Pacjenci traktują nas jak śmieci

W zeszłym tygodniu opublikowaliśmy materiał blogerki z Ciechanowa, która opisywała kontakt z personelem żuromińskiego szpitala. Kobieta nie pozostawiała suchej nitki na pracownikach, którzy ją obsługiwali. Dostało się pielęgniarkom i lekarzowi. Po tej publikacji skontaktowali się z nami pracownicy żuromińskiego szpitala, twierdząc, że tekst stawia i ich w złym świetle, mimo że nie są nic winni.Oczywiście, mamy tego świadomość, że w żuromińskim szpitalu są wspaniali lekarze, wspaniałe pielęgniarki i wspaniały personel. Ludzie, dla których wykonywanie tego trudnego zawodu jest prawdziwą misją. Z przyjemnością o takich ludziach piszemy i będziemy pisali. Na dowód list, jaki otrzymaliśmy od jednej z pielęgniarek. Prosiła o anonimowość.

Maciej Zaremba

redakcja@kurierkurierzurominski.pl

Szanowny Panie Redaktorze

Piszę do Pana w związku z artykułami dotyczącymi naszego szpitala, które pojawiły się ostatnio w Kurierze. Przepraszał Pan w imieniu mieszkańców kobietę, która zamieściła na blogu relację ze swojej wizyty w NPL. Mam w związku z tym pytanie, kiedy zamierza Pan przeprosić personel za codzienne upokorzenia, których doznaje od pacjentów i ich rodzin? Jestem pielęgniarką w tym szpitalu, osobą bardzo dobrze wykształconą, z długim stażem pracy, w pełni poświęcającą się pacjentom i skrupulatnie realizującą swoje obowiązki zawodowe. W tych kwestiach nie mam sobie nic do zarzucenia. Takich osób w tym szpitalu jest wiele – lekarzy, pielęgniarek, salowych i innych pracowników. Zastanawia mnie fakt, czemu za „wyskoki” czy też złe zachowanie pojedynczych pracowników piętnuje się cały szpital. Owszem zrobili źle i należy takie zachowania potępiać, ale Pańskie artykuły i wpis tej Pani cytowany przez Kurier przyczyniają się do tego, że mieszkańcy Żuromina i okolic zaczynają traktować nas pracowników szpitala jak śmieci. To ostre słowa, ale nie mijają się z prawdą.

Pacjenci i ich rodziny przychodząc do szpitala nie są w stanie pofatygować się i powiedzieć zwykłe dzień dobry, bo przecież „wredne i leniwe pielęgniary powinny kłaniać się w pas pacjentom, taki ich obowiązek” (to cytat z wypowiedzi męża pacjentki).

Mimo, iż w pracy daję z siebie 100%, podobnie jak wiele moich koleżanek i tak słyszę, że nie robimy nic, pijemy kawki i śpimy po nocach.

W Kurierze ukazuje Pan jedną stronę medalu, opinię 23 letniej dziewczyny, nie potwierdzoną przez nikogo. A może jej zachowanie przyczyniło się do takiego, a nie innego odzewu ze strony personelu? Nie wiem, nie chcę osądzać, bo mnie tam nie było, ale widocznie Pan był, skoro tak jednoznacznie opowiedział się po jej stronie.

Ponadto problem, który dla pacjenta wydaje się olbrzymi, z perspektywy personelu z wieloletnim doświadczeniem może być sprawą błahą mogącą chwile poczekać, czego pacjenci niestety nie rozumieją. Owszem, chory człowiek to priorytet ,ale należy pamiętać, że pacjentów są setki i każdy nie może być najważniejszy.

Personel szpitala, to nie służba, która na widok pacjenta pada na kolana i jest na każde zawołanie (zresztą zmieniono już pojęcie „służba zdrowia” na „ochrona zdrowia”).

