Ludzie są wszędzie tacy sami

Beata Pater jest wokalistką jazzową. Chodź jazz uchodzi za muzykę dla koneserów, artystka podkreśla, że każdy może go słuchać. I właśnie w tym wywiadzie, trochę o muzyce, ale przede wszystkim o życiu i refleksjach artystki z Kalifornii, która gościła w Pałacu Zielona w niedzielę 6 września.
Beata Pater�� polska wokalistka, skrzypaczka, kompozytorka, w latach 80. �piewa�a w zespole�Deuter. W 1988 roku rozpocz�a karier� solow� w USA, odnosz�c sukcesy w Stanach Zjednoczonych, w Japonii i w Europie

Wywiad przeprowadził Adam Ejnik

a.ejnik@kurierkurierzurominski.pl

[b]Adam Ejnik: Gdzie pani spotkała sztukę? [/b]

Beata Pater: Zaczęłam swoją edukację muzyczną w wieku 6 lat. Poszłam do szkoły muzycznej. Musiałam zdać egzamin, wiec poszłam na przesłuchanie i po tym przesłuchaniu stwierdzono, że mam słuch, że mam zdolności muzyczne i że nadaje się… na skrzypce. Moim drugim instrumentem był fortepian. Po szkole średniej wyjechałam z dyplomem do Londynu. Tam ukończyłam studia na skrzypcach i potem trafiłam do Japonii ze względu na to, że potrzebowali na 6 miesięcy nauczyciela do szkoły w Tokio w Yamacha School. Pobyt tam przedłużyłam na następne 6 miesięcy i później na rok, a jeszcze później na 3 lata i tak zostałam na 10 lat w Japonii.

Z kolei pierwszy mój zespół jazzowy założony został w Polsce. Graliśmy jazz, rock, trochę funky. Wtedy miałam 15 lat i to był taki mój pierwszy zespół, jaki założyłam. W zespole tym na fortepianie grał Robert Chojnacki. Na basie Tomasz Kciuk Jaworski. Jeżeli ktoś się interesuje muzyką funkową to wie, o kogo chodzi. Na perkusji grał Wojtek Lewandowski, który przeprowadził się do Francji i teraz mieszka od wielu wielu lat w Nicei. To był nasz pierwszy zespół i myśmy dawali naprawdę dużo koncertów. Mieliśmy swoje dni w klubie na ul. Emilii Plater.

[b]Adam Ejnik: Koncerty, nagrody… czemu Pani wyjechała z kraju, przecież tu pani żyła jak pączek w maśle.[/b]

Dlaczego? Co skłoniło młodą kobietę, żeby wyjechała z kraju. Teraz jest to bardzo popularne. Kierunek zachód – emigracja. A wtedy?

Beata Pater: To samo.

[b]Adam Ejnik: Pieniądze? [/b]

Beata Pater: Nie. Myślę, że to nie były pieniądze. Po prostu ..

[b]Adam Ejnik: Praca, horyzonty?[/b]

Beata Pater: Myślę, że to się stało naturalnie. Nie przypuszczam, żeby to była przemyślana sytuacja. Emigracja w sensie, że teraz zdradzam Polskę i wyjeżdżam, bo mi się Polska nie podoba, bo mi jest źle w Polsce. Ja myślę, że to było zupełnie bardzo naturalne. Po prostu przez szkołę, przez muzykę i przez pewne sytuacje, w które byłam zaangażowana.

[b]Adam Ejnik: Jak długo trwał londyński etap w pani życiu?[/b]

Beata Pater: Poszłam do szkoły, skończyłam swoją edukację jako skrzypaczka. To była szkoła Praiton w Londynie. Wyjeżdżaliśmy w ramach szkoły na różne wymiany. Okres, który przebywałam w Londynie trwał prawie 4 lata. W tym czasie, kiedy byłam w Londynie, przyjeżdżałam też do Polski. W tajemnicy powiem, za Londynem nie przepadałam.

