na powstające w ich miejscowości chlewnie. Jedna z mieszkanek wspomniała również o sąsiadującej z jej domostwem lakierni proszkowej.

Skargą sąsiadki oburzeni są właściciele lakierni bracia Pstrągowscy.

– Prowadzimy działalność, rozwijamy się i pracujemy na nasze dobre imię, nie chcemy, żeby ludzie źle zrozumieli tę sytuację – mówi jeden z właścicieli Krzysztof Pstrągowski – Nie chcemy stracić w oczach naszych klientów, znajomych, mieszkańców Będzymina.

Firma AgroMax została założona 11 lat temu. Od samego początku zlokalizowana jest w Będzyminie. Lakiernia zaczęła funkcjonować kilka lat temu. Jej właściciele Marek i Krzysztof Pstrągowscy przejęli się słowami sąsiadki, gdyż, jak twierdzą, zawsze dbali o to, żeby ich zakład nie był dla nikogo uciążliwy.

– Nasza firma nie szkodzi ani mieszkańcom, ani środowisku – mówi Marek Pstrągowski.

[b]Z wizytą w zakładzie[/b]

Właściciele firmy postanowili zaprosić nas do swojego zakładu, żebyśmy naocznie przekonali się, jak wygląda praca w lakierni. Mówili nam też o wszelkich atestach i pozwoleniach.

– Mamy dokumenty potwierdzające zerowy wpływ na środowisko, nie używamy żadnych środków chemicznych – mówi Krzysztof Pstrągowski.

Jak tłumaczą właściciele, lakierowanie polega na nakładaniu na elementy maszyn rolniczych specjalnego proszku. Proszek jest nakładany przez pracownika przy pomocy specjalistycznego „pistoletu”. Potem elementy trafiają do rozgrzanego pieca, gdzie proces jest utrwalany. Praca w zakładzie trwa w systemie 8 – godzinnym.

– Nasz zakład nie może być uciążliwy. Jest tu stosunkowo cicho, panuje tu porządek. Nasi sąsiedzi mogą sobie spokojnie żyć i funkcjonować, nie wchodzimy nikomu w drogę – mówi jeden z właścicieli.

Nasza wizyta potwierdza zapewnienia braci Pstrągowskich. Podczas naszej rozmowy maszyny pracowały. Nie przeszkadzało to nam, nie musieliśmy się przekrzykiwać. Jeśli zaś chodzi o zapach, to byliśmy szczerze zdziwieni. Nazwa lakiernia, kojarzy nam się z miejscem, gdzie pracuje się w maskach ochronnych, a w atmosferze wisi charakterystyczny chemiczny odór. Nic z tych rzeczy, w lakierni w Będzyminie nie czuć było żadnego nieprzyjemnego zapachu. Kompletnie żadnego!

 

Dodaj komentarz

Kliknij by dodać komentarz

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.