POWOLNE UŚMIERCANIE WKRY?

INFORMACJE\ 50 tysięcy zł – tyle w tym roku miasto Żuromin przeznacza na rozwój i upowszechnianie kultury fizycznej i sportu. O 100 tys. z mniej, niż w latach ubiegłych. To zdecydowanie za mało. Czy uszczuplanie środków to powolne uśmiercanie Wkry?

Analiza wydatkowania środków na kulturę i sport oraz ocena funkcjonowania obiektów sportowych były tematem ostatniego posiedzenia komisji rewizyjnej Rady Miejskiej w Żurominie 4 lutego. Radni byli ciekawi, jak obecnie wygląda sytuacja związana z rozwojem sportu, o którym rozmawiano wiele razy, a dość szeroko w ubiegłym roku również podczas tej samej komisji. Od 2013r. aż do ubiegłego klub w ramach konkursu na upowszechnianie kultury fizycznej otrzymywał z gminy kwotę 150 tys. zł. W tym roku z uwagi na ogólne cięcia na konkurs będzie można przeznaczyć sumę tylko 50 tys. zł. I ta właśnie kwota martwi zarówno prezesa Wkry Mariusza Kawczyńskiego, jak i pozostałych członków zarządu. Mówi się, że klub ma szansę na otrzymanie dodatkowych 50 tys. To jednak cały czas mniej niż w latach ubiegłych.

MKS Wkra

Już w ubiegłym roku radny Leszek Łuczkiewicz przyznał, że od momentu, kiedy z ramienia gminy sportem zajmuje się Tomasz Siemiątkowski, przy współpracy z zarządem Wkry, znacznie zwiększyła się ilość dzieci zainteresowanych piłką. To, zdaniem Łuczkiewicza, wielki plus ich działalności. Uważał wówczas, że zasadnym byłoby powołanie Miejskiego Ośrodka Sportu, skoro klub się rozrasta. – Zeszły rok to 10 grup, 8 młodzieżowych i 2 seniorskie, zatrudnionych 11 trenerów. Koszty osobowe z narzutami, na płace – 112 tys. zł – informował rok temu Kawczyński. Już wtedy zastanawiał się nad pewnymi ograniczeniami, bo brakowało pieniędzy. – W tym roku zaczynamy wprowadzać oszczędności, zlikwidowaliśmy drugą drużynę seniorów, drużynę trampkarzy, automatycznie mamy dwóch trenerów mniej. Płace i wydatki będą mniejsze, ale jeśli będziemy szli w tym kierunku, to za kilka lat znów będzie to, co kiedyś – mówił rok temu Kawczyński. Ta ubiegłoroczna komisja była dość konstruktywna. Wypracowano wówczas do burmistrz wnioski: by rozbudować obiekty przy Żeromskiego (o szatnię, salę konferencyjną, siłownię), by wymienić sztuczną nawierzchnię na boisku orlik oraz wymienić piec c.o. Najważniejszym jednak postulatem był wniosek o zwiększenie dotacji ze 150 do 250 tys. zł. Nie udało się.

Dziś sytuacja wygląda gorzej i niestety coraz bardziej martwi działaczy. – Jestem mocno zniesmaczony tym, co się dzieje w Żurominie jeśli chodzi o podejście do sportu, o propagowanie sportu – mówił 4 lutego prezes Wkry. Stwierdził, że chyba czas najwyższy przyjść na obrady Rady Miejskiej i pokazać publicznie całą działalność klubu, bo być może wkrótce odbędzie się nadzwyczajne walne, a na nim mogą zapaść poważne decyzje. W jego głosie słychać było i żal, i zmęczenie, i zrezygnowanie.

– W pewnym momencie człowiek się zastanawia, jakim kosztem to robi i czy coś to rekompensuje. Wojtek i Tomek wiedzą doskonale, ile siedzimy na stadionie, żeby cokolwiek wypracować. O tym się nie mówi, o tym się nie wie – zaznaczył. Opowiedział pokrótce radnym, jakie zadania realizował klub w 2019r., bo jego zdaniem jest się czym chwalić. Wartym uwagi był m.in. udział młodzików w finale mazowieckim turnieju halowej piłki nożnej w Warce o puchar prezesa PZPN Zbigniewa Bońka. Mieli tam oni okazję rywalizować z zespołami takimi jak Pogoń Siedlce, Wisła Płock czy Legia Warszawa. Warto też wspomnieć drugie miejsce w Ogólnopolskim Turnieju “Piłkarska Kadra Czeka” w Zamościu. Na pewno było to cenne doświadczenie, a także pozwoliło na promocję miasta na arenie ogólnopolskiej. – Nie ma lepszej promocji Żuromina niż przez klub i sport. Klub Wkra Żuromin jest na Mazowszu znana marką – twierdzi Kawczyński.

