
Maciej Zaremba
redakcja@kurierkurierzurominski.pl
Ze wstępnych danych Ministerstwa Edukacji Narodowej wynika, że na koniec sierpnia w Polsce pracę straciło 7357 nauczycieli. Około 15 000 będzie miało zmniejszony wymiar godzin lekcyjnych.
W powiecie żuromińskim statystyki nie wyglądają tak katastroficznie. Pracę straci 2 nauczycieli, 7 odchodzi na emeryturę, a 12 został obniżony etat.
– To zasługa burmistrzów i wójtów – tłumaczy Prezes Powiatowego Koła Związku Nauczycielstwa Polskiego Marzena Więckowska – Podeszli oni ze zrozumieniem i z olbrzymim zaangażowaniem do tego palącego problemu.
[b]Nadciąga niż[/b]
Trudna sytuacja w szkolnictwie, to, jak tłumaczy Ministerstwo Edukacji, wina niżu demograficznego. Akurat w bieżącym roku najmniej dzieci trafiło do szkół. W związku z tym w szkołach pojawiło się mniej klas i mniej godzin dla nauczycieli. Organy prowadzące (gminy) łączyły klasy a w skrajnych przypadkach likwidowały całe szkoły. Tysiące nauczycieli straciło pracę. Najwięcej zwolnień było w mazowieckim. Łącznie pracę straciło tu 1040 nauczycieli, a 1002 pracować będzie z pomniejszonymi etatami (poniżej 18 godzin). W samym tylko Radomiu zwolniono 165 nauczycieli (!).
Mechanizm jest prosty. Gmina na edukację otrzymuje pomoc od państwa (subwencja). Pomoc tę otrzymuje się na każdego ucznia. Jeśli uczniów jest dużo, pomoc jest większa, jeśli mało, mniejsza.
Jeśli w szkole X jednego roku uczyło się 50 uczniów, a następnego 10, to subwencja do kasy gminy wpłynie pięciokrotnie niższa, a koszt utrzymania szkoły w ogóle się nie zmieni. Przecież w dalszym ciągu trzeba będzie ogrzać budynek, wypłacić pensje nauczycielom i obsłudze, wykonać potrzebne remonty itp.
Zwolnienia i zamykanie szkół to także wypadkowa sytuacji ekonomicznej samorządów, które często tną wydatki, bo toną w długach. W tym roku obserwowaliśmy ten proces w Bieżuniu. Zadłużona po uszy gmina zamknęła szkołę w Sadłowie.
[b]Jak radzą sobie gminy [/b]– Z każdym problemem można sobie poradzić. Potrzeba tylko rozmów i dobrych chęci – twierdzi prezes koła ZNP Marzena Więckowska – Rozmawialiśmy z burmistrzami i wójtami. Oni chcieli z nami rozmawiać i starali się znaleźć rozwiązanie satysfakcjonujące wszystkich – dodaje.
Najtrudniej było w Bieżuniu. Właśnie w gminie Bieżuń zamknięto szkołę. Bez pracy pozostało 7 nauczycieli. Protestowali nie tylko oni, również rodzic, którzy nie chcieli wozić dzieci do szkoły w Bieżuniu.
Dziś sytuacja wygląda o wiele lepiej. 6 spośród 7 nauczycieli ma już pracę. Większość (4) znalazło ją w Zespole Szkół utworzonym z przedszkola, szkoły podstawowej i gimnazjum w Bieżuniu.
– Burmistrz Szymański zachował się bardzo elegancko – mówi Marzena Więckowska – Zapewnił pracę niemal wszystkim nauczycielom i walczył o tę pracę z ogromną determinacją. Już dziś pracę mają niemal wszyscy nauczyciele z likwidowanej szkoły. Prawdopodobnie zatrudnienie znajdzie także ostatnia z tych osób.
W gminie Żuromin od dawna mówi się o nieopłacalności prowadzenia kilku szkół wiejskich. Jednak burmistrz podkreśla przy każdej okazji, że szkoły w Kliczewie, Chamsku, Będzyminie, Raczynach, Poniatowie będą istnieć, dopóki będą uczyć się tam dzieci.
Problemy związane z niżem burmistrz próbuje rozwiązywać, negocjując z dyrektorami szkół uzupełnianie etatów nauczycieli w innych szkołach.
W Lutocinie ciągle istnieją filie szkoły z Lutocina w Chraponi, Jonnem, Siemcichach. Wójt Ryszard Gałka twardo stoi na stanowisku, że filii nie rozwiąże. Szkoły wspierają również radni.
W Lubowidzu też sytuacja wydaje się opanowana. W ujarzmieniu niżu pomogło wójtowi Krzysztofowi Ziółkowskiemu stworzenie Zespołów Szkół w Lubowidzu, Zieluniu i Syberii. Co prawda nie obeszło się bez zgrzytów (ograniczenie etatu jednej z nauczycielek w Lubowidzu spotkało się z ostrym protestem), podobnie roszady na stanowiskach dyrektorów. Na pewno jednak uniknie się zamykania szkół. Świadczą o tym chociażby inwestycje gminy w małe szkoły (boiska tartanowe).
W Siemiątkowie po wcześniejszym zamknięciu szkoły w Sokołowym Kącie sytuacja wydaje się być pod pełną kontrolą. Nie zmienią jej chyba koszty nowej hali sportowej.
Podobnie w Kuczborku. Tu najwcześniej, bo w 1999 roku wójt Tadeusz Burakowski zawiązał Zespoły Szkół w Kuczborku i Zielonej. Wciąż dużo dokłada się do małych wiejskich szkół, ale do takich szkół dokłada się wszędzie.
[b]Jak sobie radzić[/b]– Najważniejsza jest solidarność w środowisku. Dyrektorom nieraz brakuje tej solidarności – mówi Marzena Więckowska.
– Zamiast zwalniać nauczyciela z jednej szkoły, wystarczy zapewnić mu kilka godzin w drugiej i przetrwać ten trudny okres – tłumaczy prezes.
Takie załatwianie sprawy nie przychodzi jednak dyrekcjom łatwo. Uzupełnianie godzinami w jego szkole sprawia, że dyrektor musi zabrać godziny nauczycielom sprawdzonym, pewnym, zaufanym. Może to wpłynąć na jakość procesu edukacji. Poza tym trudno dyrektorom zgodzić się z ingerencją w politykę personalną, jaką prowadzą, zarządzając szkołą. Dyrektor przez wiele lat mógł minimalizować liczbę etatów z szkole, zdając sobie sprawę z nadchodzącego niżu. Gdy niż nadchodzi, musi brać odpowiedzialność za innych dyrektorów, którzy nie potrafili przewidzieć konsekwencji swoich personalnych polityk.
Istnieje też inne rozwiązanie. Trudniejsze. Na przykład w gminie Dwikozy w woj. świętokrzyskim samorząd zlikwidował pięć wiejskich podstawówek. Pracę stracić miało 50 nauczycieli. We wszystkich pięciu miejscowościach założono stowarzyszenia. I to one prowadzić będą szkoły.
Dodaj komentarz