
We wtorek, 20 sierpnia, sala kinowa Żuromińskiego Centrum Kultury pękała w szwach. Rada Powiatowa Mazowieckiej Izby Rolniczej w Żurominie zaprosiła na teren, gdzie produkcja świń jest ogromna, zarówno wiceministra rolnictwa Rafała Romanowskiego, jak i zastępcę Głównego Lekarza Weterynarii Pawła Niemczuka. Przybyli też Powiatowy Lekarz Weterynarii w Żurominie Vaclav Babiński, starosta Jerzy Rzymowski, wójtowie i burmistrzowie gmin z terenu powiatu, radni gminni, pracownicy ARiMR z powiatu żuromińskiego oraz ościennych i przedstawiciele Izby także z powiatu mławskiego. Przyjechał też łowczy okręgowy PZŁ z Ciechanowa Krzysztof Ogroński.
Spotkanie prowadził szef żuromińskiej Izby Adam Witkowski. – Jest wspaniała okazja do wyjaśnień – zaczął. Potem wprowadzenia dokonał sam Romanowski. Minister mówił zarówno o rozwoju ASF od 2014r. aż do dziś, a także o tym, jak wygląda walka z nim. Opowiedział o niedawnym szukaniu padłych dzików na terenie powiatu ciechanowskiego, w którym brało udział wojsko, oraz o negatywnym wyniku badania dzika znalezionego na polu między Przeradzem a Głęboką w gm. Lutocin.
– Bez bioasekuracji na wysokim poziomie sobie nie poradzimy – podkreślił. Uczulał rolników na reagowanie na wszystkie czynniki, które mogłyby doprowadzić do przeniesienia wirusa na teren gospodarstwa, w którym hoduje się świnie.
[b]LEKARZ WETERYNARII O BIOASEKURACJI[/b]Jako pierwszy głos zabrał Zastępca Głównego Lekarza Weterynarii Paweł Niemczuk. – Metoda zwalczania jest radykalna, to wybijanie świń, ale nie ma na razie na nią szczepionki. Wszystko podlega likwidacji: zwierzęta, pasze, ściółka – zaczął. Posługując się specjalną prezentacją opowiedział kolejno, jak rozprzestrzeniał się wirus na terenie naszego kraju oraz jak wyglądała hodowla w zarażonych gospodarstwach, w których był osobiście.
Poinformował także o konsekwencjach wprowadzenia stref zapowietrzonej i zagrożonej, gdzie istnieje szczególny zakaz przemieszczeń zwierząt. Szczegółowo omówił zasady obrotu zwierzętami w strefach buforowej, czerwonej, żółtej i niebieskiej.
– Jeśli strefy będą się powiększać, będziemy mieli opóźnienia w badaniach – powiedział. Podkreślał, że pracownicy inspekcji weterynaryjnej doczekali się niewielkich podwyżek, przybyło etatów do zakładów higieny weterynaryjnej. To jednak wciąż kropla w morzu potrzeb służb weterynaryjnych.
Niemczuk cały czas podkreślał rolę bioasekuracji w ochronie przed zarażeniem ASF. – To nie jest tak, że znacie zasady bioasekuracji i je rzetelnie realizujecie – podkreślił chwilę później.
Wiceminister Romanowski podkreślił, że trwa aktualnie odstrzał sanitarny dzików i z roku na rok liczba odstrzelonych dzików się zwiększa, ale to wciąż mało. – To nie jest tak, że wejdzie kanonada myśliwych i wystrzela nam dziki. To nie do zrealizowania. Dzik się nie przywiąże do drzewa i nie powie, odstrzel mnie. Póki nie zejdzie kukurydza z pól, odstrzał jest trudny – powiedział. Uczulał wszystkich, by pilnowali się nawzajem. – Musicie patrzeć, co dzieje się u sąsiada w gospodarstwie – prosił. Stwierdził, że trzeba zrobić wszystko, by nie dopuścić do pojawiania się kolejnych ognisk w chowie trzody chlewnej, a jeśli już się pojawią, szybko je likwidować.
[b]NEGATYWNY GŁOS HODOWCÓW[/b]Głos podczas spotkania chętnie zabierali także hodowcy. Już po 40 minutach wystąpienia Romanowskiego i Niemczuka dało się słyszeć pierwsze głosy niezadowolenia, dochodzące z głębi wypełnionej po brzegi sali. – Co rząd zrobił od 2014r. w tej sprawie. Nic – mówił jeden z rozgoryczonych rolników. Od połowy spotkania zaczęły się pytania. Rolników interesowała ich szczególnie kwestia odszkodowania (kwot przyznawanych w przypadku, kiedy bioasekuracja jest zachowana).
Lekarz weterynarii z sąsiedniej gminy Bielsk (powiat płocki) dociekał, czy powiat żuromiński, z taką produkcją, ale i tak małą obsadą w inspektoracie weterynarii jest w stanie ochronić się przed ASF. – Zgłaszałem pięciokrotnie braki kadrowe i niedofinansowanie – odparł mu Niemczuk, sugerując tym odpowiedź, że będzie to problemem. Wiceminister obiecał, że postara się o ich zwiększenie, by technicy weterynarii mogli zintensyfikować pracę w terenie.