[b]Adam Ejnik: Może ta niechęć wynikała z tęsknoty za krajem. Może był to okres rozrzewnienia za czymś utraconym, za czymś od czego się odeszło?[/b]

Beata Pater: Może tak, ale ja nigdy się dobrze nie czułam w Londynie. Nawet ostatnio jak byłam. Miałam trzy lata temu tournee i śpiewałam w Londynie.

[b]Adam Ejnik: Londyn nie ma więc tej energii, której pani potrzebuje?[/b]

Beata Pater: Są pewne miejsca, w których się człowiek po prostu źle czuje. Ludzie zachwycają się Paryżem, a mnie tam nie ciągnie, ja się tam źle czuję. I nie wiem, na czym to polega. Nie potrafię tego wytłumaczyć. Ja wiem, że ludzie się zachwycają tymi miejscami, ale ja się czuję wspaniale tutaj Zielonej. Duże miasta mniej mi odpowiadają. Ostatnio na tournee w Londynie zapytałam się po angielsku w autobusie, na którym przystanku mam wysiąść, bo po prostu nie znam tych linii. Cztery osoby się odwróciły, a dopiero chyba jakiś Polak mi pomógł.

[b]Adam Ejnik: Zatem Japonia miała większą energię?[/b]

Beata Pater: Ooo, tak. Chociaż początek miałam ciężki. Chorowałam. Ogólnie jesteśmy bardzo podobni. Japończycy są bardzo gościnni. Mój kolega z Japonii na każdym kroku widzi podobieństwa, nawet pod względem jedzenia. Jednak my myślimy, widząc np. sushi, że Japończycy są zupełnie inni. Tak nie jest. Japonia jest bardzo ciekawa, ale na samym początku było bardzo trudno, ponieważ nie znałam języka. Zajęło mi to chyba rok, kiedy zaczęłam już się w taki sposób komunikować, że mogłam spokojnie i bez żadnego stresu gdzieś wyjść i znaleźć się pomiędzy ludźmi. Byłam w Japonii 10 lat i teraz mówię po japońsku. Dla Polaków nie ma problemu, żeby się nauczyć japońskiego, jest to dla nas bardzo łatwe. Ciężej jest na odwrót. Alfabet jest taki sam jak polski, tylko bez ż, ś, ć polskich liter.

[b]Adam Ejnik: Pani ma słuch muzyczny. Wydaje mi się, że to ma duży wpływ na zapamiętywanie języka.[/b]

Beata Pater: Być może. Ostatnio jak miałam tourne w Japonii i gdy jechałam taksówką to taksówkarz pomyślał, że jestem Japonką. Tam jest podobnie jak w Polsce, że np. na południu ludzie mówią troszkę inną melodią i w różnych regionach jeszcze inną. To samo jest w Japonii. A że mieszkałam w różnych regionach i podczas rozmowy z taksówkarzem pan stwierdził, że mam japoński akcent i z Osaki, i z Kioto, i z Tokio, i z różnych miejsc. Wszystko to dlatego, że w tych miejscach mieszkałam i zapamiętywałam melodię głosu mieszkańców tych miejsc, więc mówiłam tak jak oni.

[b]Adam Ejnik: A jak z jedzeniem w Japonii?[/b]

Beata Pater: Jedzenie jest super. Dla nas z Polski jedzenie nie stanowi żadnego problemu. W Japonii nie jest tak, że wszyscy jedzą surową rybę. Sushi nie jest podstawowym jedzeniem Japończyków. Ich jedzenie jest bardzo podobne do polskiego, bo są jajka. Japończycy mają schabowego swojego takiego jak w Polsce tylko podają go na ryżu zamiast z ziemniakami. I to jest największa różnica, że ziemniaki raczej zastępuje się w Japonii ryżem. Poza tym Japończycy podobnie jak Polacy nie jedzą za dużo wołowiny. Dużo jedzą warzyw i robią przetwory typu ogórki, kapusta. Mówię tu o kiszonkach z tą różnicą, że my to robimy trochę kwaśniejsze, oni wolą łagodniej. Przy każdym obiedzie są takie przetwory wystawione. I to jest niesamowite, jesteśmy daleko, a zarazem jesteśmy blisko.

