
Michał Osiecki
m.osiecki@kurierkurierzurominski.pl
Po zwycięstwie w prestiżowym meczu nad Tęczą Łyse 1:0 morale zespołu z Bieżunia wywindowały zdecydowanie w górę. Kolejne zwycięstwo wywindowałoby ten zespół prawie na sam czub ligowej tabeli. Spotkanie w Nowym Mieście było jednym z tych spotkań czternastej kolejki ciechanowsko-ostrołęckiej Ligi Okręgowej, które mogło zaciekawić kibiców. Starcie dwóch zespołów, które są w czołówce ligowej stawki. Oprócz tego spotkania tylko jedno mogło nawiązywać do miana meczu kolejki było to starcie Żbika Nasielsk i Iskry Krasne, ale te zespoły są w tabeli troszkę niżej niż Sona i jedenastka Piotrowskiego.
Pierwsza połowa decydująca
W tym pojedynku, przynajmniej na papierze, wydawało się, że górą z tego powinni wyjść przyjezdni. Wielu zawodników ogranych i doświadczonych z boisk czwartoligowych, wyższa pozycja w tabeli i cel, jaki stawiany jest przed tym zespołem, powodował, że faworyta nie trzeba było daleko szukać. Odpowiedzialny za popsucie planów bieżunian miał być przede wszystkim etatowy strzelec zespołu prowadzonego przez Zbigniewa Sadowskiego Michał Ernest. Piętnaście zdobytych trafień przez atakującego Sony musiało oddziaływać na defensorów z Bieżunia. Niestety doświadczona linia defensywna nie potrafiła w pierwszej połowie zatrzymać popularnego „Erniego”, który wpisał się na listę strzelców. Przed przerwą wynik na korzyść gospodarzy podwyższył jeszcze wysoki stoper miejscowych Radosław Cytloch. Sytuacja bieżunian zrobiła się nieciekawa.
Bieżunianie tylko honorowo
W przerwie w szatni zespołu z Bieżunia z pewnością padło kilka mocnych słów. Podopieczni Roberta Piotrowskiego bardzo chcieli sprawić by losy tego spotkania odwróciły się. Niestety nie było ich stać tego dnia na wiele. Goście potrafili tylko raz pokonać golkipera Sony Nowe Miasto. Zrobił to były grający szkoleniowiec Wkry Marcin Rokicki.

Dodaj komentarz