Szeroko opowiedział o działalności skierowanej do dzieci, a organizowanej poza klubem. Przedstawiciele odwiedzają np. szkoły, by zarażać najmłodszych sportem. Pojawili się w bibliotece, by nie tylko promować czytelnictwo, ale również klub i sport. Ogromnym zainteresowaniem cieszył się festyn zorganizowany wspólnie przez orlik i klub z okazji Dnia Dziecka, połączony z turniejami, grami i sportową rywalizacją na świeżym powietrzu. Fajną inicjatywą są też sportowe Mikołajki dla dzieci, organizowane w hali, gdzie maluchy nie tylko trenują z rodzicami, ale również dostają miłe niespodzianki od Mikołaja.

W swoim wystąpieniu Kawczyński ubolewał, że klub nie może w ramach współpracy z powiatem za darmo korzystać z hali sportowej przy liceum, by zimą organizować tam turnieje czy mecze dla wszystkich dzieci z powiatu. Komercyjna impreza wiąże się z ponoszeniem kosztów, chyba, że pozyska się patronat władz powiatu, wówczas koszty te można obniżyć.

– Sukcesem klubu jest to, że na tę chwilę mamy rekordową liczbę dzieci, bo aż 156 – podkreśla Kawczyński. Od razu jednak zaznaczył, że klub musiał uszczuplić kadrę trenerską aż o 4 osoby w stosunku do 2018r. – Nie ma środków, żeby zawrzeć umowy-zlecenia z trenerami. Ograniczamy się do minimum, staramy się jakoś jeden drugiemu pomagać na treningach, bo w tych najmłodszych grupach mamy aż po 25 dzieci. Musimy pracować po dwóch. Ale z 11 trenerów schodzimy do 7. Jest regres z klubie – mówi prezes Wkry.

Kawczyński wspomniał, że z ust pani burmistrz usłyszał, iż zaplanowana na ten rok kwota nie będzie ostateczną. – Pani burmistrz powiedziała, że konkurs nie musi być raz w roku – podkreślił.

Środki z gminy nie są jedynymi, jakimi dysponuje zarząd. Są też opłaty członkowskie, darowizny od sponsorów. W ubiegłym roku zebrano tak ok. 100 tys. zł. Klub korzysta też z pieniędzy pozyskanych za wyszkolenie Łukasza Teodorczyka. Działacze nie chcą jednak zbyt często po nie sięgać. Kawczyński podkreśla, że nie można z tych dodatkowych pieniędzy korzystać w sposób nieograniczony, bo kiedyś ktoś może zarzucić, że obecny zarząd był niegospodarny i wykorzystał je zbyt pochopnie.

– W zeszłym roku inwestowaliśmy w stadion, w infrastrukturę. Koszt zabudowy szatni i wyposażenia to 7 tys. zł. Wykonano też mały płotek, zamykający płytę główną od reszty stadionu, co kosztowało ponad 3 tys. zł. W I półroczu czynsz dzierżawny wyniósł ponad 10 tys., w drugim zmniejszono go już do ok. 5 tys. zł., więc razem za ubiegły rok wyniósł ok. 16 tys. zł.

– Brakuje nam stabilizacji zatrudnienia osoby, która byłaby odpowiedzialna za pracę na stadionie – dodał Kawczyński. – Spotykamy się, mecz jest o 16.00, a o 13.00 sami musimy rozstawiać barierki, bo nie ma ludzi, chociaż płacimy za to czynsz – dodał radny i działacz Wojciech Rochna. – Jest ciągle pod górkę, a stromizna rośnie – skwitował sytuację radny Leszek Łuczkiewicz.