[b]

Adam Ejnik: Co szczególnie wspomina pani z tego okresu japońskiego? Co było takiego, co pani zapamiętała, co utkwiło w pani życiu?[/b]

Beata Pater: Pogrzeb. Uczestniczyłam w tym pogrzebie i byłam brana za rodzinę. Przez całą ceremonią ta śmierć nagle stała się piękna. Ten pogrzeb stał się piękny i umieranie stało się piękne. To było niesamowitym przeżyciem, bo ja nigdy tego nie doświadczyłam. To było też niesamowitym wyróżnieniem, że mogłam być potraktowana wtedy jako rodzina.

[b]

Adam Ejnik: Czym taka ceremonia, uroczystość różni się od tej w Polsce?[/b]

Beata Pater: Po pierwsze, te osoby, które są najbliższe przygotowują tego człowieka do ostatniej podróży. Bliska rodzina ma za zadanie uczesać, ubrać. Wręcza też laskę na ostatnią podróż. Jest zawsze mały pieniążek, żeby przejść na drugą stronę rzeki i później najbliższa rodzina musi nacisnąć przycisk do kremacji. Wszyscy stają, jest duży przycisk i każdy naciska. Po kremacji jest przyjęcie. Ale już przed kremacją jest takie przyjęcie z otwartą trumną. Przez dwa dni są kwiaty, wszyscy jedzą, cieszą się, piją, cała rodzina się spotyka. Rodzina wtedy razem celebruje z umarłym. Umarły jest w środku a wkoło niego wszyscy jedzą. Dla mnie to był szok i naprawdę nie mogłam się do tego przyzwyczaić. To było dla mnie naprawdę stresujące, ale po pewnym czasie to stawało się niesamowite. Dodatkowo w czasie tej kremacji również jest przyjęcie. Na górze jest zorganizowany piękny pokój, gdzie wszyscy jedzą, cieszą się, piją, kiedy ten człowiek jest kremowany. Później najbliższa rodzina schodzi na dół i wystawiają na takiej metalowej dużej tacy pięknie poukładany popiół, ale także kości w tym część wierzchnią czaszki – ta część głowy nigdy się nie spali do końca. Wtedy rodzina pomaga to wszystko przełożyć do urny, tak żeby nic nie zostało. Rodzina pałeczkami przekłada wszystko do urny i na końcu jest urna zamykana. Urnę się bierze do domu i przez 3 miesiące jest ona w specjalnie zrobionym ołtarzyku, czyli w miejscu w którym się przebywa, w salonie. Tam podaje się jedzenie, świeżą wodę i to wszystko, co zmarły sobie życzył. Ta urna wiec uczestniczy przez trzy miesiące w codziennym życiu. Dopiero później robi się tzw. pogrzeb, gdzie się wyprowadza prochy do ohaki, czyli do cmentarza.

[b]Adam Ejnik: Takie długie żegnanie, prawda? Zmarły ciągle przebywa, jeszcze jakby był zawieszony pomiędzy życiem ziemskim a życiem pozagrobowym? [/b]

Beata Pater: Ich wiara podobna do buddyzmu, taki buddyzm w wydaniu japońskim, ale religia jest czymś prywatnym w Japonii. Ona nigdy nie stanowi elementu na przykład polityki.

[b]Adam Ejnik: Kolejnym etapem pani podróży była Ameryka…[/b]

Beata Pater: Ameryka. Gdy poznaliśmy się z muzykami z Ameryki stało się tak, że staliśmy się zespołem. Oni przyjeżdżali do Japonii, mieli mnóstwo koncertów, zaczęliśmy razem grać. Oni ze względów wizowych musieli jeszcze wyjeżdżać z Japonii, nie mogli tam zostać. Ja natomiast miałam wizę pracowniczą i mogłam tam zostać, jak długo chciałam. Ze względu na włożoną prace w tym zespole pomyślałam, że dlaczego nie. Pojadę na jakiś czas do Kalifornii, pogramy razem i wrócę. Kupiłam jednak dom, osiedliłam się w Kalifornii, dostałam też obywatelstwo amerykańskie. Mam więc podwójne zarówno polskie jak i amerykańskie. Mogę normalnie zatem funkcjonować w Stanach.

