
Piwo
Podstawą konsumpcji w karczmach na ziemiach polskich od czasów średniowiecza, był prasłowiański napój – piwo. W każdym niemal folwarku znajdował się, zazwyczaj dość prymitywnie wyposażony, browar, w którym produkowano je na potrzeby dworu, poddanych chłopów i karczmy. Piwo warzono ze słodu jęczmiennego, chmielu, wody oraz drożdży. Smak takiego, naturalnie mętnego piwa, przygotowywanego dla poddanych z surowca najgorszego gatunku był niezbyt zachęcający. W karczmach dbających o szlachecką klientelę obok zwykłego piwa, przeznaczonego dla chłopów, dostać można było i piwo lepszych gatunków, np. tzw. piwo dubeltowe o podwyższonej zawartości ekstraktu słodowego. Na Mazowszu ze swego piwa znane było miasto Warka, z którym związana jest anegdota dotycząca ówczesnego nuncjusza papieskiego Hipolita Aldobrandiniego, późniejszego papieża Klemensa VIII. Przebywając w Polsce, bardzo zasmakował w wareckim piwie. Twierdził iż, „było wyborne, szczypiące, z koloru i smaku do wina podobne”. Po powrocie do Rzymu poważnie zachorował. Gdy na łożu boleści wyszeptał “…sancta piva di Warka…”, obecni przy nim duchowni, sądząc, że chodzi o jakąś nieznaną świętą, zaczęli się modlić: “Santa Piva di Warka ora pro nobis” (“Święta Pivo z Warki módl się za nami”). Chory, słysząc to, wybuchnął śmiechem. W rezultacie wrzód, z powodu którego cierpiał, pękł i Klemens VIII zaczął zdrowieć.
Miód i wino
Innym tradycyjnym napojem alkoholowym powstałym w wyniku fermentacji brzeczki, t.j. roztworu miodu pszczelego i wody z dodatkiem ziół, poddanych następnie procesowi sycenia, czyli warzenia był miód pitny. Znane były różne jego odmiany miodów: półtorak, dwójniak, trójniak czy czwórniak. Sycony miód cieszył się dużą renomą, ale pijano go, ze względu na to, że był dość drogi, rzadko, najczęściej przy okazji ważnych uroczystości, takich jak np. wesela. Był to trunek luksusowy i kosztowny. Z czasem miód tracił na znaczeniu, na pańskich stołach był wypierany przez sprowadzane z Węgier wino, a wśród ludu przez tańszą i prostszą w produkcji wódkę. W skali całego kraju pod koniec XVIII w. był już prawdziwą rzadkością.
Wódka
W wieku XVI zaczęła się rozpowszechniać na naszych ziemiach konsumpcja gorzałki. Pędzona ze zboża w dworskich gorzelniach, w prostych pod względem technicznym urządzeniach, tradycyjna siwucha posiadała dość przykry zapach i mętnawy wygląd. Dla chłopskiej klienteli nie stanowiło to jednak istotnej przeszkody. Dla ludzi z większymi wymaganiami zaprawiano ją anyżem lub innymi przyprawami. Konsumowano w tamtych czasach przeważnie wódki niskoprocentowe, posiadające przeważnie 25-35 % czystego alkoholu, w stosunkowo niezbyt dużych ilościach. Sam sposób picia powodował jednak, że dość często spotykało się pijanych chłopów. W pijackiej kompanii za punkt honoru uchodziło spoić do nieprzytomności współbiesiadników. Także ze względów oszczędnościowych starano upić się w sposób jak najtańszy. Pito więc przeważnie bez żadnych przekąsek, mieszano gorzałkę z podgrzanym piwem itp. Wywoływało to częste karczemne burdy i awantury. Chociaż więc wódki nie konsumowano zbyt wiele, jej właśnie przypisywano różne negatywne przejawy ówczesnego życia wsi lub małego miasteczka.
W czasach nam bliższych, a mianowicie z początkiem XX wieku, spotykamy się z zupełnie nową formą dystrybucji napojów alkoholowych, jaką była ich sprzedaż w specjalne do tego celu przeznaczonych składach. Jeden z nich, największy w guberni Płockiej mieścił się w Bieżuniu, na rogu Rynku i ulicy Warszawskiej ( obecnie siedziba Urzędu Miasta i Gminy). Należał do kupca II-ej gildyi Ludwika Węglewskiego. Oferował oprócz różnych gatunków wina w cenie od 25 kopiejek do 10 rubli za butelkę, szeroki wybór wódek, koniaków, araków, likierów, piwa, miodu i porteru. Szczególnie polecane były wina i koniaki lecznicze dla chorych i osłabionych!
Niejeden pewnie westchnie i pomyśli – „ To były czasy…”

Dodaj komentarz