Mój brat umiera! Muszę mu pomóc!

Piotr Pepel pochodzi z Zielunia. Od urodzenia jest niepełnosprawny. Mężczyzna od wielu lat stara się pokonać swoją chorobę. Niestety, od września Piotr walczy z kolejnym nieszczęściem. Jego brat w dziwnych okolicznościach zapadł w śpiączkę. Do dziś jest nieprzytomny.
Kazimierz Pepel w szpitalu w �urominie, dzi� jest w stanie bardzo ci�kim

Maciej Zaremba

redakcja@kurierkurierzurominski.pl

6 września 2014 roku w miejscowości Zieluń doszło do niewyjaśnionego zdarzenia. Mieszkańcy Zielunia znaleźli w centrum wsi mieszkańca tej miejscowości Kazimierza Pepela. Mężczyzna był strasznie poturbowany. O zdarzeniu o godzinie 7:14 poinformowana została policja. Niedługo potem na miejscu pojawiło się pogotowie. Próbowano reanimować 31-letniego mężczyznę. Kazimierz Pepel przeżył, ale zapadł w śpiączkę. Do dziś nie odzyskał przytomności.

Sprawa zajęły się organy ścigania. Początkowo wydawało się, ze Kazimierz próbował popełnić samobójstwo, skacząc z budynku straży. Dziś mówi się o tym, że mężczyzna został pobity lub potrącony przez samochód.

Policja nie potwierdza jednak tych doniesień.

Rzeczywiście nastąpiła zmiana paragrafu z jakiego policja bada sprawę, ale zmiana ta polega wyłącznie na tym, że początkowo mówiło się o lekkich obrażeniach, teraz wiadomo, że obrażenia są ciężkie.

[b]Kazimierz Pepel przebywa w szpitalu[/b]

Od września Kazimierz Pepel przebywa w szpitalu w Żurominie. Sprawą jego zajmuje się brat ofiary Piotr Pepel. Brat Kazimierza przebywa obecnie w Poznaniu. W tamtejszej klinice walczy ze swoją wrodzoną niepełnosprawnością. Dziś toczy kolejną walkę. Piotr Pepel z Zielunia walczy zmianę miejsca pobytu swojego brata

– Muszę zabrać brata ze szpitala w Żurominie- mówi – Chciałbym, żeby był przy mnie, w klinice w Poznaniu – dodaje.

Piotr wierzy, że bratu można pomóc. Musi jednak teraz przejść przez biurokratyczną machinę. Najpierw musi załatwić papiery, żeby uznano brata jako osobę niepełnosprawną (przypominamy, że Kazimierz jest od września w śpiączce), następnie trzeba będzie się starać o pomoc w MOPS-e w Lubowidzu. Kolejny krok to znalezienie odpowiedniej placówki, która się bratem zajmie.

Przypomnijmy, czynności te musi wykonać niepełnosprawny Piotr, który porusza się na inwalidzkim wózku, mieszka 400 kilometrów od Żuromina.

– Poprosiłem o pomoc specjalistę – adwokata, ale to bardzo droga sprawa – mówi Piotr.

Sprawę nagłaśniamy, licząc na pomoc ludzi dobrej woli. Na czym miałaby ta pomoc polegać? Przede wszystkim przydałoby się pomóc uporządkować działania Piotra logistycznie. Później z pewnością potrzebny będzie jakiś specjalistyczny sprzęt dla brata. Liczymy na Państwa pomoc.

Poniżej prezentujemy fragmenty listu Piotra Pepela do redakcji

„Postanowiłem napisać do Państwa Redakcji z prośbą o pomoc i zainteresowanie się trudną  i bulwersującą sprawą, która dotyczy mojego brata Kazimierza, który po tragicznym wypadku został pozostawiony bez pomocy, leżał na bruku 500 metrów od domu, wołał pomocy, ktoś zobaczył co się dzieję jednak przeszedł zupełnie obojętnie. Brat leżał bez pomocy około pięciu godzin, dopiero nad ranem ktoś wezwał pomoc i brat trafił do Szpitala Powiatowego w Żurominie. Był przytomny i świadomy, (…) Gdy stan się pogorszył i doszło do zatrzymania akcji serca, około 10 – minutowej reanimacji, (…) Z bratem jednak od dwóch miesięcy jest coraz gorzej. (…) Sam jestem niepełnosprawny i poruszam się wyłącznie na wózku inwalidzkim. Proszę ludzi dobrego serca o pomoc.

Dodaj komentarz

Kliknij by dodać komentarz

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.