Po satysfakcję Żuromin pojechał do Sejmu

Prawie 80 rolniczek i rolników z powiatu żuromińskiego w niedzielę 19 października przyjechało do Sejmu RP na mazowiecki Pierwszy Kongres Rolników. Ogółem w zgromadzeniu wzięło udział ponad 800 osób.
�uromi�scy rolnicy na Kongresie w Warszawie

Ewa Marcińczak

redakcja@kurierkurierzurominski.pl

Rolnicy z naszego powiatu odwiedzili Sejm. Wzięli oni udział w Pierwszym Kongresie Rolników.

Rolników przyjęli wicemarszałek Sejmu Jerzy Wenderlich, przewodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej Leszek Miller, Sekretarz Generalny SLD Krzysztof Gawkowski oraz posłowie Stanisława Prządka i Cezary Olejniczak. Rolników witali również Włodzimierz Czarzasty, szef mazowieckiego Sojuszu i Grzegorz Pietruczuk, lider klubu radnych SLD Sejmiku Mazowieckiego. Efektem spotkania było powstanie Mazowieckiej Rady Rolników, a także podjęcie uchwały z postulatami dot. sytuacji w tej dziedzinie polskiej gospodarki.

– To wielki honor dla nas, parlamentarzystów, że możemy gościć w Sejmie tych, którzy „żywią i bronią” – przywitał zgromadzonych w Sali Kolumnowej wicemarszałek Sejmu Jerzy Wenderlich. – Jak sięgam pamięcią, ta sala nigdy nie była tak wypełniona od 25 lat.

Wicemarszałek mówił dalej, iż wie, że liczba osób w sali to liczba rolniczych problemów. A kiedy rolnicy je zgłaszają obecnemu rządowi, to tak jakby „gadał dziad do obrazu”. Posłowie SLD z Leszkiem Millerem niejednokrotnie podejmowali interwencje, w odpowiedzi słyszeli, że w rolnictwie jest tak dobrze, że „lepiej już być nie może”. Tak jakby nie było protestów na przykład w sprawie cen skupu, które nie zwracają nawet kosztów produkcji. Czara goryczy wielokrotnie się już przelała – mówił poseł J. Wenderlich. I przytoczył bulwersujące słowa ministra rolnictwa, który zamiast iść razem z rolnikami, nazwał ich „frajerami”.

Rolnicy zgodzili się, że takie słowa osoby, odpowiedzialnej w rządzie za rolnictwo to hańba. Zwłaszcza, gdy niemieccy producenci otrzymują kilkakrotnie więcej za swoje jabłka, choć polskie owoce są o niebo lepsze.

– Jestem rolnikiem i przedsiębiorcą, a także radnym w gminie Kuczbork Osada – mówił w kuluarach Jakub Krawczyk. – Chciałbym mieć satysfakcję z pracy w gospodarstwie. A o to coraz bardziej trudno…

– Chcielibyśmy, by polskie rolnictwo i sadownictwo odnajdywało w Polsce warunki do gospodarowania na miarę swojej pracowitości – zapewnił wicemarszałek rolników.

– Priorytetem dla mojego ugrupowania jest zmniejszenie różnic w jakości życia na obszarach wiejskich w porównaniu do wielkomiejskich – mówił z kolei Leszek Miller. Powiedział, że skoro rząd Platformy i PSL prowadzi politykę zagraniczną tak, że zostały zamknięte dla rolników rosyjskie i wschodnie rynki zbytu, to powinien przygotować dla nich system osłon i rekompensat. Tak się jednak nie stało. Jakby polski rząd zapomniał, że najważniejsze są polskie interesy i ochrona polskich miejsc pracy. Na koniec Leszek Miller przypomniał, że to właśnie SLD wprowadziło Polskę do Unii Europejskiej, w tym polską wieś. Polska żywność sprzedawana była wówczas bez przeszkód tak na zachód, jak i na wschód.

Zdaniem posła Cezarego Olejniczaka Mazowsze to Polska w pigułce. On sam pochodzi z powiatu łowickiego, który historycznie należy do ziemi mazowieckiej, a obecnie znajduje się w woj. łódzkim. Przypomniał, że SLD od dawna wnosi, by była jedna instytucja płatnicza, żeby rolnik, sadownik, czy warzywnik wszystkie sprawy związane z rolnictwem załatwił w swoim powiecie. Mówił także o braku powiązania cen za produkty rolne z kosztami ich wytworzenia, o konieczności przekazania ziemi rolnej, która jest jeszcze we władaniu Skarbu Państwa do samorządów i likwidacji Agencji Rynku Rolnego. Andrzej Gajowniczek, reprezentujący przetwórstwo warzywno-owocowe z powiatu siedleckiego mówił o nieracjonalnym wykorzystaniu funduszy unijnych i Skarbu Państwa. – Czy te pieniądze trafiają w odpowiednie ręce? – pytał nieco retorycznie. Stwierdził także, że ceny skupu owoców nie pokrywają nawet 50 proc. kosztów wyprodukowania. Rolnik je sprzedaje z bezsilności i braku widoków na perspektywy.

Głos zabierał również Marek Budzich, radny powiatu Żuromin, współorganizator Kongresu i powołania Rady Rolników, mówił o potrzebie uchwalenia przez sejm ustawy odorowej. Kilkanaście apeli przesłanych w tej sprawie do Sejmu przez Radę Powiatu pozostało bez echa. Postawił też pytanie: czy wielkie fermy, gospodarstwa wielkotowarowe to są gospodarstwa z działów specjalnych czy może już przedsiębiorstwa? Bo trzeba rozróżnić rodzinne gospodarstwo od dużego gospodarstwa i przedsiębiorstwa. Te ostatnie bowiem wyznaczają ceny drobiu, trzody chlewnej, nieopłacalne dla drobnego rolnika.

W dalszej dyskusji poruszano m. in. sprawy niedoinwestowanego szkolnictwa zawodowego i braku szkoleń dla rolników, powszechnych ubezpieczeń rolniczych z dopłatami państwa, izb rolniczych, malejącej liczby pasiek czy nadprodukcji mleka.

– Wszystkie postulaty zostaną spisane i zostaną przedstawione pani premier Ewie Kopacz – w podsumowaniu zapewnił zebranych poseł Cezary Olejniczak. – Będziemy się stanowczo domagać ich realizacji.

Na kongresie wskazywano konieczność kompleksowej zmiany w podejściu do rolnictwa wytykano na negatywne aspekty polityki dla polskiej wsi, przyjęte przez rząd PO-PSL. Obecnie z większą siłą bije na alarm ze względu na druzgocące konsekwencje sankcji nałożone na Rosję. Od zmiany podejścia do tego trudnego tematu zależy, czy polski rolnik hodując np. trzodę będzie miał satysfakcję ze swojej pracy czy tylko g…

 

Dodaj komentarz

Kliknij by dodać komentarz

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.