
Michał Osiecki
m.osiecki@kurierkurierzurominski.pl
Pierwsze minuty spotkania Boruty Kuczbork nie wskazywały na to, że piłkarze Mariusza Kołakowskiego do domu wrócą bez punktów. Już w trzeciej minucie goście byli bardzo blisko zdobycia bramki. Młody skrajny defensor Sebastian Rybak uderzył na bramkę rywali, ale piłka zatrzymała się na poprzeczce. Kilka minut później wyczyn Rybaka skopiował Krzysztof Deka. Dwie doskonałe sytuacje, choć powinny, nie zakończyły się zdobyciem bramki. Bramką zakończyła się natomiast akcja z 9 minuty pojedynku. Dośrodkowanie z prawej strony boiska zbyt krótko wybija Rafał Markiewicz, futbolówkę na dwudziestym trzecim metrze opanowuje zawodnik gospodarzy i decyduje się na uderzenie. Piłka wpada do siatki tuż przy słupku bramki strzeżonej przez Mariusza Kauera. Konsternacja w szeregach zespołu Boruty, radość w obozie gospodarzy. Iskra poszła za ciosem. Kolejna akcja gospodarzy i drugi gol. Tym razem nie popisała się defensywa „Boruciarzy”. Co więcej kolejny cios zespół z powiatu żuromińskiego otrzymał w 31 minucie. Za bezmyślne zagranie i kopnięcie rywala bez piłki czerwoną kartkę otrzymał Sebastian Rybak. To wydawałoby się, że zupełnie przekreśli szanse na punkty gościom.
Lepsza gra w osłabieniu
Paradoksalnie, grając w osłabieniu, podopieczni Mariusza Kołakowskiego byli zespołem lepszym i zdominowali spotkanie.
– Zagraliśmy wtedy agresywniej, podeszliśmy wysoko i to dawało efekty – mówi szkoleniowiec Mariusz Kołakowski.
Niestety nasi gracze nie potrafili wykorzystać okazji, które nadarzały się do zdobycia gola. W drugiej części pojedynku było ich sporo. Sytuację sam na sam marnowali kolejno Rafał Balcerzak i Krzysztof Kuskowski. Piłka po uderzeniu Krzysztofa Deki również w sytuacji jeden na jeden trafiła w słupek, a Marcin Harzyński pocelował w… poprzeczkę. Ostatnie pięć minut gry to huraganowe ataki Boruty, ale też duże szanse gospodarzy na podwyższenie prowadzenia. „Boruciarze” niemający nic do stracenia rzucili wszystkie siły do ataku i nadziewali się na kontrataki. Boruta tak jak i Iskra była nieskuteczna. Bramki już nie padły i punkty zostały w Krasnem.
Mariusz Kołakowski
Wrócił syndrom spotkań wiosennych. Znów brakuje nam szczęścia, znów jeździmy na mecze w bardzo okrojonym składzie. Przegraliśmy mecz, którego nie powinniśmy przegrać ze słabym rywalem. Grając w osłabieniu, stworzyliśmy sobie tyle sytuacji, że spokojnie powinniśmy kilka z nich zamienić na bramki.
Iskra Krasne – Boruta Kuczbork 2:0 (2:0)
Skład: Kauer – Rybak, Markiewicz, Jończak, Harzyński – Balcerzak, Borzym, Golian, Suchoparski (Kowalski) – Kuskowski, Deka
Dodaj komentarz