
Ewa Marcińczak
redakcja@kurierkurierzurominski.pl
Od lubowidzkiego lekarza internisty pani Halina dostała skierowanie do poradni gastroenterologicznej. Dowiedziała się przy tym, że lekarz tej specjalności w Żurominie nie przyjmuje. Najbliższa jej miejsca zamieszkania placówka mieści się w Sierpcu, gdzie lekarz – po zapoznaniu się z historią choroby i aktualnymi wynikami badań – wypisał skierowanie do szpitala. Jeszcze tego samego dnia pani Halina, w towarzystwie córki, znalazła się na izbie przyjęć żuromińskiej placówki.
Fakt, stan chorej nie był zły, nie wyglądało na bezpośrednie i nagłe zagrożenie życia. Skierowanie zostało wypisano w celu dokładnego określenia przyczyny niedomagań, być może zrobienia specjalistycznych badań, których wykonanie poza placówką szpitalną dla starego, chorego człowieka jest bardzo uciążliwe. Nie chodziło więc o przyjęcie do szpitala „z marszu”, a umówienie się na jakiś termin, wyjaśnienie wątpliwości, otrzymanie odpowiedzi na pytania, czy i jak ma się do pobytu w szpitalu przygotować. Pani Halina od wielu lat nie była pacjentem żadnej lecznicy. Trudno się dziwić, że się niepokoiła… To, co usłyszała w żuromińskiej placówce było dla niej szokiem!
Na izbie przyjęć oraz w oddziale wewnętrznym pani Halina i jej córka poczuły się jak intruzi zakłócający spokój placówki. Usłyszały, że przyjechać ze skierowaniem od sierpeckiego lekarza do żuromińskiego szpitala to co najmniej niekulturalnie i nieelegancko. Bo trzeba było zostać w Sierpcu! Nie chciano słuchać, że z Sierpca dlatego, że nie ma w Żurominie…
Następnie w równie aroganckim tonie zażądano od chorej wyników badań, twierdząc, że całą diagnostykę należy zrobić przed przyjęciem do szpitala, a nie w trakcie leczenia szpitalnego. Panie nie dowiedziały się, w jakim terminie może nastąpić przyjęcie do szpitala, z niczym i z płaczem wróciły do domu.
Dwa dni później w oddziale szpitalnym w Sierpcu nie postawiono p. Halinie żadnych warunków. Wręcz przeciwnie, w odpowiedzi na obawy wytłumaczono, że jeśli ma skierowanie, może przyjechać na leczenie każdego dnia do wybranej przez siebie placówki. Na izbie przyjęć od razu pobrali krew do badania i wyznaczyli termin przyjęcia do szpitala. Wyjaśnili, jakim zabiegom w szpitalu p. Halina zostanie poddana. A pełen uprzejmości lekarz Zbigniew Czarnota powiedział tylko: trzeba sobie pomagać…
Pani Halina i jej córka zgłosiły się do Marka Budzicha, radnego powiatowego, członka komisji zdrowia z prośbą o interwencję. Bo choć lekarz w szpitalu ma prawo podjąć decyzję o odmowie hospitalizacji, to przede wszystkim chory ma prawo wybrać szpital, który go będzie leczył. Karygodne jest przy tym aroganckie zachowanie żuromińskiego personelu szpitalnego, zwłaszcza wobec starszej osoby…
– Sytuacja, do jakiej doszło w szpitalu w Żurominie jest co najmniej kontrowersyjna i nie można jej tak zostawić – mówi poproszony o komentarz radny Marek Budzich. – Na pewno tej sprawy tak nie zostawię i postaram się ją szybko wyjaśnić u dyrekcji szpitala.
Sprawą zainteresowany został także Rzecznik Praw Pacjenta.
Dodaj komentarz