Salwą śmiechu zareagowali zebrani na stwierdzenie wiceministra, że na sali zgromadził się pewnie miliard zł albo więcej, stąd choroba może spowodować znaczne straty. – Chyba w jednym rzędzie – padło z głębi sali. To pokazuje, jakie straty ekonomiczne może wywołać wystąpienie tej choroby na terenie powiatu żuromińskiego.
Piotr Kwiatkowski, hodowca i jednocześnie myśliwy, ale również radny powiatowy podkreślił, że choć wielu myśliwych w powiecie chce prowadzić odstrzał prewencyjny dzików, to jednak jest problem z przetrzymywaniem tusz. – Trzy chłodnie na powiecie to za mało –zauważył. W odpowiedzi od wiceministra Romanowskiego usłyszał później, że w powiecie mławskim i ciechanowskim takiego problemu nie było, bo lekarze weterynarii zgłosili potrzebę otrzymania dodatkowych chłodni. Skoro w Żurominie nikt tego nie zgłosił, to najwyraźniej takiej potrzeby nie było.
Podczas spotkania poruszono też problem nadmiernego nawożenia gleb gnojowicą. – Wydawanie pozwolenia na kolejne wielkotowarowe produkcje doprowadzi do klęski ekologicznej, na tym terenie, do wysuszenia do gleby – powiedział jeden z uczestników, co spotkało się z gwizdami i oburzeniem, a minister stwierdził na to, że to nie czas i miejsce na takie rozmowy. Skomentował tylko, że takie inwestycje powinny regulować zapisy planu zagospodarowania przestrzennego w każdej gminie. – Ale pamiętajmy, rolnicy to też działalność gospodarcza. I też to jest chleb dla poszczególnych rodzin. Więc jeśli ktoś się decyduje na zamieszkiwanie na obszarach wiejskich, musi się również zgodzić na warunki zgodne z prowadzeniem produkcji roślinnej czy zwierzęcej – powiedział Romanowski. Czyli na wsi śmierdzieć musi.
– Czy ja na spotkaniu z rolnikami mogę zacytować pana doktora, że 2 tyg. do znalezienia zarażonego dzika, mamy ASF w budynkach inwentarskich? – zapytał Waldemar Skuza, członek Izby Rolniczej i rolnik z gm. Kuczbork. – Najczęściej tak jest – odpowiedział mu Niemczuk.
[b]ŻENUJĄCE ZAROBKI W WETERYNARII[/b]Jeden z hodowców z Bieżunia, Leszek Ogrodowczyk podkreślił z kolei, że problemy rolników zgromadzonych na sali nie wynikają z ich woli, ale zaniedbań ostatnich 4-5 lat. – My nie możemy dać pieniędzy powiatowemu lekarzowi weterynarii na zwalczanie choroby, musi je dać rząd. Ja współczuję głównemu lekarzowi weterynarii, który świeci teraz przed nami oczami, że polityka rządu jest taka, a nie inna. Że wydaje się pieniądze nie na to, co nam potrzeba. Odstrzał dzików to rzecz, która powinna być wykonana 3 lata temu. Dziś po ognisku w Gumowie powinniśmy tu mieć bataliony, które będą strzelać do dzików, pomimo tego, że jest kukurydza – zaczął.
– A kiedy pan odbył kurs i staż w ramach PZŁ, czy pan już nabył broń i uczestniczy w redukcji dzika na terenie powiatu? – ripostował mu Romanowski. – Ja prowadzę hodowlę, nie mam czasu – odparł mu Ogrodowczyk. Wiceminister stwierdził, że nie ma możliwości sprowadzenia takich batalionów, bo skończyłoby się to obrażeniami u ludzi. – Takie krasomówstwo może pan uprawiać, kiedy ASF jest 100 km stąd – zripostował to Ogrodowczyk. I dodał, że pracownicy inspektoratu weterynarii zarabiają mało. – Żenujące jest to, że inspektor weterynarii zarabia mniej, niż pracownik fizyczny na fermie. To jest żenada. Szanowni panowie, opamiętajcie się – zakończył hodowca.
Głos zabierali także m.in. starosta powiatu i inni hodowcy. Jerzy Rzymowski pokreślił, że osobiście rozmawiał ze starostą powiatu ciechanowskiego Joanną Potocką-Rak, która skarżyła się na ogromne trudności w czasie likwidacji ogniska na jej terenie. Zdaniem wiceministra Romanowskiego takich problemów nie było.
Pod koniec tematem wiodącym stała się susza rolnicza. Tu przede wszystkim pytano o prace komisji szacującej straty. W wielu przypadkach plony z pól już zebrano. – Rolnicy pocięli zboża. Co z tymi rolnikami? – pytała radna z Siemiątkowa Agnieszka Czaplińska. – Liczę na zdrowy rozsądek komisji szacujących straty. Ja nie mogę do niczego namawiać – odparł jej Romanowski.
Czy prawie trzygodzinne spotkanie przyniosło oczekiwane odpowiedzi? Nie dla wszystkich. Czy rozwiało wątpliwości? Nie wszystkie. Ale na pewno było potrzebne.
Agnieszka Orkwiszewska

Dodaj komentarz