
– Mamy bardzo dużo wniosków odnośnie wyrzucania psów. Np. w Przeradzu (gm. Lutocin) jest ich mnóstwo – alarmowała podczas ostatniego wspólnego posiedzenia komisji rady gminy w Lutocinie (8 lutego) skarbnik gminy Justyna Dobiesz. I podawała, że jeśli ruszy procedura po oficjalnym zgłoszeniu problemu bezdomnego psa przez jakiegoś mieszkańca, koszt utrzymania jednego czworonoga wyniesie 4 tys. zł.
– Na tę chwilę mam zabezpieczone 10 tys. zł na ten cel, dziś dokładam 5 tys., więc będziemy mieli środki na 3-4 psy – informowała radnych. Wszyscy zastanawiali się, dlaczego tych zwierząt jest aż tyle. – Ten problem był zawsze, tylko kiedyś tego tak nie zgłaszano, jak dziś – zauważył radny Mariusz Szatkowski.
Problem „bezpańskich” psów pojawił się też kilka dni wcześniej, 5 lutego, na sesji w Siemiątkowie. Zgłaszała go m.in. radna Anna Szlom. – Niby gospodarze mają psy, ale one nie są w podwórku, a na ulicy – mówiła. I tłumaczyła, że nie są to jakieś małe zwierzęta. – Chodzą dzieci, osoby starsze, to jest problem. Mieszkańcy się skarżą – dodała.
– Proszę niech mieszkańcy nie zgłaszają, że im pies wszedł na podwórko. To proszę je ogrodzić. Doskonale wiemy, czyje są psy na wsi – odpowiedział wójt Siemiątkowa Piotr Kostrzewski. A sekretarz gminy Mirosław Różański ubolewał, że nie wszedł w życie pomysł powszechnego czipowania psów. I przypomniał o zapisie w ustawie, że jeśli na czyjąś posesję przybłąka się pies, a zostanie nakarmiony, właściciel posesji staje się z mocy prawa właścicielem owego czworonoga. I nie pomoże wówczas zgłaszanie kwestii bezpańskości do gminy.
AO
Dodaj komentarz