Jako osoba wykształcona, pielęgniarka, członek zespołu terapeutycznego mam obowiązek podejmować w pracy decyzje dotyczące pacjentów, wydawać im polecenia, edukować pacjenta i rodzinę i wdrażać ich do opieki nad chorym. W tych właśnie kwestiach pojawiają się największe problemy. Pacjenci i rodzina w większości wymagają służby i podporządkowania i jeszcze bycia wdzięczną za to, że w ogóle mam pracę. Sami natomiast patrzą z wyższością i komentują wszystko, co robię.

By nie być gołosłowną opiszę kilka sytuacji. Któregoś razu u pacjentki były córki i wnuczki. Cztery kobiety, które miały się nią zająć po powrocie do domu. W którymś momencie zawołały, że mamie trzeba zmienić pampersa. Zaproponowałam, że zrobimy to razem, one nauczą się, jak to robić w domu i pomogą mi, bo byłam sama na dyżurze. Co usłyszałam? Zacytuję… „Od czego tu jesteś? Jak ci robota nie pasuje to wypie….. do biedronki na kasę. Jak nie chciałaś pampersów zmieniać, to mogłaś na studia iść”… Nie odpowiedziałam, że studia skończyłam, a dbanie o mamę to też obowiązek córek. Zmieniłam pampersa i czułam się jak śmieć, dosłownie….

Kolejna sytuacja dotycząca popularnej tezy pojawiającej się ostatnio, że wszyscy w szpitalu biorą.

Pacjentka, starsza Pani leżała kilka dni na oddziale, przyszedł syn. Podszedł do mnie z kawą i czekoladkami . Usiłował mi je dać, ale stanowczo odmawiałam, bo nie przyjmuję nic od pacjentów. „Pani się zajmie lepiej mamą” upierał się. Kiedy odmówiłam i powiedziałam, że wszystkich pacjentów traktuję jednakowo zostawił te rzeczy na biurku i podszedł na salę do mamy. Usłyszałam, jak mówi „nie martw się, dostała w łapę to będzie przy tobie chodzić”. Znowu poczułam się jak śmieć….

Takie sytuacje zdarzają się kilka razy w tygodniu, koleżanki miały też gorsze przejścia. Są wyzwiska, które wstyd tutaj cytować.

Nie biegamy z tym jednak do gazety, nie zakładamy blogów, nie chodzimy po mieście i nie obgadujemy pacjentów. Bo są też fajni ludzie, z którymi dobrze się pracuje i takie dyżury cieszą.

Panie Redaktorze cechą, która świadczy o Pana profesjonalizmie, jest obiektywne ocenianie sytuacji.

W szpitalu są źli pracownicy, ale cały szpital nie jest zły. Tak samo jak pojawiają się źli pacjenci i dobrzy, mili, kulturalni.

Kiedyś może dojść do tego, że szpital pozamyka niektóre oddziały i trzeba będzie szukać pomocy kilkadziesiąt kilometrów stąd, a tam wcale nie musi być lepiej.

Już teraz u nas w szpitalu średnia wieku pielęgniarek jest bardzo wysoka. Co będzie jak odejdą na emeryturę? Młodych niewiele przybywa. Niski prestiż zawodu, małe zarobki i fatalne traktowanie powodują, że młode dziewczyny nie chcą iść na takie studia (bo tylko na studiach teraz można zdobyć ten zawód). Brakuje też lekarzy, bo Żuromin nie daje im perspektyw rozwoju.

Cieszmy się więc z tego co mamy i szanujmy się nawzajem bo niedługo może i tego złego szpitala nam zabraknąć.

Pozdrawiam Pielęgniarka

Od redakcji: Nie mamy wątpliwości, że oprócz tych złych w każdym zawodzie są szlachetne jednostki, które wykonują swój zawód z poświęceniem. Niestety ci „źli” często psują reputację „dobrym”. Łatwiej jest ludziom oburzyć się na złe zachowanie, niż pochwalić dobre. Stąd na światło dzienne szybciej wypłyną incydenty negatywne. Dlatego z przyjemnością w całości cytujemy dziś list „pielęgniarki”. Mamy nadzieję, że przybliży on Czytelnikom, jak wygląda sytuacja w szpitalu, a może czegoś nauczy. redakcja

 

Dodaj komentarz

Kliknij by dodać komentarz

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.