[b]

Adam Ejnik: Długo pani mieszka w Kalifornii?

[/b]

Beata Pater: Już będzie 20 lat.

[b]Adam Ejnik: Jak się tam mieszka?[/b]

Beata Pater: Już sama Kalifornia różni się od siebie w zależności, w którym jej miejscu jesteśmy. Np San Francisco jest położone na wzgórzach. Klimat jest tam jak to w górach. Można być po jednej stronie gór i będzie bardzo ciepło, a po drugiej może już być zimno. Tam pogoda jest bardzo zróżnicowana pod względem temperatury. Kalifornia jest położona na terenach wulkanicznych. Są góry, gdzie na szczytach jest śnieg, a na dole jest gorąco i jest upalnie. To taki trochę surrealizm. Jest śnieg, a jest tak gorąco, że człowiek chodzi rozebrany. Może jednak tak być, że pojawi się wiatr i będzie tak zimno, że ludzie zmarzną. Ze względu na klimat w Kalifornii wieczory są chłodniejsze od tego, co się dzieje w ciągu dnia. Jednak w los Angeles, czyli już bliżej oceanu będzie inna pogoda, tak samo w Newadzie. Sama Kalifornia jest olbrzymia i zróżnicowana. Żeby przejechać z San Francisco do Los Angeles to potrzebujemy 7 – 8 godzin.

[b]Adam Ejnik: Jacy są ludzie w Kalifornii?[/b]

Beata Pater: Ludzie są tacy sami jak w Polsce. Naprawdę. Ja myślę, że my jesteśmy tacy sami wszędzie. Problem polega na tym, że my nie wiemy o tym, że jesteśmy tacy sami.

[b]

Adam Ejnik: To piękne słowa, bo jeżeli ktoś jest „obcy” wydaje się być dla nas groźny. Można go wkładać w jakieś stereotypy. A jeżeli go poznamy i on już nie jest „obcy”, to strach przed nim ucieka. Tak mówił dziennikarz Polski Ryszard Kapuściński, jeżdżąc po Afryce i całym świecie. [/b]

Beata Pater: My jesteśmy naprawdę tacy sami. Kiedyś miałam do czynienia z malutkimi Japończykami, którzy patrzyli na mnie przerażająco. Wtedy zapytałam się ich: jeżeli płaczesz, to jaki smak mają twoje łzy? Słony? Odpowiadały „słony”. No, moje też mają słony. Jak jesteś głodna to burczy ci w brzuszku? Burczy. No mi tez burczy w brzuszku. I wtedy stawało się jasne, że my jesteśmy tacy sami. A jakiego koloru jest twoja krew? Czerwonego. Moja też – mówiłam. I dzieci się oswajały.

[b]

Adam Ejnik: Proszę powiedzieć o Polsce w pani życiu. Często pani przyjeżdża do Polski?[/b]

Beata Pater: Teraz już będę częściej, ponieważ tak się składa, że urodziłam się w Warszawie, przez pewien czas ze względu na to, że babcia była z Krakowa, wychowywałam się w Krakowie. Odziedziczyłam po babci mieszkanie w Krakowie i podjęłam poważną decyzję, że skoro mam mieszkanie w Krakowie, w którym się wychowałam, że będę w Polsce przynajmniej trzy cztery miesiące w roku. Resztę czasu spędzę w Stanach. Taki mam zamiar i do tego właśnie zmierzam.

