
Gdyby było wiadomo, do kogo dziś należy budynek, można by ubiegać się o jakieś wsparcie zewnętrzne np. na to, by położyć kostkę wokół budynku, uporządkować teren czy odnowić wnętrze. A tak nic nie można zrobić.
– W tej chwili jest ciężko znaleźć jakiekolwiek dokumenty, na czyim gruncie stoi i do kogo należy sam budynek – tłumaczy nam sekretarz gminy Mirosław Różański. Powoduje to znaczne komplikacje w procesie pozyskania nieruchomości. Gmina jednak stara się robić, co może, bo nie chce pozwolić, by budynek popadł w całkowitą ruinę.
– Już raz uczestniczyłem z wójtem w spotkaniu z właścicielami tej nieruchomości gruntowej, którzy chcieli przekazać. Ale potem okazało się, że oni sami są w błędzie, bo tymi właścicielami nie są – dodaje Różański. Cały czas trwają ustalenia, kto jest właścicielem, ale równocześnie radca prawny urzędu podjął próbę pozyskania terenu w drodze zasiedzenia terenu przez dzieczewską straż pożarną. Jest to nieco problematyczne, bowiem ta w latach 90-tych zawiesiła swoją działalność. – Nie ma wpisu KRS, bo wtedy jeszcze go nie było, więc mamy problem. Nie wiemy, jak to ugryźć – mówi Mirosław Różański.
– W tym roku, po kilku latach udało nam się uregulować stan prawny remizy w Łaszewie. Ale mieliśmy dokumenty, przesłuchano najstarszych druhów z tej jednostki – informuje sekretarz.
Jaki będzie teraz los kolejnej nieruchomości, okaże się. W Dzieczewie od kilku lat działa nieformalny Ośrodek Kultury. Na jego potrzeby zaadaptowano lokal po byłym sklepie Gminnej Spółdzielni, stąd miejsce też nieformalnie nazwano „GS Dzieczewo”. Tu od kilku lat odbywają się ciekawe akcje i wydarzenia. W 2017r. zorganizowano tu dwudniowe warsztaty, które zaowocowały przygotowaniem prototypów butów i umalowaniem tkaniny, a te następnie powędrowały do Cooperative Spółdzielnia Ushirika w Nairobi w Kenii, by wspomóc tamtejsze dzieci w zdobywaniu nauki. Miejsce tętni życiem. Czy uda się wyprostować stan prawny kolejnego, by mogło służyć mieszkańcom, okaże się.
AO

Dodaj komentarz