Radni z komisji uważają, że trzeba klub wspierać. – Na komisjach przed uchwaleniem budżetu zaskoczyła mnie argumentacja pani burmistrz, że nie wiadomo, kto wygra konkurs, za chwile może tu być Rypin. No chyba pani coś wie na te temat. Dla mnie klub jest związany z miastem i nie może mieć takiej opcji, że się kogoś wpuści. Trzeba zrobić wszystko, żeby się utrzymał – uważa radny Zbigniew Sochocki.

– To jest nasz klub, nasz obiekt, naszych mieszkańców – uważa Łuczkiewicz. W dyskusji podkreślano, że przy organizacji turniejów musz znaleźć się środki na nagrody, na gadżety promujące gminę, bo dzieci tego oczekują. Jeśli nie m nagród, nie ma chętnych do rywalizacji.

Przewodniczący komisji rewizyjnej Tomasz Budzich w rozmowie z nami stwierdził, że według niego takie działanie miasta w stosunku do klubu doprowadzi do jego powolnego uśmiercenia. Klub nie dostanie oczekiwanych środków na trenowanie dzieci i młodzieży, a płaci najwyższy podatek od nieruchomości za użytkowanie obiektów miejskich. Wielokrotnie podnoszono kwestię, by z tego podatku zwolnić go całkowicie, bo przecież są to obiekty gminy. Podczas komisji Budzich zwrócił również uwagę na fakt, że pod koniec ubiegłego roku dyrektor ŻCK Janusz Kuklewicz stwierdził, że nie będzie szukał sponsorów na Dni Żuromina, bo dostanie pieniądze z budżetu miasta. Z kolei od władz klubu zabierając im 100 tys. zł z dotacji, którą pozyskują w ramach konkursu, oczekuje się, że będą tych pieniędzy u sponsorów szukać. Jednemu daje się na tacy, a drugiemu każe szukać.

Orlik

Sport w mieście to nie tylko Wkra. O działalności miejskiego orlika opowiedział radnym Tomasz Siemiątkowski. Orlik środki na funkcjonowanie pozyskuje z funduszu alkoholowego. Pracuje tam dwóch trenerów piłki siatkowej, Zbigniew Truszczyński i Jarosław Mierzwiak, którzy prowadzą zajęcia dwa razy w tygodniu.

Siemiątkowski poinformował radnych o wydatkach, jakie ponosi, jaki sprzęt znajduje się na orliku oraz czego jeszcze potrzeba. – Byliśmy i w Boguszewcu, i w Górznie, organizowałem szereg imprez, m.in. bieg szlakiem wiatraków – opowiadał. Orlik organizuje zajęcia i w ferie zimowe, w tym roku planowany jest m.in. wyjazd na Stadion Narodowy i na basen do Rypina. – Orlik jako tako funkcjonuje, ale zawsze można by więcej (…) Wydaje mi się, że robimy co możemy. I wygląd stadionu, i orlika jest w porządku – mówił Siemiątkowski. Podkreślił, że klub z orlikiem żyją w symbiozie i nie ma tam żadnych konfliktów. Wyraził jednak zaniepokojenie w kwestii zatrudnienia pracowników obsługi obiektu. Obecnie nowe boisko obsługuje jeden pracownik. Jeśli skończy mu się umowa, nie wiadomo, kto od maja będzie ścinał tam np. trawę.

Brak rywalizacji dzieci i młodzieży

Podczas komisji poruszono jeszcze jeden ważny problem. – Nie mamy już Powiatowego Szkolnego Związku Sportowego i jesteśmy na pewnym poziomie wykluczeni z rywalizacji. To jedna rzecz, a druga to to, że w powiecie nie ma teraz żadnej sportowej rywalizacji dzieci i młodzieży. Jeśli nauczyciele we dwóch, trzech się nie skrzykną, nie zrobią sami jakiegoś turnieju, to nie ma czegoś takiego – podkreślił Mariusz Kawczyński.

Zdaniem prezesa Wkry gmina mogłaby zlecić miejskiemu klubowi zadanie upowszechniania sportu (jako zadanie celowe), bez organizowania konkursu. I taki właśnie wniosek komisja miała skierować do władz miasta.

Agnieszka Orkwiszewska

 

Dodaj komentarz

Kliknij by dodać komentarz

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.