[b]

Adam Ejnik: Dzisiejsza wizyta Polsce to tournee, czy coś więcej?[/b]

Beata Pater: To coś więcej. Jest jeszcze kilka spraw bardziej przyziemnych – jest remont w Krakowie. Tourne wyszło bardzo spontanicznie. Zaczęło się od jednego koncertu, potem drugi i nagle się stała cała tura koncertów. To było przypadkowe, ale ja wierze w to, że to nie jest taką zupełną przypadkowością, a jedno pociągnęło drugie. Pierwszy raz po wielu latach koncertuję w Polsce. Mój małżonek jest zresztą zachwycony i zakochany w Polsce. Ja też jestem w dużej części Polką. Przecież nie mogę powiedzieć, że jestem zupełnie inna, od tej dziewczyny, która mieszkała w Polsce wiele lat temu. To kim dziś jestem składa się z tego, co wyniosłam z domu, to jest moja Polska, ale to jest również Japonia, Anglia i również Ameryka, którą też kocham. Wszystko jest bardzo ważne, nie można sobie wymazać z pamięci niektórych momentów ze swojego życia. I dobrych i złych. One składają się na nas, jakimi jesteśmy dziś. Myślę, że wszystko to, co się wydarzyło wymaga celebracji. Ja się cieszę, że jestem Polką. Nie zmieniłam swojego imienia ani nazwiska, mimo że Amerykanie mają trudności z jego wymówieniem. A ja za każdym razem ich poprawiam. A wydawałoby się, że mam takie proste imię i nazwisko. Inaczej było w Japonii – tam wymawiano je perfekcyjnie.

[b]

Adam Ejnik: Zwiedza pani Polskę, odkrywa ją na nowo. Jak więc podoba się Zielona i powiat żuromiński?[/b]

Beata Pater: Muszę powiedzieć jedną rzecz. W mojej rodzinie jeden z braci mojego taty ożenił się z panią, która właśnie pochodzi z Żuromina. Moja ciocia nadal żyje. Mieszka w Warszawie. Ja tylko wiem, że jest właśnie z Żuromina. Nazwiska rodowego niestety nie pamiętam, ale na imię ma Laura i pochodzi z Żuromina. To była zawsze ciocia Laurka z Żuromina.

[b]Adam Ejnik: Czyli powiązania z naszą ziemią jakieś są… [/b]

Beata Pater: Tak. Poza tym to, co widzę i co się dzieje jest niesamowite. Nie mieliśmy zbytnio czasu na to, aby pozwiedzać okolicę, ale tutaj cała atmosfera jest po prostu niesamowita. Czuję się tu dobrze. Ciężko powiedzieć, skąd to się bierze, bo to jest tak, że pewne rzeczy są po prostu nie do wytłumaczenia. Jest dobra atmosfera i po prostu czuje się, że jest fajnie. Ktoś może zapytać, a dlaczego jest fajnie? Nie mogę powiedzieć, dlaczego tak jest, ale dobrze się tu czuję. Dobrze śpię, jest mi przyjemnie, nie denerwuję się, mogę być sobą. Tak właśnie jest. Jest dobra energia.

[b]

Adam Ejnik: Będzie pani tu wracać?[/b]

Beata Pater: Oczywiście, że tak. Już są pewne plany na następny rok jednak w większej skali. Chciałabym się zaprezentować szerszej publiczności.

[b]Adam Ejnik: Ja bym prosił jeszcze o jedną rzecz. To taka moja tradycja już, kiedy przeprowadzam wywiady. Wydaje mi się, że jest pani osobą szczęśliwą. Poproszę panią o receptę na szczęście. Co należy robić, jak żyć, żeby być szczęśliwym. Dyskusja na ten temat trwa już tysiące lat.[/b]

Beata Pater: Być prawdziwym i nigdy nie okłamywać siebie. Poddawać się tylko temu, w co się wierzy i co jest w zgodzie z naszym sumieniem, naszym sercem. Postępować tak, jak serce podpowiada. Ja tak żyję. Wiem, że to jest bardzo trudne, żeby taką drogę prowadzić. Mnie się udaje i czuję się szczęśliwa.

[ewydanie][quote=Podziel się informacją]



Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. 

Swoją stronę założysz [url=/user/login] TUTAJ [/url]”. 

Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: [url=https://mazowieckiemedia.pl/141978,Zostan-dziennikarzem-obywatelskim.html]kliknij[/url] 
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. [url=mailto:e.jablonska@kurierkurierzurominski.pl] Pomogę: Ewa Jabłońska[/url]
 [/quote]

 

Dodaj komentarz

Kliknij by dodać komentarz

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.