Kurlędowie. Ostatni mieszkańcy chromakowskiego dworu

Dwór w Chromakowie dobre czasy ma już za sobą. W XIX wieku mieszkała tu zamożna rodzina Mieczkowskich. Żyli tu ludzie wystawnie i bogato. Po wojnie w dworku urządzono mieszkania komunalne. Dziś z dworu uciekli prawie wszyscy. W większości salonów zarwał się zabytkowy dach. W jedynym ocalałym pomieszczeniu – dworskiej przybudówce urządzili się ostatni mieszkańcy dworu Kurlędowie, 49 – letni Piotr i jego 22 – letni syn Mateusz. Dach jeszcze nie zarwał się na ich głowy, bo go podparli sosnowymi stemplami.
Piotr Kurl�da mieszka obecnie we dworze z synem 22-letnim Mateuszem

Adam Ejnik

a.ejnik@kurierkurierzurominski.pl

Do chromakowskiego dworu wchodzi się przez zarośnięty ogród. Z podwórza przez maleńką sień dostajemy się do kuchni. Pomalowana jest na zielono. Stoi w niej stara biała kaflowa kuchnia i niebieski piec, kilka starych szafek, kuchenka na gaz, ława, stół. Na stole stoi wazon ze świeżymi kwiatami. Żółtymi i pomarańczowymi nagietkami. Na suficie widać kilka mokrych plam.

– Czasami musimy podstawiać miski, bo woda z sufitu leci – mówi Piotr Kurlęda.

[b]W tym domu nie powinien nikt mieszkać[/b]

Kolejne pomieszczenie to sypialnia. Na środku stoi łóżko – jednoosobowa amerykanka. Wokół niej stare meble, na ścianie święte obrazy. Sufit sypialni poorany jest grubymi rysami pęknięć.

– Z tych dwóch pomieszczeń korzystamy na co dzień, z pozostałych się nie da – tłumaczy Kurlęda – Boję się nawet tam wchodzić, żeby sufit mi nie spadł na głowę – dodaje.

Zaryzykowaliśmy. W ciasnych pomieszczeniach znajdują się tylko graty. Sufit podparty jest w kilku miejscach sosnowymi stemplami. Odnosi się wrażenie, że tylko te stemple trzymają dom w pionie.

– A toaleta? – spytałem.

Kurlęda wyprowadził mnie na podwórze.

– Nie gryzie – prowadził dalej, trącając butem łańcuchowego psa.

Oto i cała toaleta. Miejsce, gdzie król chodzi piechotą. Drewniana „sławojka”. Niedaleko jest też studnia, z której Kurlędowie czerpią wodę.

– Rury popękały, jak były ostre mrozy – mówi mężczyzna.

W domu nie ma też światła. Od jakiegoś czasu Kurlędowie nie płacili za energię, więc prąd dostawca odciął.

W takich warunkach w XXI wieku mieszkają ludzie. Rodzina Kurlędów z Chromakowa.

[b]Zostali sami[/b]

Po wojnie w dworku tętniło życie. Władze utworzyły w nim komunalne mieszkania, społeczne instytucje. Jeszcze w latach 90-tych w dworku mieszkało kilka rodzin. Ale przez te lata budynek nie był gruntownie remontowany. Nikt o niego nie zadbał. Stan chromakowskiego dworku stawał się coraz bardziej tragiczny. Rodziny jedna po drugiej opuszczały budynek, bojąc się, że wszystko runie i ich pozabija. Stropy zarywały się jeden po drugim. Ostatnie rodziny uciekły z dworku kilka lat temu. Byli to rodzice Piotra i jego siostra.

– Jak im się dach na głowy zwalił i ich mało nie pozabijał, to stąd uciekli – mówi Kurlęda – Ja nie mam gdzie – dodaje.

Ostatnio do matki przeprowadziła się żona Kurlędy. Starszy syn też poszedł na swoje. Wynajmuje mieszkanie w Żurominie. W dworku zostali już tylko we dwóch. Ojciec i syn.

– Mieszkanie w tym dworku jest bardzo ryzykowne. Ja nie wiem, czy dziś albo jutro nie przysypie nas zawalający się dach – opowiada mężczyzna.

