Stop! Nie chcemy u siebie asfaltowni!

Mieszkańcy Brudnic protestują. Nie chcą, żeby na terenie ich wioski powstała asfaltownia: to sto razy gorsze od kurników – mówi jeden z protestujących. – Zagrożone jest środowisko, zagrożeni jesteśmy my i zagrożone są nasze dzieci – dodaje mężczyzna.
nwestor planuje inwestycj� na dzia�kach 50/1 i 51/1 mi�dzy �urominem i Brudnicami

Adam Ejnik

a.ejnik@kurierkurierzurominski.pl

W pobliżu Brudnic powstaje asfaltownia. Ma to być zakład produkujący 104 tony masy bitumicznej w ciągu godziny. Machina urzędnicza, która ma wydać pozwolenie na jej wybudowanie już ruszyła. Inwestor przedsiębiorca budowlany z Żuromina Lech Zmarzły przedstawił już „Raport oddziaływania na środowisko” i…

Zdaję się, że sprawa budowy wytwórni zatrzyma się. Mieszkańcy Brudnic, kiedy dowiedzieli się o inwestycji, wszczęli protest.

Cała wioska przeciw asfaltowni

Mieszkańcy Brudnic jak jeden mąż stanęli przeciw budowie asfaltowni. Pod protestem podpisało się 130 osób.

– To bomba ekologiczna, która wpłynie na zdrowie nasze i naszych dzieci – mówi pani Krystyna Ferenc jedna z protestujących.

Mieszkańcy nie mają złudzeń. Fabryka asfaltu, według nich, to jeden z najbardziej uciążliwych zakładów produkcyjnych, jakie istnieją.

– Taka wytwórnia to jest wieczny plac budowy. Hałaśliwy, pylący, a także smrodzący i co najgorsze trujący. Masa bitumiczna zawiera węglowodory aromatyczne, które są rakotwórcze i mutagenne, czyli uszkadzają materiał genetyczny. Szkodzą szczególnie dzieciom. Dość powiedzieć, że węglowodory aromatyczne w prawie unijnym ze względu na wysoką szkodliwość są całkowicie zakazane – tłumaczy jedna z protestujących Janina Bojarska.

Pani Bojarska jest po wyższej uczelni o specjalności „ochrona środowiska”.

[b]

Protest u burmistrz[/b]

Protest mieszkańców Brudnic trafił do burmistrz. potwierdziła nam tę informację Aneta Goliat.

– Doskonale rozumiem protesty mieszkańców. Boją się o siebie, o swoje rodziny, o swoje interesy – tłumaczy burmistrz Aneta Goliat – Mam zamiar działać w tej sprawie, ale muszę działać w granicach prawa – dodaje – jednak protest mieszkańców jest wystarczającym powodem, żeby inwestycję zatrzymać – kończy.

Z tej wypowiedzi, możemy wnioskować, że burmistrz poprze protestujących, co by znaczyło, że potrzebnych decyzji nie wyda. Ale co stanie się dalej, przecież inwestor ma prawo, żeby się od takiej decyzji odwołać.

[b]Przedsiębiorca nie rozumie[/b]

Zupełnie inaczej na sprawę patrzy inwestor Lech Zmarzły. Trudno sobie wyobrazić, żeby ten człowiek, który nie odmówił nigdy wsparcia w akcjach charytatywnych dla mieszkańców gminy i powiatu, chciał działać przeciwko ludziom.

– Działam w dobrej wierze – mówi nam inwestor Lech Zmarzły – Buduję zakład produkcyjny, który jest potrzebny. W zakładzie tym już na samym początku pracę znajdzie 10 osób. Później będzie ich więcej…

Lech Zmarzły tłumaczy ponadto, że lokalizację zakładu wybrał nieprzypadkowo.

– Asfaltownia ma być wybudowana między Żurominem i Brudnicami. W sąsiedztwie zlikwidowanego wysypiska śmieci. Przecież to idealne miejsce. Daleko od domów mieszkalnych, w szczerym polu. Skoro wysypisko nie przeszkadzało, to dlaczego przeszkadza asfaltownia, wytwórnia o wiele mniej uciążliwa? – pyta retorycznie Lech Zmarzły.

Przedsiębiorca nawet zastanawia się, czy ktoś celowo nie utrudnia mu budowy, żeby zaszkodzić jego interesom.

[b]Kto straci najwięcej[/b]

Zupełnie innego zdania są protestujący. Wśród nich mamy mieszkańców, których działki położone są najbliżej.

– Inwestycja jest bardzo uciążliwa – mówi pan Andrzej Oryl, mieszkaniec Brudnic, którego dom stoi około 300 m. od planowanej inwestycji – Proszę sobie wyobrazić, że codziennie co 10 minut będzie przejeżdżał koło pana okna ciągnik siodłowy załadowany wrzącym asfaltem – Jak to znieść? – pyta.

Swoje argumenty ma też inna mieszkanka Brudnic.

– Proszę sobie wyobrazić, że nie mogę być nawet stroną w proteście, mimo że mój dom znajduje się 30 m od działki inwestora. Dlaczego? Bo moja działka nie graniczy z działką przedsiębiorcy! Czy pan inwestor zamknie spaliny i trujące wyziewy pod kloszem – pyta Sabina Możdżeń jedna z mieszkanek Brudnic.

Stroną w sporze jest za to Stowarzyszenie „Na Pograniczu”.

– Jesteśmy stroną w tym ekologicznym sporze – mówi Katarzyna Górska – ze stowarzyszenia „Na pograniczu”- W naszych statutowych celach mamy zapis dotyczący dbania o ekologiczne walory naszego terenu – dodaje.

– Przecież jesteśmy w sąsiedztwie obszaru Natura 2000 i nasz okręg jest najbardziej rozwiniętym turystycznie miejscem w powiecie żuromińskim. Mamy tu agroturystykę, hotel, Wersal, rzekę, łowiska… Nie można tego niszczyć – tłumaczy Katarzyna Górska

O swoje interesy boją się tez producenci jaj.

– Ile ja mam badań toksykologicznych w ciągu roku, to wiem tylko ja – mówi nam Aleksandra Skalska producentka jaj kurzych – Wiele wskazuje na to, że gdy w moim sąsiedztwie powstanie cementownia, to moje jaja tych badań nie przejdą – mówi zafrapowana kobieta – Co ja wtedy zrobię? Przecież ja z tego żyję? – pyta kobieta.

Argumentów pada coraz więcej, protestujący są przekonani, że wbrew opinii inwestora, zakład będzie szkodliwy i uciążliwy nie tylko dla mieszkańców Brudnic, ale i dla żurominian. Przede wszystkim dla tych mieszkających na Unitrze, bo w stronę tego osiedla w ciągu roku wieje najwięcej wiatrów.

Co dalej z budową asfaltowni? Sprawie będziemy się przyglądać.

PS Nazwiska protestujących zostały na ich prośbę zmienione

   

Dodaj komentarz

Kliknij by dodać komentarz

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.