
Michał Osiecki
m.osiecki@kurierkurierzurominski.pl
Polska reprezentacja w dzień narodowego święta rywalizowała w Bukareszcie z Rumunią w spotkaniu w ramach eliminacji mistrzostw świata. Zespół Adama Nawałki rozegrał fantastyczne spotkanie. Praktycznie perfekcyjne. Poza jednym krótkim fragmentem to nasza reprezentacja dominowała na boisku. I to w każdym elemencie – fizycznym, taktycznym, wolicjonalnym. Przede wszystkim jednak umiejętnościami piłkarskim przewyższaliśmy rywali. A wszystko to odbywało się w trudnych warunkach – głośny stadion, gęsta atmosfera, petardy i rumuńscy chuligani, którzy toczyli boje z policją, a później demolowali swój obiekt. W tych warunkach zwycięstwo smakuje jeszcze lepiej, a my żurominianie możemy cieszyć się, że wielki wkład w rozmiary tego triumfu miał nasz człowiek – Łukasz Teodorczyk.
Łukaszowi zarzucono wiele. Po meczu z Armenią spadła na niego fala nieuzasadnionej krytyki. Po raz kolejny żurominianin pokazał jak jest mocny. Mocny psychicznie, ale i mocny na boisku. Udowadnia, co rusz swoją znakomitą formę w barwach Anderlechtu Bruksela. Teraz formę z klubu przeniósł na reprezentację. Zaufanie trenera Adama Nawałki zaprocentowało. Łukasz pojawił się na boisku w 81 minucie i zrobił to, co do niego należało. To, czego oczekiwał trener Nawałka, to, o czym marzyli jego kibice w Żurominie, a krytykantom pokazał miejsce w szeregu. „Teo” zaliczył asystę przy golu Lewandowskiego, potem podał Robertowi tak, że ten mógł wpaść w pole karne i wywalczyć rzut karny. Cechy wolicjonalne, zaangażowanie w mecz – to pokazuje, że wychowanek Wkry Żuromin zasługuje na miejsce w reprezentacji. To były piękne chwile reprezentacji, piękne chwile Teodorczyka. Liczymy, że będzie ich więcej z udziałem naszego ziomka.

Dodaj komentarz