W jakim stanie jest budynek, doskonale wiedzą też władze gminy. Kilka lat temu naokoło dworku rozwieszone zostały biało – czerwone taśmy, a na drewnianych mocowaniach powieszono tablice z napisem „Uwaga. Zakaz wstępu. Obiekt grozi zawaleniem”.

[b]

Zamieszkać w szkole[/b]

Piotr Kurlęda od lat chodzi z pismami do wójta o lokal zastępczy. Nieskutecznie.

– Nie mamy takich lokali. Nie mamy jak pomóc panu Kurlędzie – tłumaczy wójt Ryszard Gałka.

Kurlęda marzy jedynie o budynku nawet z surowymi ścianami. Nie potrzebuje wygód, byle miał świadomość, że mieszkać się będzie bezpiecznie.

– Chciałbym żyć bez strachu. Z żoną. Z czasem zrobiłbym i łazienkę, i odnowił wszystko – marzy mężczyzna.

Chromakowianin liczył na mieszkanie w budynku po byłej szkole w Chraponi. Wójt jednak zakwaterował tam mieszkanki innego dworku – z Dębówki. Kurlęda ma żal do wójta. Twierdzi, że nie jest to sprawiedliwe, że mieszkania otrzymali też ludzie, którzy mają pieniądze, a ci, którzy naprawdę potrzebują pomocy, tych mieszkań nie dostają.

– Nauczyciele, urzędnicy mieszkają w socjalnych mieszkaniach, a ja może tu zginę pod gruzami – żali się Kurlęda.

Wójt nie zgadza się z oskarżeniami Kurlędy. Wyjaśnia, że urzędnicy nie mieszkają w lokalach socjalnych, a w pracowniczych.

– A rodzinie Kurlędy pomogliśmy kilka lat temu, przyznając matce i siostrze mieszkanie w Serokach. Nie mamy w gminie tylko jednej rodziny – mówi wójt.

– Lokale socjalne zajmują osoby potrzebujące pomocy. W tej chwili nie mamy żadnego wolnego mieszkania. Przecież nie wyrzucę nikogo z lokum – tłumaczy Ryszard Gałka.

Wójt dostrzega też inny problem. Tłumaczy, że wie o tym, że Piotr Kurlęda potrzebuje pomocy i że tę pomoc na pewno otrzyma, jeżeli gmina będzie miała taką możliwość.

– Ale pan Kurlęda musi też sam sobie umieć pomóc. Podjąć pracę. Umieć się w niej utrzymać. Umieć zarobić pieniądze na czynsz. Poradzić sobie z problemami dnia codziennego – tłumaczy wójt.

[b]Gordyjski węzeł[/b]

Problem Piotra Kurlędy nie jest łatwy do rozwiązania. Chromakowianin mieszka w pałacowej przybudówce, w której nie powinien mieszkać, bo jest to najzwyczajniej w świecie niebezpieczne. Śmiertelnie niebezpieczne. Żaden nadzór budowlany na świecie nie wydałby zgody na mieszkanie w takim miejscu, więc Kurlęda powinien zostać z tej przybudówki wysiedlony. Dalej w swoje ręce sprawę powinny wziąć władze gminne i zapewnić Kurlędzie lokum. Wójt Ryszard Gałka ma ustawowy obowiązek pomóc mieszkańcowi swojej gminy. Pomóc jednak, jak twierdzi, nie może, bo mieszkań w gminie najzwyczajniej w świecie nie ma.

Jak rozwiązać ten zawiły problem? Dawno temu Aleksander Wielki stanął przed niewykonalnym zadaniem. Miał rozwiązać nierozwiązywalny węzeł gordyjski. Aleksander wyciągnął miecz i węzeł po prostu przeciął. Do dziś funkcjonuje w języku frazeologizm – przeciąć węzeł gordyjski, czyli „w prosty sposób rozwiązać zawikłany problem”. Kto w chromakowskim sporze okaże się Aleksandrem Wielkim? Oby nie zapadająca się ruina dworu.

   

Dodaj komentarz

Kliknij by dodać komentarz

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.