
Ewa Jabłońska
e.jablonska@kurierkurierzurominski.pl
W wielu miejscowościach naszego powiatu niemalże nieustannie powstają chlewnie i kurniki. Mieszkańcom to przeszkadza, zwłaszcza wtedy, gdy tego typu obiekty mają powstać w pobliżu ich domów. Na łamach naszej gazety wielokrotnie pisaliśmy o protestach miejscowych społeczności w związku z takimi inwestycjami. Mieszkańcy często proszą władze o pomoc. Na sesji Rady Miejskiej w Żurominie 28 grudnia grupa mieszkańców z Będzymina i Nadratowa przedstawiła swój problem.
[b]Nie chcą chlewni pod domem [/b]W Będzyminie w niedalekiej odległości od domów ma powstać chlewnia. W Nadratowie natomiast kurniki. Mieszkańcy pytali, czy są jakieś przepisy, żeby takich obiektów nie powstawało tak dużo
– Dlaczego jest pozwolenie na budowę chlewni w miejscach zabudowanych, rolnicy maja tyle ziemi, mogą budować w innych miejscach – mówiła jedna z kobiet.
– Emeryci też chcą odpoczywać, też im się należy a nie żeby wąchać smród – mówiła inna kobieta.
Mieszkanka Będzymina, w pobliżu domu której ma powstać chlewnia, mówiła że prosiła inwestora o przesunięcie inwestycji dalej od jej budynków
– Nikt mi nie kupi teraz domu, a ja mam na niego kredyt na 30 lat. Nie było łatwo, nie było dla mnie pracy, żeby ją dostać musiałam się przekwalifikować – żaliła się . Jestem zaszczuta, grożono mi i ja nie czuje się w tej miejscowości bezpiecznie.
Mieszkańcy uważają, że w ich okolicy uciążliwych obiektów powstanie dużo więcej.
[b]Radni tworzą plany. Trwa wyścig z czasem[/b]Na sesji długo rozmawiano na temat sytuacji mieszkańców gminy Żuromin. Radny Wiesław Dobies podkreślił , że radni są zawsze po stronie mieszkańców. Mówił, że w wielu przypadkach główną przyczyną problemów jest zła wola inwestora. Odniósł się również do słów kobiety dotyczących zastraszania.
– Tak się interesów nie robi, ten inwestor jest bezczelny, sprawę można zgłosić na policję – radził Dobies.
Natomiast radny Waldemar Bukowski przypomniał, że jednymi z pierwszych uchwał rady były te dotyczące planów zagospodarowania przestrzennego, które mają uporządkować kwestię powstawania kurników i chlewni na terenie gminy.
– Teraz jest wyścig z czasem – podsumował Bukowski.
Rzeczywiście, zanim plany powstaną, miną jeszcze miesiące. W tym czasie inwestorzy mogą robić wszystko, na co pozwala im prawo.
[b]Obozy zagłady według radnego Chmielewskiego[/b]
– Nie jestem przeciwko budowie ferm, ale przeciwko temu, żeby budować je tam, gdzie mieszkają ludzie – mówił Józef Chmielewski – Mówi się o powstaniu 8 chlewni, a będzie jeszcze więcej. W przyszłości mogą to być obozy zagłady dla tej miejscowościach.
Radny Chmielewski zaproponował, żeby rada podjęła uchwałę zabraniającą burmistrz wydawania inwestorowi pozytywnych decyzji oddziaływania na środowisko, w tych miejscowościach, gdzie mieszkańcy protestują. Okazało się jednak, że nie ma takiej możliwości. Podjęcie takiej uchwały byłoby niezgodne z prawem.
Radny Andrzej Staroń uważa, że winny jest Sanepid.
– Należy zapytać, ile Sanepid wydał decyzji pozytywnych, a ile negatywnych – mówił radny – Pierwszą instytucją, która stoi na straży bezpieczeństwa zdrowotnego jest Sanepid, który do tej pory wydał chyba tylko jedną decyzję negatywną. Gdyby Sanepid dbał o nasze zdrowie, myślę, że problem rozwiązałby się już na tym etapie. Jeżeli Sanepid nie podejmuje, żadnych kroków, to zachęca inwestora do realizowania planów – mówił radny.
[b]Potrzebne są plany[/b]Burmistrz Aneta Goliat przyznaje, że kwestia budowy kurników i chlewni na terenie gminy to poważny problem.
– Inwestorzy korzystają z tego, że nie mamy planów zagospodarowania przestrzennego – mówiła burmistrz – w chwili obecnej jest to jedyne narzędzie, które może uporządkować kwestie, gdzie inwestorzy mogliby budować. Oni też mnie pytają, chcą się rozwijać, a komuś innemu to przeszkadza. Taka sytuacja rodzi potworne konflikty społeczne.
Burmistrz przyznaje, że kurników i chlewni powstaje sporo, ale wszystko dzieje się zgodnie z prawem.
– Jest to nieprawda, że ktoś ma znajomości w urzędzie, to dostanie pozytywną opinię – mówi Goliat – Biorę pod uwagę państwa zdanie, często narażam się na krytykę inwestorów.
Jak mówi Goliat, inwestorzy często odwołują się od jej decyzji do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Tam uzyskują pozytywną decyzję.
Burmistrz mówiła również, że wśród inwestorów krąży opinia, że nikt nie wydał tylu negatywnych opinii dotyczących dokumentacji uciążliwych inwestycji, co burmistrz Żuromina.
– Głos mieszkańców słyszę zawsze bardzo wyraźnie, ale nie mogę robić, co chcę i wydawać decyzji, jak mi się podoba. Obowiązuje mnie prawo. Nadzieją są plany i szkoda, że nie było ich wcześniej.
Zastępca burmistrz Michał Bodenszac przypomniał również, że w czasie, kiedy plany powstają (a tak jest w Żurominie), w przypadku złożenia przez inwestora wniosku o warunki zabudowy, burmistrz ma prawo zawiesić postępowanie na okres 9 miesięcy. I z tego prawa burmistrz Żuromina korzysta.
Dodaj komentarz